8 listopada 2023

Ostre starcia w Hiszpanii. Sánchez walczy o stworzenie rządu, w tle plan globalistów

(PAP/EPA/Daniel Gonzalez)

W Hiszpanii wciąż nie ma rządu. Wybory odbyły się w lipcu; najwięcej głosów otrzymała konserwatywna PP. Do władzy tej partii nie chce dopuścić socjalistyczny premier Pedro Sánchez, który negocjuje z separatystami z Katalonii. Oferuje im prawną amnestię w zamian za poparcie swojego rządu. Sprzeciwia się temu 70 proc. Hiszpanów i środowisko sędziowskie, wskazując, że socjaliści rządzący z komunistami i zielonymi naruszają zasady praworządności. Protesty w ostatnim tygodniu przybrały gwałtowny charakter.

Od 2016 r. sukcesywnie rośnie poparcie dla prawicowych ugrupowań w Hiszpanii. Rozproszone i rozdrobnione siły zjednoczyły się w związku z katalońskim referendum w sprawie niepodległości, które odbyło się w 2017 r. Władze z Madrytu zareagowały ostro , aresztując osoby zaangażowane w działania separatystyczne. Doszło do zamieszek. W samej Katalonii spierały się ze sobą nowo tworzone bojówki prawicowe z lewicowymi frakcjami dążącymi do oddzielenia się od Madrytu. Od tego czasu środowiska prawicowe zaczęły konsolidować siły. Jednocześnie partia PP uchodząca za centroprawicową miała przejąć część postulatów tak zwanej skrajnej prawicy.

W maju 2023 r. w wyborach regionalnych i lokalnych, w kilku regionach partie uchodzące za konserwatywne odniosły sukces. Premier Pedro Sánchez – stojący na czele lewicowej koalicji (socjaliści, komuniści i zieloni) – zdecydował o przedwczesnym rozwiązaniu parlamentu. 23 lipca br. odbyły się wybory powszechne do Kortezów Generalnych Królestwa Hiszpanii. Chociaż zwyciężyła Partia Konserwatywna, nie udało jej się sformować rządu. Do 27 listopada ma to zrobić obecny premier Sánchez. W przeciwnym wypadku znowu będą musiały być rozpisane wcześniejsze wybory i w styczniu 2024 r. Hiszpanie ponownie pójdą do urn wyborczych.

Wesprzyj nas już teraz!

Lewicowy polityk jest jednak zdeterminowany, by przed 27 listopada stworzyć rząd dzięki poparciu dwóch separatystycznych partii, obiecując daleko idące ustępstwa, w tym amnestię dla organizatorów referendum w Katalonii, które zostało przerwane przez rząd w Madrycie.

Drugi rząd Pedro Sáncheza – ekonomisty, gorącego orędownika federalizacji Europy i ateisty – który sprawuje władzę od listopada 2019 r. składa się z lewicowej koalicji Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE) i Unidas Podemos.

W międzyczasie w opozycyjnej Partii Ludowej (PP) w 2022 r. zmieniono lidera. Większy wpływ uzyskali Alberto Núñeza Feijóo i Isabel Díaz Ayuso. 28 maja 2023 r. partia PP zajęła pierwsze miejsce w wyborach regionalnych i lokalnych. Wspierała ją między innymi partia Vox, którą określa się mianem skrajnie prawicowej. W elekcji nie brała udziału Liberalna Partia Obywatelska, która koncentruje się na wyborach do Parlamentu Europejskiego w czerwcu 2024 r.

W wyniku wyborów w lipcu 2023 partia PP zapewniła sobie 137 miejsc w parlamencie. Jednak, by móc sformować rząd potrzebowała około 150–160 mandatów. Drugie miejsce zajęła partia PSOE, a trzecie partia Vox. Straciły Sumar i katalońskie frakcje, w tym ugrupowanie Junts byłego prezydenta Katalonii i uciekiniera Carlesa Puigdemonta, który przebywa w Brukseli.

Negocjacje premiera Sáncheza z separatystami

Sánchez i jego sojusznicy z lewicowego sojuszu Sumar mają największe szanse na sformowanie rządu. Premier musi jednak pozyskać dwie główne katalońskie partie niepodległościowe: Katalońską Lewicę Republikańską (ERC) i Razem (Junts). Ugrupowania te uzależniły poparcie od amnestii dla setek osób, które uczestniczyły w nieudanej próbie odłączenia się od Hiszpanii w październiku 2017 r.

ERC już miała się dogadać z PSOE. Natomiast Junts, na czele z Puigdemontem, negocjuje wyższą stawkę. „Politico” wyraziło ostatnio ubolewanie, że trwa swoisty „melodramat” i były przywódca Katalonii zapragnął znaleźć się w świetle reflektorów, wywierając coraz większą presję na potencjalnego koalicjanta. Tym samym, przyczynia się do wzrostu napięcia w Hiszpanii.

