Lista zarzutów kierowanych przez zachodnich liberałów pod adresem węgierskiego rządu wydłużyła się o pretensje dotyczące wolności wyznania. Europejscy politycy, którzy ostro sprzeciwiali się wprowadzenia do preambuły konstytucji europejskiej wzmianki o Bogu, dziś stroją się w piórka obrońców religii.
– Nie do przyjęcia jest sposób nadawania oficjalnego statusu wspólnotom wyznaniowym – twierdzi Thorbjorn Jagland, sekretarz generalny Rady Europy. Jego zdaniem sposób rejestracji wspólnot wyznaniowych na Węgrzech nie może być tak, jak ustalił to demokratycznie wybrany rząd. Od pierwszego stycznia to węgierski parlament decyduje, która ze wspólnot może posiadać status oficjalny, a która nie. W dodatku czyni to większością dwóch trzecich głosów, co zmniejsza szanse uzyskania statusu wyznania oficjalnego. Zastrzeżenia co do takiej procedury zgłasza również Komisja Europejska oraz prominentni europarlamentarzyści.
Wesprzyj nas już teraz!
Według rządu Viktora Orbana, redukcja liczby oficjalnych wyznań jest koniecznością, gdyż na Węgrzech działa ponad 350 wspólnot wyznaniowych, a każda z nich otrzymuje w momencie rejestracji prawo otrzymywania państwowych dotacji. – Wiele z tych wspólnot to nic innego jak organizacje utworzone do wyłudzania państwowych pieniędzy – mówi „Rzeczpospolitej” Zoltan Kottasc, publicysta pisma „Magyar Nemzet”.
Zgodnie z nową ustawą, która weszła w życie z początkiem tego roku, parlament ograniczył liczbę wyznań do 14. Nie było na niej zielonoświątkowców, buddystów czy wyznań muzułmańskich. Pod wpływem krytyki parlament zwiększył w lutym tego roku liczbę zarejestrowanych religii do 32.
Występując w imieniu węgierskiego episkopatu, biskup Janos Szekely z archidiecezji ostrzyhomsko-budapeszteńskiej udowadniał na niedawnym spotkaniu z przedstawicielami prasy zagranicznej, że oburzenie niektórych kręgów na Zachodzie wywołuje „obrona w nowej ustawie zasadniczej chrześcijańskich wartości, w tym życia ludzkiego i instytucji rodziny”. Przypomniał też o licznych jego zdaniem przypadkach wyłudzeniach środków przez niektóre wspólnoty.
Źródło: „Rzeczpospolita”
kra