Nazir Isiaku, członek sekty Boko Haram, nawrócił się na chrześcijaństwo. We wstrząsającym wywiadzie opowiedział o barbarzyńskich metodach walki z nigeryjskimi wyznawcami Chrystusa oraz muzułmańskim planie ich eksterminacji.
Isiaku w 2010 r. wstąpił do Bawara Islamic Center, gdzie z innymi adeptami islamu uczył się języka arabskiego. Każdego roku 20 absolwentów szkoły wyjeżdżało do głównej kwatery dżihadystów w Iranie, by przejść tam specjalne przeszkolenie.
Wesprzyj nas już teraz!
Wrócił do Nigerii, by wraz z Boko Haram wziąć udział w „programie czystki etnicznej”. Isiaku tłumaczy, że nazwa Boko Haram znaczy tyle co „wychowanie zachodnie jest grzechem”. Przyznał, że ugrupowanie to przyciąga do siebie co najmniej sześć innych, mniejszych band – ta, której był członkiem, nazywała się Shiite, działa już ponad 30 lat i narzuciła swoje prawa na północy Nigerii, za czasów wojskowego reżimu Abacha. Teraz podlegają jej liczne grupy dżihadystów w tym regionie. Jest obecna w większości północnych stanów Nigerii, zwłaszcza w takich, jak Kastina, Kaduna, Zamfara, Kano, Bauchi, Borno, Gombe i Zaria.
– Czasami, gdy chcieliśmy zaatakować chrześcijan i szerzyć wśród nich terror, wynajmowaliśmy prywatny autobus do transportu broni. Używaliśmy jej wobec – jak mówiliśmy – „niewiernych”. Gdy tylko Boko Haram informowała nas, że zdecydowała się masakrować wyznawców Chrystusa lub żołnierzy, przyłączaliśmy się – opowiada. – Traktowano mnie jak jednego z zaufanych ludzi w grupie, bo byłem posłuszny i lojalny. Miałem własne, tajne biuro, gdzie przyjmowałem wysłanników naszych sponsorów, kiedy szefowie byli nieobecni. Zajmowałem się też zaopatrzeniem naszych członków. Z tej racji nie mogłem fizycznie uczestniczyć we wszystkich atakach przeciw chrześcijanom i wojsku – dodaje.
Isiaku twierdzi, że dowództwo przygotowywało ich psychologicznie, poddawało praniu mózgów, by byli gotowi do bezwarunkowej walki z chrześcijanami. – Mówiono nam, że im więcej zabijemy chrześcijan, tym większe będą mieć szanse wejścia do raju Allaha. Powoływano się przy tym na Koran.
Większość szkoleń rozpoczynało się około godz. 22 w meczecie w pobliżu islamskiej szkoły. Bojownikom podawano do picia płyn nazywany ”wodą duchową”. Isiaku nie umie powiedzieć, co do niego dodawano. Odbywały się też seanse spirytualistyczne, w czasie których szkoleni mieli widzieć postacie przypominające ludzi. Zjawy te miały „w bardzo przyjemny sposób przygotowywać słuchaczy do wypełnienia ich islamkiego obowiązku”. – To były diaboliczne postaci, domagały się od nas postawy siły i waleczności – twierdzi.
Ludzie z Boko Haram przechodzą szkolenie w obozach Talibów w Afganistanie. Regularnie udają się tam 60-osobowe grupy. Adeptów dżihadu uczy się, jak dokonywać zamachów samobójczych, robić bomby sposobem domowym, jak się bić i obsługiwać nowoczesną broń.
– Mieliśmy najpierw zamiar zabić wszystkich chrześcijan w Kadunie, by następnie zająć się tymi zamieszkałymi na północy. Przed każdą akcją piliśmy “wodę duchową”, która czyniła nas niebezpiecznymi i mogliśmy bardzo łatwo kogoś zabić. Byliśmy przekonani, że woda ta chroni nas od wszystkich kul – opowiada były muzułmanin.
– Nie pamiętam ilu ludzi zabiłem. Strzelaliśmy w nogi i pytaliśmy ofiarę, czy chce stać się muzułmaninem. Kiedy odpowiadała “nie”, podrzynaliśmy jej gardło, tak jak kozie. Po zabiciu niewierzącego, zbieraliśmy jego krew i piliśmy ją. Wierzyliśmy, że w ten sposób duch zabitego nie przychodził prześladować nas w snach: tak kazali nam robić nasi szefowie. Kiedy nie mieliśmy ochoty pić krwi to tylko maczaliśmy w niej palce i wkładaliśmy je sobie do ust – deklaruje Nazir.
Szefowie islamskich terrorystów otrzymywali dużą pomoc materialną i finansową. Pieniądze przewozili samochodami i zakupywali za nie broń. Wielu dostawców pochodziło z wojskowych kwater generalnych znajdujących się w regionie. – Był też bardzo popularny człowiek w mieście Bayelsa, deklarował się jako chrześcijanin z zachodu, który również dawał pieniądze i broń islamistom. Byłem zastępcą szefa naszej grupy i za każdym razem, gdy udawał się on do Iranu, to ja kierowałem organizacją i przyjmowałem sponsorów, dlatego wiem wszystko, co tam się działo – twierdzi Nazir.
Jego zdaniem, dżihadyści mają licznych sponsorów, którymi są bogaci Nigeryjczycy, często ze sfer rządowych – to gubernatorzy i liderzy partii politycznych. Zaprasza się ich często na uroczystości wręczenia dyplomów w szkole islamskiej. Twierdzi, że gdyby wymienił ich nazwiska, to nikt by mu nie uwierzył. Nazir podkreśla, że członkowie jego ruchu mają licznych przedstawicieli również w policji i wojsku. Sami dżihadyści są jednak bardzo dyskretni – o tym, że Nazir należał do bojówek, nie wiedział nikt z jego rodziny, która jest przeciwna tego typu działaniom.
Jak Nazir nawrócił się na religię ludzi, których prześladował? Twierdzi, że podczas snu trzykrotnie objawił mu się „ubrany na biało mężczyzna”. Miał powiedzieć do Nigeryjczyka – „Bóg Cię wybrał”. – Po nawróceniu stałem się nowym człowiekiem. Mam wrażenie, że jestem po kąpieli, która mnie oczyściła ze wszystkich brudów. Wcześniej szedłem ulicą jak człowiek dotknięty szaleństwem, teraz odnalazłem wewnętrzny pokój. Nie biorę już narkotyków i świetnie się czuję – mówi. Przyznaje oczywiście, że boi się zemsty islamistów, dlatego rzadko wychodzi na ulicę.
– Tylko Bóg może powstrzymać wojnę, którą Boko Haram i inne grupy islamskich terrorystów rozpoczęły przeciw chrześcijanom. Dziękuję Bogu, że stałem się chrześcijaninem i nie jestem już członkiem tej kryminalnej sekty. Szczerze doradzam chrześcijanom, by przygotowali sie do wojny, zbroili się, jednoczyli. Sekty islamskie są gotowe rozpocząć wielką wojnę. Możliwe jest, że zginą wszyscy nigeryjscy chrześcijanie. Obawiam się tego, ponieważ znam stan przygotowania wyznawców islamu do ostatecznego rozwiązania kwestii chrześcijan w Nigerii – ostrzega Nazir Isiaku.
Chrześcijańskie ofiary dotychczasowych ataków Boko Haram
fot. Reuters/FORUM
Franciszek L. Ćwik
tundratabloids.com
{galeria}