Polskie Lasy Państwowe nie mogą zostać sprywatyzowane, co nie oznacza, że nie da się ich sprzedać. Ma w tym pomóc nakładanie kolejnych danin.
Podczas, gdy do Sejmu wpływają kolejne podpisy domagające się referendum w sprawie przyszłości Polskich Lasów Państwowych oraz renegocjacji traktatu w zakresie przyznania możliwości kupowania polskiej ziemi przez obcokrajowców. Do Sejmu trafiło już 2,5 mln podpisów. By posłowie zajęli się wnioskiem wystarczy zaledwie 0,5 mln. Ale koalicji PO-PSL zwleka z debatą nad uwolnieniem handlu ziemią.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem posłów PiS, koalicja prowadzi jednak działania, mające na celu pozbawianie środków Polskich Lasów Państwowych, by po 2016 roku ogłosić, iż „jedynym ratunkiem dla lasów jest prywatyzacja”.
Nadleśnictwa tracą płynność finansową, bo mają problem z regulowaniem swoich zobowiązań. Co to za zobowiązania? Przed rokiem Sejm uchwalił ustawę, na mocy której Lasy mają wpłacić w kolejnych dwóch latach do budżetu państwa po 800 mln zł, a w latach następnych kwotę odpowiadającą 2 proc. ich przychodów.
– Zwiększono ustawę o ochronie przyrody, którą zwiększa się podatek od lasów ochronnych. W skali roku to kolejne obciążenie dla Lasów Państwowych o 60 mln zł. A lasy ochronne, które np. niejednokrotnie położone są w górach, są wyłączone z użytkowania – tam nie prowadzi się żadnego pozyskiwania drewna, by zarobić. Tylko się je utrzymuje, by np. zabezpieczyć stoki górskie – powiedział „Naszemu Dziennikowi”, Dariusz Bąk z PiS.
Źródło: „Nasz Dziennik”
ged