Wykorzystanie sztucznej inteligencji przez wymiar sprawiedliwości może całkowicie zmienić obraz sądownictwa w ciągu pięciu lat – przewiduje w rozmowie z PAP sędzia Jarosław Matuszczak – członek departamentu informatyzacji w resorcie Zbigniewa Ziobry. Jedną z zalet wykorzystania technologii miałoby być przyśpieszenie i automatyzacja rozpatrywania prostych spraw. Jak przyznaje jednak sam rozmówca PAP – skutków wdrożenia AI do sądów nie sposób przewidzieć…
– Wykorzystanie AI w sądownictwie może być „gamechangerem”. Uważam, że sztuczna inteligencja przeobrazi funkcjonowanie sądownictwa w ciągu najbliższych pięciu lat, przyspieszając rozpatrywanie spraw w sądach i odciążając sędziów, asesorów, referendarzy i pracowników sądów zwłaszcza od żmudnych, pracochłonnych, ale mało kreatywnych zadań. Jednak rozwój AI może mieć potencjalnie tak daleko idące skutki dla sądownictwa, że trudno je w pełni przewidzieć – uważa główny specjalista w Departamencie Informatyzacji i Rejestrów Sądowych resortu sprawiedliwości.
Jako przykład pomyślnego wykorzystania technologii tego rodzaju sędzia wskazał amerykańską aplikację DoNotPay – pierwotnie powołaną do odwoływania mandatów za niewłaściwe parkowanie. Po pewnym czasie funkcjonowania i znaczących inwestycjach aplikacja została rozbudowana do tego stopnia, że stała się systemem pozwalającym każdemu użytkownikowi na wniesienie pozwu do sądu czy odwołanie się od decyzji administracyjnej przy pomocy pisma wygenerowanego wyłącznie przez tę aplikację – bez udziału człowieka. To oznacza radykalne i niekontrolowane udostępnienie usług prawniczych. Każdy, kto zapłaci niewiele ponad 30 dolarów na kwartał, uzyskuje do niej dostęp i możliwość pozwania kogoś w USA jednym kliknięciem.
Wesprzyj nas już teraz!
– Jeśli AI będzie w stanie generować pisma procesowe na niezłym poziomie i dzięki temu takie jej wykorzystanie stanie się popularne, spowoduje to szereg nowych problemów, takich jak odpowiedzialność za treść tych pism czy zalew sądów sprawami, które dotychczas były uważane za niewarte zachodu – mówi ekspert.
Jak przyznaje pracownik ministerstwa, resort zmierza do tego, „żeby sądy mogły wykorzystywać systemy sztucznej inteligencji”. – Sędziowie i pracownicy sądów powinni zostać wsparci przez takie systemy, jednak będą one musiały spełniać bardzo rygorystyczne standardy. Nie może być wątpliwości co do zasad i jakości ich działania. Zależy nam w pierwszej kolejności na tym, żeby sądy same określiły, jakich rozwiązań z zakresu automatyzacji potrzebują. Przeprowadziliśmy już ankietę w tej sprawie i jeszcze w tym roku sporządzimy raport, który wskaże nam najpilniejsze potrzeby – wyjaśnia.
– Widzimy już jednak, że bardzo potrzebna jest automatyzacja wymiany informacji, która po wpłynięciu sprawy do sądu pozwoli na błyskawiczny dostęp sędziego do informacji ze wszystkich państwowych rejestrów o danej osobie, w zakresie niezbędnym dla danego postępowania, np. adresów do doręczeń uczestników postępowania. Widzimy też potrzebę wdrożenia systemu, który pomoże sędziemu tworzyć orzeczenia i ich uzasadnienia, w pierwszej kolejności w prostszych, powtarzalnych sprawach – relacjonuje.
