W Unii Europejskiej nie ustają próby wdrożenia do przepisów prawa postulatów ideologii gender. Przykładem tego jest wniosek dotyczący dyrektywy w sprawie przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Opiera się ona na zasadach, zgodnie z którymi źródłem przemocy nie są patologiczne zachowania, a, podobnie jak ujęto to w Konwencji stambulskiej, samo istnienie pewnych konstrukcji społecznych. Natomiast tym razem Komisja Europejska poszła o krok dalej, zaproponowała, aby za krytykę genderowych teorii mogło grozić nawet dwa lata więzienia.
Ideologiczna dyrektywa pod pozorem walki z przemocą
8 marca 2022 roku Komisja Europejska zatwierdziła wniosek dotyczący dyrektywy w sprawie przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Dokument ma na celu ujednolicenie regulacji państw członkowskich poprzez wprowadzenie minimalnych poziomów odpowiedzialności karnej za te przestępstwa. Ma on także wprowadzić w życie postanowienia wypełnionej propagandą lobby LGBT Konwencji Stambulskiej.
Wesprzyj nas już teraz!
Cele tej inicjatywy należy przeanalizować w ramach nakreślonych przez przewodniczącego Komisji Europejskiej w Wytycznych Politycznych, gdzie cel przeciwdziałania „przemocy ze względu na płeć” został określony jako kluczowy priorytet tej instytucji. Podobnie w Strategii Równości Płci 2020-2025 skoncentrowano się na przeciwdziałaniu różnicom płciowym poprzez przełamywanie tzw. „stereotypów płciowych” oraz cenzurowanie niezdefiniowanej w żadnym dokumencie „mowy nienawiści”. W „strategii” stwierdzono, że celem polityki realizowanej w latach 2020-2025 jest budowa „Europy, w której kobiety i mężczyźni, dziewczęta i chłopcy, w całej swojej różnorodności, są równi”, przy czym sformułowanie „w całej swojej różnorodności” należy rozumieć zgodnie z wykładnią ideologii LGBT.
Wniosek zmierza do rozwiązania problemu przemocy, harmonizując ustawodawstwo państw członkowskich, wprowadzając nową europejską typologię przestępstw i skupiając część wysiłków na zapobieganiu. Jednakże przesłanki, na których opiera się obecna dyrektywa oraz zawarte w niej przepisy, budzą szereg krytycznych uwag.
Niejasne definicje
Po pierwsze za przemoc wobec kobiet uznaje się wszystkie akty przemocy ze względu na płeć, które powodują lub mogą powodować szkodę lub cierpienie fizyczne, seksualne, psychiczne lub ekonomiczne. Obejmuje ona takie przestępstwa jak przemoc seksualna, w tym gwałt, okaleczanie żeńskich narządów płciowych, przymusowe małżeństwo, przymusowe aborcje oraz – między innymi – mowę nienawiści i różne formy przemocy w sieci („cyberprzemoc”). Na mocy art. 10 stwierdza się, że „państwa członkowskie zapewniają, by umyślne działanie polegające na nawoływaniu do przemocy lub nienawiści skierowanej przeciwko grupie osób lub członkowi takiej grupy określonemu przez odniesienie do płci, poprzez publiczne rozpowszechnianie materiałów zawierających takie nawoływanie za pomocą technologii informacyjno-komunikacyjnych, było karalne jako przestępstwo”. W konsekwencji, państwa członkowskie zapewniają, aby przestępstwa, o których mowa w art. 10 były zagrożone karą, której górna granica wynosi co najmniej 2 lata pozbawienia wolności. Zamiar włączenia pewnych rodzajów wypowiedzi do kategorii przemocy fizycznej jest w ramach wniosku umotywowany tym, że kobiety mają być „systematycznie celem ataków w Internecie ze strony brutalnych prawicowych grup ekstremistycznych i grup terrorystycznych, które zamierzają szerzyć nienawiść przeciwko nim”.
Co istotne, typ przestępstwa ,,mowy nienawiści” nie znajduje jednoznacznej i wyraźnej definicji prawnej w żadnym dokumencie Unii Europejskiej. Co za tym idzie, może w przyszłości doprowadzić do kryminalizacji każdej wypowiedzi, która mogłaby urazić zwykłą wrażliwość słuchacza. Biorąc pod uwagę te przesłanki, Komisja Europejska w swoim komunikacie do Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie przestępstw z nienawiści wielokrotnie podkreślała „nienawistny” element rzekomego przestępstwa. W konsekwencji, treść mowy, która ma być ścigana, może obejmować zwykłą dezaprobatę wobec płci, orientacji seksualnej, tożsamości płciowej, ekspresji płciowej, cech płciowych lub jakiejkolwiek innej podstawowej cechy lub kombinacji takich cech, ponieważ ta sama Komisja nie tylko pozostawiła taką interpretację otwartą, ale w ogólnym ujęciu stwierdziła, że „nienawiść przechodzi do głównego nurtu, wymierzona w jednostki i grupy ludzi dzielące lub postrzegane jako dzielące wspólną cechę”.
Konwencja stambulska
Punktem odniesienia dla dyrektywy w sprawie przemocy wobec kobiet jest Konwencja stambulska. Cele nakreślone w międzynarodowej umowie będą realizowane na poziomie europejskim, niezależnie od tego, że niektóre państwa członkowskie nie ratyfikowały traktatu, a inne, jak Polska, postanowiły zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie, czy Konwencja jest zgodna z polską Konstytucją. (Bułgarski Trybunał Konstytucyjny orzekł, że postanowienia Konwencji stambulskiej są niekonstytucyjne).
