Czy to możliwe, by oskarżający kardynała George’a Pella o molestowanie seksualne wzorował się na historii opisanej w artykule zamieszczonym w czasopiśmie „Rolling Stone” we wrześniu 2011 roku? Krótko mówiąc: czy jego zeznania są fałszywe? Takiego zdania jest Keith Windschuttle, australijski historyk i dziennikarz, który porównał opisany w tym czasopiśmie przypadek amerykańskiego księdza z przypadkiem australijskiego hierarchy skazanego w grudniu 2018 roku na sześć lat więzienia.
Keith Windschuttle stwierdził, że historia molestowania z Filadelfii nie różni się zbytnio od sprawy kardynała Pella, który został oskarżony o molestowanie 13-letniego chłopca w Melbourne w roku 1996 roku, a podobieństwa są „zadziwiające”. W przypadku amerykańskiego księdza Charlesa Engleharta były ministrant – Daniel Gallagher – oskarżający go o napastowanie seksualne, stwierdził, że został przyłapany przez duchownego na piciu wina mszalnego w zakrystii. Englehart zamiast się zdenerwować, miał podać mu więcej wina i pokazać czasopisma pornograficzne, a tydzień później wykorzystać go seksualnie po Mszy św.
Wesprzyj nas już teraz!
Kardynał Pell z kolei, według zeznań świadka, który miał być również jego ofiarą, przyłapał go i jego kolegę na piciu wina w zakrystii po Mszy. Następnie Pell, który wówczas jeszcze nie był kardynałem, miał się dopuścić seksualnego wykorzystania najpierw jednego, a potem drugiego z chłopców.
Australijski dziennikarz i historyk wypunktował uderzające podobieństwa:
„oba przypadki seksualnego wykorzystania wydarzyły się w zakrystii po niedzielnej Mszy;
w obu przypadkach ofiary piły wino, które znalazły w zakrystii,
obaj chłopcy służyli przy odprawianej Mszy,
kapłan obmacywał genitalia obu chłopców;
obaj chłopcy zostali zmuszeni do uklęknięcia przed kapłanem;
obaj chłopcy byli zmuszeni do seksu oralnego;
obie rzekome ofiary były jedynymi świadkami składającymi zeznania w celu wniesienia oskarżenia w sądzie; w obu przypadkach do wyboru były zeznania oskarżonego lub oskarżających”.
Zdaniem australijskiego dziennikarza podobieństwa są zbyt uderzające i zbyt liczne, by można je było uznać jedynie za zbieg okoliczności. Wygląda więc na to, że ofiara Pella „po prostu powtórzyła historię, którą znalazła sama lub ktoś znalazł w australijskiej edycji Rolling Stone”. Wprawdzie Windschuttle zastrzega się, że oskarżyciel nie musiał koniecznie zrobić tego celowo i że mogła to być albo autosugestia, albo ktoś pomógł mu „odzyskać” wspomnienia terapią.
Dodaje jednak: „Ale nieważne, jak bardzo szczere byłyby przekonania oskarżającego, nie sprawia to, że są one prawdziwe, szczególnie gdy jest tak dużo innych dowodów przeciwko nim”. Według Windschuttle’a amerykańska historia nie była do tej pory wspominana albo z powodu niedbałego śledztwa, albo „pragnienia, by Pella skazać”.
Australijski dziennikarz przypominał też film Wątpliwość (Doubt) z roku 2008, w którym pojawia się podobny motyw skradzionego mszalnego wina.
Źródło: LifeSiteNews
Jjf