Protesty

Przeciwko negocjacjom z separatystami występuje opozycja, a w całym kraju odbywają się wielotysięczne demonstracje. Sekretarz PSOE, Santos Cerdán León podkreślił, że socjaliści muszą stworzyć rząd z separatystami, aby uniknąć przekazania większej władzy PP i Vox, które uderzyły w koalicje rządzące w wielu hiszpańskich miastach i regionach.

Zapowiedział, że PSOE wciąż jest za wzmacnianiem państwa opiekuńczego i zamierza walczyć ze skrajną prawicą.

PP atakuje Sáncheza za ustępstwa w sprawie amnestii, zarzucając mu, że jest gotów do zniszczenia demokracji, byle tylko utrzymać się przy władzy. Lider PSOE, który kiedyś obiecał sprowadzić Puigdemonta do Hiszpanii i postawić go przed wymiarem sprawiedliwości, obecnie wysyła delegacje do Brukseli na negocjacje w sprawie wsparcia przyszłego rządu. Premier dwa lata wcześniej ułaskawił dziewięciu katalońskich przywódców stojących za dążeniem do secesji.

Przeciwko amnestii dla katalońskich separatystów jest 70% Hiszpanów, którzy organizują wiece i protesty. Szacuje się, że w ostatnich kilku tygodniach wzięło w nich udział około 200 tys. osób. Za ich organizacją mają stać przedstawiciele partii PP i Vox.

Lider PP Alberto Núñez Feijóo oskarżył Sáncheza o zaprzedanie się katalońskim i baskijskim partiom nacjonalistycznym. Zasugerował, że urzędujący premier zastępuje rządy prawa rządami elity politycznej, która wymienia się korzyściami, nie przestrzegając tych samych praw, jakie obowiązują resztę Hiszpanów, postrzeganych przez tą elitę jako obywatele drugiej kategorii.

Sánchez – przez niektórych Hiszpanów określany mianem przebiegłego i skrajnie ambitnego, który jest gotowy zrobić i powiedzieć wszystko, aby utrzymać się przy władzy – ma dążyć, zdaniem opozycji, do ustanowienia rządów „sanchismo” w Hiszpanii.

Premier jest za amnestią dla katalońskich separatystów. Samo poparcie dla oddzielenia się Katalonii spadło wśród mieszkańców regionu. O ile w szczytowym momencie kryzysu w październiku 2017 r. za separacją – zgodnie z sondażem Centrum Studiów Opinii katalońskiego rządu – było 48,7% Katalończyków, a 43,6% temu sprzeciwiało się, o tyle obecnie, według sondażu przeprowadzonego w lipcu przez to samo centrum, 52% Katalończyków jest przeciwnych niepodległości, a 42% jest za. Kwestia ta budzi ogromne emocje.

Sędziowie przeciw amnestii

W sprawie amnestii dla katalońskich separatystów wypowiedziało się również środowisko sędziowskie. Złożona z konserwatystów Rada Generalna Sądownictwa, organ wybierający najwyższych sędziów, oświadczyła w poniedziałkowy wieczór, że ułaskawienie katalońskich polityków, urzędników i aktywistów ściganych w związku z nieudaną próbą oddzielenia się regionu w 2017 r., unieważni decyzje podjęte przez sądy i zagrozi praworządności.

Rada wyraziła „głębokie zaniepokojenie i ubolewanie z powodu degradacji, jeśli nie zniesienia, praworządności w Hiszpanii…” – stwierdzono.

Dodano, że proponowana przez premiera ustawa będzie miała daleko idące konsekwencje i zaszkodzi Hiszpanii.

W ciągu ostatniego tygodnia – w związku z negocjacjami toczonymi z separatystami – protesty przybrały gwałtowny charakter. Przed siedzibą Partii Socjalistycznej w Madrycie gromadzą się tysiące przeciwników negocjacji. Doszło do zamieszek i interwencji policji.

Według danych policyjnych podawanych przez lokalne media, we wtorek na wiecu zwołanym przez grupy powiązane ze skrajną prawicą miało zebrać się 7 tys. osób. Część z nich oddzieliła się i udała w kierunku parlamentu, ale nie dotarła tam, bo drogę zagrodzili im policjanci.

Protestujący rzucali koszami i butelkami oraz przepychali prowizoryczne barierki ustawione przez służby policyjne, które odpowiedziały gazem łzawiącym.