Zamiar nadania mocy obowiązującej Konwencji w drodze unijnych procedur formalnych warto rozpatrywać w świetle konkretnych kwestii poruszanych w traktacie. Po pierwsze, Konwencja stambulska ma na celu promowanie równości płci i nauczanie w szkołach w oparciu o pojęcia „płci społeczno-kulturowej” oraz samostanowienia kobiet, zakładające również prawo do aborcji. Konwencja w rzeczywistości ma na celu promowanie teorii, zgodnie z którą przemoc wobec kobiet należy zwalczać poprzez wyeliminowanie ról społecznych, a płeć można postrzegać w oderwaniu od kryterium biologicznego.
W opinii eurokratów jest sutkiem istnienia wadliwego porządku społecznego, a nie czynu jednostki. Z tego powodu jednym z obowiązków nałożonych na państwa-strony Konwencji stambulskiej jest podjęcie „niezbędnych środków w celu promowania zmian w społecznych i kulturowych wzorcach zachowań kobiet i mężczyzn z zamiarem wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji i wszelkich innych praktyk, które opierają się na idei niższości kobiet lub na stereotypowych rolach kobiet i mężczyzn”. Zgodnie z tym poglądem sprzeciw wobec aborcji, macierzyństwa zastępczego, czy małżeństw osób tej samej płci może być uznany za dyskryminację kobiet i odzwierciedlenie „stereotypowych modeli rodziny”.
Kary za mówienie prawdy?
Ponadto w analizowanym wniosku Komisja Europejska posuwa się jeszcze dalej, wskazując, że przepisy dotyczące minimalnych zasad określania przestępstw i kar na podstawie art. 83 ust. 1 TFUE mają zastosowanie do wszystkich ofiar, w tym mężczyzn i „osób niebinarnych”, z wyjątkiem przypadków gwałtu i okaleczania narządów płciowych kobiet. Jednocześnie w rozdziale 3 wniosku, dotyczącym dostępu ofiar wszelkich form przemocy do wymiaru sprawiedliwości, wyjaśniono, że chociaż niniejszy wniosek koncentruje się głównie na rodzajach przemocy nieproporcjonalnie dotykających kobiety, nie wyklucza on mężczyzn ani „osób niebinarnej płci” z korzystania z praw ofiar, jeżeli staną się ofiarami takiej przemocy, w tym przemocy domowej.
Ze względu na te zapisy wypowiedzi potwierdzające, że rodzina składa się z jednego mężczyzny i jednej kobiety lub że istnieją tylko dwie płcie, mogą zostać uznane za dyskryminujące i stanowiące przemoc psychologiczną wobec osób identyfikujących się jako „transgenderowe”, „queer”, „niebinarne” i „płynno- płciowe”. W konsekwencji, państwa członkowskie mogą zostać zmuszone do uznania więcej niż dwóch płci i zapewnienia im wszystkich zabezpieczeń zawartych we wniosku. Takie działania wkraczają poza kompetencje Unii Europejskiej.
Przepisy proponowane przez KE wskazują, wymogiem walki z przemocą jest zniesienie podziału płci na żeńską i męską oraz zakwalifikowanie jako dyskryminacji poglądów niezgodnych z agendą lobby LGBT. Na mocy tak skonstruowanej zasady niedyskryminacji, może nie być już możliwe zakazanie lub ograniczenie takich praktyk jak aborcja lub rejestracja aktów urodzenia dzieci urodzonych za granicą poprzez surogację.
Zideologizowana edukacja
Przygotowywane przepisy obligują również państwa członkowskie do tworzenia kampanii „uświadamiających” w celu przeciwdziałania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Jednym z narzędzi tej rzekomej profilaktyki ma być nachalna „edukacja seksualna”, niszcząca tożsamość płciową najmłodszych.
Według Komisji Europejskiej od najmłodszych lat „dzieci są narażone na odgrywanie ról płciowych, które kształtują ich postrzeganie siebie i wpływają na ich wybory akademickie i zawodowe, a także na oczekiwania dotyczące ich ról jako kobiet i mężczyzn przez całe życie, więc kluczowe jest zajęcie się stereotypami płciowymi już na etapie wczesnej edukacji i opieki nad dzieckiem”.
Należy zdecydowanie podkreślić, że edukacja pozostaje w gestii państw członkowskich, a Unia Europejska nie posiada kompetencji w tym zakresie. Metody wykorzystywane do przekazywania informacji na temat seksualności najmłodszym muszą być określone przez państwa członkowskie i z pewnością powinny pozostać pod nadzorem rodziców. Z tego powodu wytyczne Unii Europejskiej – takie jak te, które sugerują wzmocnienie edukacji seksualnej w celu wyeliminowania tzw. stereotypów płciowych – nie powinny stanowić jakiegokolwiek zobowiązania dla państw.
Podsumowując, unia chce rozwiązać problem przemocy wobec kobiet przez wdrażanie i promowanie ideologii LGBT, zgodnie z którą przemoc postrzegana jest jako problem dyskryminacji związany z tradycyjnymi wartościami, a nie jako problem kryminalny. W założeniu eurokratów niemożliwe jest oddzielenie tych dwóch zagadnień. Dodatkowo według autorów unijnej polityki troska o sytuację kobiet wymaga zapewnienia im dostęp do usług „zdrowia reprodukcyjnego” i „prawa do samostanowienia”, a zatem m.in. wprowadzenia powszechnego prawa do zabijania nienarodzonych.
Veronica Turetta – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris