10 listopada 2023

Ostra krytyka działań Izraela. Coraz więcej państw mówi „dość”

(AA/ABACA / Abaca Press / Forum)

 Rozpoczęta 7 października atakiem Hamasu na Izrael wojna izraelsko-palestyńska przynosi coraz to nowe ofiary cywilne. Choć nie można zaprzeczyć terrorystycznemu charakterowi zamachu Hamasu, to odpowiedź Izraela budzi ogromne kontrowersje, głównie wskutek masowej śmierci cywilów. Władze wielu krajów, a także część dziennikarzy i uczonych zdecydowanie potępiają działania rządu Benjamina Netanjahu.

O wprowadzeniu całkowitej blokady Strefy Gazy przez Izrael media poinformowały 9 października – dwa dni po ataku Hamasu. Blokada objęła odcięcie kontrolowanego przez Hamas regionu od wody, żywności i elektryczności. Trwa także zmasowana ofensywa przeciwko Strefie Gazy. Nawet obywatele innych państw – w tym Polski – nie mają możliwości ucieczki z poddanego zmasowanej ofensywie obszaru.

Izraelski odwet za atak z 7 października ma charakter totalny i obejmuje również cele cywilne. Jak podała 29 października międzynarodowa organizacja pozarządowa „Save The Children” od 7 października w Strefie Gazy zginęło 3257 dzieci. To więcej niż roczna liczba zgonów dzieci w konfliktach zbrojnych (i 20 pogrążonych w konfliktach krajów), jeśli weźmiemy dane z ostatnich trzech lat. Co gorsza, rzeczywista liczba zgonów dzieci w Strefie Gazy jest prawdopodobnie wyższa. Brakuje bowiem informacji o 1000 zaginionych. A ponieważ konflikt trwa nadal i liczba ofiar jest obecnie zapewne wyższa.

Wesprzyj nas już teraz!

Mimo tak poważnych strat część włodarzy zachodnich państw wciąż opowiada się po stronie Izraela. O ile w sprawie agresji rosyjskiej potrafili zdobyć się na słowa potępienia, o tyle w tym przypadku ich postawa jest co najmniej dwuznaczna.

Państwa globalnego Południa przeciw izraelskiej kontrofensywie

 „Izrael będzie się sprzeciwiał siłom barbarzyństwa aż do zwycięstwa. Mam nadzieję, i modlę się za to, by wszystkie cywilizowane narody poparły tę walkę (…), bo walka Izraela jest waszą walką; bo jeśli Hamas oraz oś zła Iranu wygra, będziecie następnym celem” – wzywał pod koniec października nacjonalistyczny premier Izraela Benjamin Netanjahu.

Część „cywilizowanych państw przyjęła ten apel (przynajmniej oficjalnie) ze zrozumieniem. Jednak coraz więcej polityków i komentatorów odrzuca go jako akt hipokryzji. Profesor Oliver Stuenkel na łamach „Foreign Policy” zauważa, że wiele krajów, zwłaszcza „globalnego Południa” oskarża Zachód o stosowanie podwójnych standardów w kwestii działań izraelskich w Strefie Gazy oraz Rosji w Ukrainie.

Sprzeciw wobec izraelskiej przemocy wyraziła między innymi Brazylia. W Organizacji Narodów Zjednoczonych to właśnie ten kraj odegrał istotną rolę w negocjacjach. Postulował na przykład konieczność wprowadzenia „przerw humanitarnych” w konflikcie. To zbawienne dla cywilów rozwiązanie spotkało się jednak z wetem Stanów Zjednoczonych. Pikanterii sprawie dodaje, że brazylijski prezydent Lula da Silva, nie uznał Hamasu za organizację terrorystyczną. Nie szczędził zaś słów krytyki pod adresem premiera Izraela. Podkreślił, że ten dąży do zniszczenia Strefy Gazy, ignorując fakt, że znajdują się tam nie tylko żołnierze Hamasu, lecz także bezbronni ludzie. To ci ostatni są głównymi ofiarami wojny.

„Foreign Affairs” zauważa, że to krytyczne wobec Izraela stanowisko okazuje się korzystne dla Luli da Silvy w polityce wewnętrznej Brazylii. Jego zwolennicy są bowiem często przeciwnikami Izraela. Natomiast odrębne podejście cechuje znaczną część elektoratu (porównywanego często z elektoratem Donalda Trumpa) byłego prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro.