Obecny stan prawny nie pozwala na wykorzystanie automatycznych technologii do wydania prawnych orzeczeń. – Dlatego najpierw trzeba stworzyć odpowiednie regulacje pozwalające na wdrożenie takich rozwiązań, a równocześnie opracowywać i wprowadzać systemy skoncentrowane na wspieraniu orzekania. Jesteśmy zatem na początku drogi. Uważam, że wdrożenie automatyzacji wydawania części orzeczeń to perspektywa kilku lat – twierdzi Jarosław Matuszczak. Nad takimi przepisy pracują już eurokraci. Według rozmówcy PAP polscy ustawodawcy nie powinni podejmować prac na przepisami, dopóki Bruksela nie nakreśli ich ram.
– Najpilniejszą sprawą jest chyba doprecyzowanie odpowiedzialności za szkody spowodowane przez system sztucznej inteligencji, podobnie jak w przypadku odpowiedzialności za produkt niebezpieczny. Chodzi głównie o określenie granic odpowiedzialności twórców danego systemu AI, podmiotów, które stosują ten system, użytkowników itd. – mówi ekspert, zapytany o regulacje, jakie należy wprowadzić jak najszybciej, nim technologie informacyjne będzie można wykorzystać w sądownictwie.
– Bardzo ważną kwestią będzie też sprawa praw autorskich do dzieł, które są wykorzystywane do uczenia AI. W zasadzie ten problem już jest istotny i wymaga jak najszybszego uregulowania. Kolejnym tematem jest też monitoring z wykorzystaniem sztucznej inteligencji i używanie zbieranego w ten sposób obrazu. Spacerując ulicami większych miast, stajemy się – chcąc nie chcąc – obiektem obserwowanym, a dane w ten sposób zebrane mogą zostać wykorzystane do zautomatyzowanej identyfikacji i uczenia innych AI. Trzeba to także uregulować – dodaje.
Jak twierdzi Matuszczak sztuczna inteligencja może pomóc w rozwiązaniu „największego problemu” polskiego sądownictwa – to znaczy przyśpieszyć czas rozpatrywania spraw. – Jest bardzo wiele miejsc, w których AI może przyśpieszyć funkcjonowanie sądów. Zwłaszcza w prostych sprawach albo w kwestiach pomocniczych i pobocznych. Sądzę, że ich rozstrzyganie ulegnie w dużym stopniu automatyzacji. Przewidujemy, że w przyszłości powstanie bardziej złożony system, który będzie projektował i przedstawiał sędziemu propozycje podjęcia pewnych decyzji. Oczywiście ostateczne rozstrzygnięcie będzie należało do sędziego, asesora lub referendarza sądowego. Taki system będzie mógł też dostarczać sędziom informacji, które na pierwszy rzut ludzkiego oka nie są widoczne. Będzie szukał związków między faktami, wskazywał na to, które z twierdzeń znajdują potwierdzenie w dowodach, czy na słabość i siłę danych argumentów. Zmniejszy to docelowo obciążenie sędziów, którym pozostanie skoncentrowanie się na rozstrzyganiu najtrudniejszych, niepowtarzalnych spraw – przewiduje pracownik resortu.
– Myślę, że system AI w sprawach powtarzalnych i podobnych do siebie będzie szybszy i bardziej przewidywalny od sędziego. Nie popełni też błędu ze zmęczenia. Sądzę, że dobrze zbudowany system, zastosowany np. w elektronicznym postępowaniu upominawczym, będzie mógł bez większego problemu wydać i wysłać kilkaset, a może i więcej nakazów zapłaty w godzinę. Dla człowieka jest to nieosiągalne – podsumowuje przedstawiciel ministerstwa. Jak dodaje, nie postawiłby tezy, że sztuczna inteligencja sprawiedliwiej, czy mądrze niż sędzia będzie w stanie rozstrzygać sprawy – jednak w jego opinii jej wykorzystanie wiąże się z szeregiem obiecujących perspektyw. Ewentualne zagrożenia wiążą się nie z samą technologią, a z tym, jak zostanie wykorzystana – uważa Matuszczak. Jego zdaniem wprowadzenie odpowiednich przepisów regulujących wdrażanie sztucznej inteligencji do życia publicznego powinno uspokoić opinię publiczną, która z nieufnością spogląda na dalszą automatyzację.
(PAP)/ oprac. FA
Moralność, etyka? Dla „sztucznej inteligencji” to pojęcia obce. Liczy się osiągnięcie celu