Zdaniem Olivera Stuenkela sprawa ta ma także związek z problematyką ukraińską. Dalsze poparcie dla eksterminacyjnych działań Izraela w Strefie Gazy może utrudnić uzgodnienie wspólnego brazylijsko-amerykańskiego stanowiska w kwestii ataku Rosji na Ukrainę.

Prezydent Lula da Silva nie jest jednak osamotniony. Przeciwko działaniom Izraela protestują także inne kraje „globalnego Południa”. Większość z nich zagłosowała 27 października 2023 za ONZ-owską rezolucją (zawetowaną przez USA) wzywającą do natychmiastowego zawieszenia broni. Jednym z krajów popierających tę rezolucję było Chile. Prezydent Gabriel Boric uznał działania Izraela za „nieakceptowalne naruszenie prawa międzynarodowego”. Ponadto odwołał chilijskiego ambasadora z Izraela. Jeszcze mocniejsza była reakcja Boliwii, która zdecydowała się na całkowite zerwanie relacji z Izraelem.

Jak zauważa wspomniany wcześniej profesor Stuenkel dostrzeżone przez kraje rozwijające się stosowanie podwójnych standardów przez Zachód „może okazać się szczególnie szkodliwa dla zachodnich dążeń do «porządku opartego na zasadach» – głównego hasła, na które powołują się przywódcy z Europy i Stanów Zjednoczonych, w celu uzyskania poparcia dla walki Ukrainy z Rosją. Wiele krajów rozwijających się postrzega stanowisko Zachodu w sprawie Izraela i Palestyny, jako dowód na to, że stosuje on międzynarodowe zasady i normy wybiórczo – zgodnie z interesami geopolitycznymi, a nie w sposób uniwersalny. W rozmowach ze mną kilku dyplomatów, zarówno z Zachodu, jak i z krajów globalnego Południa, stwierdziło, że ten podwójny standard zaszkodzi wysiłkom zmierzającym do tego, by kraje niezachodnie stanęły po stronie Ukrainy”.

Warto dodać, że również przewodniczący Komisji Unii Afrykańskiej Moussa Faki Mahamat potępił pozbawianie Palestyńczyków podstawowych praw. Wezwał również do rozpoczęcia negocjacji. Do natychmiastowej deeskalacji konfliktu wezwało również Belize. Wyraziło ponadto wsparcie dla powrotu wysiedlonych mieszkańców Palestyny do ich ziemi ojczystej. Z kolei prezydent RPA, Cyril Ramaphosa zaprezentował się na tle tłumu wymachującego palestyńskimi flagami. Określił rząd Izraela jako opresyjny reżim i potępił przypominające apartheid działania Izraela w Palestynie. Natomiast przedstawiciele Indonezji uznali okupację Palestyny przez Izrael za główną przyczynę konfliktu. Te wszystkie działania stoją w wyraźnej sprzeczności do narracji o Hamasie, jako jedynym winowajcy.

Krytyka ze strony niektórych państw europejskich

Choć to państwa globalnego Południa (nie tylko te islamskie) sprzeciwiają się polityce Izraela, to także z krajów zachodnich płyną niekiedy głosy sprzeciwu wobec działań żydowskiego kraju. Na przykład rządzący w Hiszpanii socjaliści pod wodzą Pedro Sáncheza przedstawiają dwuznaczne stanowisko. Z jednej bowiem strony potępiają atak Hamasu z 7 października jako terrorystyczny. Z drugiej zaś odmawiają formalnego zakwalifikowania muzułmańskiej organizacji jako organizacji terrorystycznej. Ponadto rzecznik partii Ernest Urtasun uznał Izrael za kraj odpowiadający za eskalację przemocy wskutek dokonywanej przez niego okupacji ziem palestyńskich. Określił też rząd Benjamina Netanjahu mianem „ekstremistycznego”.

Z kolei premier Irlandii Leo Varadkar uznał odcinanie mieszkańców Strefy Gazy od podstawowych zasobów za naruszenie prawa międzynarodowego. Zdecydowane stanowisko wyraziła również norweska minister spraw zagranicznych Anniken Huitfeldt. Podkreśliła ona, że izraelskie prawo do samoobrony musi być podporządkowane prawu międzynarodowemu.

„Ustanowienie pełnej blokady, w tym dostępu do elektryczności, wody, żywności i innych towarów, które są niezbędne do przetrwania ludności cywilnej w Strefie Gazy, jest nie do przyjęcia” – powiedziała w swym oświadczeniu z 12 października.

„Skala zniszczeń w Strefie Gazy jest ogromna. Zginęło wielu cywilów. Biorąc pod uwagę pełną blokadę Izraela, zamknięte przejścia graniczne i ciągłe izraelskie ataki, obawiam się, że ludność cywilna w Strefie Gazy stanie w obliczu jeszcze większych trudności w nadchodzących dniach” – dodała.

 Badacze Holocaustu biją na alarm

 Mimo nacjonalistycznej retoryki izraelskich władz, to również i wśród samych Żydów znajdują się krytycy działań Izraela w Palestynie. Jednym z nich jest Raz Segal z Uniwersytetu Stockton w New Jersey; żydowski historyk zajmujący się tematyką ludobójstw, w tym Holocaustu.

Zdaniem Segala działania Izraela są bez wątpienia ludobójcze. Wszak według definicji ONZ zbrodnie popełniane w celu zniszczenia narodowej, etnicznej, rasowej czy religijnej grupy w całości lub części to ludobójstwo. A takie właśnie dokonują się w strefie Gazy przy poparciu licznych izraelskich polityków.

„Każdy, kto śledzi hebrajskie źródła językowe, dostrzega to wszędzie: unicestwiający, wyraźnie agresywny język – podkreśla w wypowiedzi cytowanej na łamach Washington Report on Middle East Affairs.

Segal polemizuje również z przyczepianiem Hamasowi etykietki „nazistów” lub „Państwa Islamskiego”. Jego zdaniem jest to całkowicie nieuzasadnione. Podkreśla bowiem, że ta retoryka służy dehumanizacji przeciwnika i zakłamywaniu rzeczywistości. Temu samemu celowi służy gra kartą Holocaustu, używanej jako próby usprawiedliwienie dla trwającej dekady masowej przemocy wymierzonej przeciwko Palestyńczykom. Segal podkreśla, że atak Hamasu na żydowskich cywilów również był zbrodnią. Jednak ten fakt nie usprawiedliwia czystek etnicznych i dążeń do utworzenia państwa żydowskiego bez Palestyńczyków.

Co ważne, Segal nie jest odosobniony wśród badaczy ludobójstw, w tym Holocaustu, sprzeciwiających się działaniom Izraela. Opublikowane na łamach naukowego portalu „Third World Approaches to International Law Review” oświadczenie 800 uczonych zajmujących się problematyką ludobójstw i prawem międzynarodowym jest również wyrazem podobnej troski.

„Palestyńskie organizacje praw człowieka, żydowskie grupy społeczeństwa obywatelskiego, naukowcy zajmujący się Holocaustem i ludobójstwem oraz inni ostrzegają przed zbliżającym się ludobójstwem ludności palestyńskiej w Strefie Gazy. Podkreślamy istnienie poważnego ryzyka popełnienia ludobójstwa w Strefie Gazy. Niżej podpisani pilnie apelują do państw o podjęcie konkretnych i znaczących kroków w celu indywidualnego i zbiorowego zapobiegania aktom ludobójstwa, zgodnie z prawnym obowiązkiem zapobiegania zbrodni ludobójstwa. Muszą one chronić ludność palestyńską i zapewnić, że Izrael powstrzyma się od przed dalszym podżeganiem do ludobójstwa i popełnianiem czynów zabronionych na mocy art. II Konwencji w sprawie ludobójstwa” – czytamy w oświadczeniu z 17 października.

Przeciwko zbrodniom Izraela, a konkretnie zabijaniu pracujących w strefie konfliktu dziennikarzy, protestuje także Committee to Protect Journalists. W oświadczeniu opublikowanym 9 października, w związku z zabójstwem 3 palestyńskich dziennikarzy, ranieniem jednego i zaginięciem dwóch, Komitet wyraża swoje „skrajne zaniepokojenie tym faktem”. „Wzywamy wszystkie strony, aby pamiętały, że dziennikarze są cywilami i nie powinni być celem. Dokładne raportowanie ma kluczowe znaczenie w czasach kryzysu, a media mają do odegrania kluczową rolę w przekazywaniu światu wiadomości z Gazy i Izraela” – podkreśla organizacja.

W momencie pisania tekstu izraelskie władze nie zamierzają jednak przejmować się głosami przestrogi.  Przeciwnie, ofensywa trwa w najlepsze. Czas pokaże czy społeczność międzynarodowa uzna premiera Izraela za zbrodniarza (podobnie jak słusznie uznała Putina) czy też zwyciężą w niej głosy proizraelskich lobbystów.

Stanisław Bukłowicz

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(23)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 142 984 zł cel: 300 000 zł
48%
wybierz kwotę:
Wspieram