Sánchez za pośrednictwem mediów społecznościowych przekazał pozdrowienia kolegom socjalistom w obliczu protestów „reakcjonistów” mających rzekomo „prześladować członków Partii Socjalistycznej”. Protesty uznał za „atak na demokrację”.

Jednocześnie SN w Madrycie ogłosił w poniedziałek, że przeprowadzi dochodzenie w sprawie Puigdemonta i jego bliskich współpracowników; chodzi także o ewentualne zarzuty o terroryzm. W razie ich potwierdzenia, skazanych nie objęłaby amnestia.

Sąd chce wyjaśnień w sprawie protestów na lotnisku w Barcelonie, które odbyły się w 2019 r., po tym, jak skazano na długie wyroki więzienia przywódców separatystów, którzy zorganizowali nielegalne referendum w sprawie niepodległości w 2017 r.

Partie separatystyczne obawiają się, że nawet jeśli przeszłaby ustawa o amnestii, to sędziowie mogą utrudniać jej stosowanie.

Stawką wzmocnienie socjalistów w Europie, centralizacja władzy w UE i federalizacja świata

Walka o utrzymanie władzy w Hiszpanii przez socjalistów jest ważna w związku z przyszłymi wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2024 r. i podjętymi przez europejskich federalistów dążeniami do pchnięcia procesu centralizacji władzy w UE.

Sanchez podkreśla, że jest za silną Europą, za federalizacją. Jego minister spraw zagranicznych, który gościł na specjalnym spotkaniu w amerykańskim wpływowym think tanku Council on Foreign Relations we wrześniu tego roku zaznaczył, że teraz cała energia w jego kraju musi skupić się na obaleniu wpływów konserwatystów, którzy są skłonni wejść w sojusz ze skrajną prawicą i pójść na daleko idące ustępstwa, jeśli chodzi o jej postulaty. A to zagraża internacjonalistycznej polityce Hiszpanii i federalizacji Europy oraz świata.

Federaliści podkreślają, że właśnie teraz jest dobry moment, który trafia się raz na pokolenie, aby pchnąć proces do przodu. Sprzyja temu dojście do władzy progresywnych polityków w Brazylii, Meksyku, czy USA.

Dla UE i Hiszpanii bardzo ważne są ściślejsze relacje z krajami latynoskimi w obliczu pogłębiającej się rywalizacji państw. Chodzi m. in. o dostęp do surowców krytycznych dla transformacji eko-cyfrowej i pobudzenie handlu.

Minister spraw zagranicznych Hiszpanii José Manuel Albares mówił 22 września, że „świat przechodzi jeden z najbardziej złożonych i burzliwych okresów od dziesięcioleci”, a „w Europie z pewnością jest to najbardziej złożony okres od upadku muru berlińskiego”. „Pandemia Covid-19” i rosyjska agresja na Ukrainę są „punktami zwrotnymi”. Zachwiały one wieloma przekonaniami. Wrze na południu Kaukazu, w regionie Sahelu. Tworzy się nowy układ na Bliskim Wschodzie, a Indie okazały się najbardziej ludnym krajem na świecie. Wszystko to generuje niepewność i stwarza ogromne ryzyko dla wielu państw.

Obecnie „jesteśmy w trakcie definiowania świata, w którym będziemy żyć przez następne dziesięciolecia i stulecia, pod względem ekologicznym, politycznym i dyplomatycznym”. Dlatego tak ważne jest wzmocnienie władzy centralnej w UE, o co zabiegają lewicowe siły w Europie.

Minister dodał, że trzeba podjąć szereg kluczowych decyzji dla transformacji eko-cyfrowej na świecie, dla ochrony wartości europejskich. Należy dążyć do realizacji „idei Europy jako projektu wspólnego obywatelstwa – Europy jako zbioru wartości, Europy jako zrównoważonego i sprawiedliwego społecznie sposobu życia”.

Co istotne, trzeba utrzymać jedność Europy w obliczu licznych wyzwań. Trzeba silniejszej integracji, solidniejszej wspólnej polityki migracyjnej i modernizacji zarządzania polityką gospodarczą. Najważniejsze jest jednak poradzenie sobie z odradzającymi się ruchami narodowymi i partiami, które kwestionują neoliberalizm, a przez to atakują demokrację. Kluczem jest polityka inkluzywności.

Albares zaznaczył, że tym, co najbardziej martwi w Hiszpanii to „skrajna prawica”, która „jest rakiem tak w Hiszpanii, jak i w Europie”. – Jednak prawdziwym problemem w Hiszpanii jest to, że prawicowa partia skopiowała/wkleiła metody i sposób prowadzenia polityki skrajnej prawicy, i jest gotowa stworzyć sojusze, rządy koalicyjne tak szybko, jak to możliwe (…), Hiszpania jest krajem bardzo zdecentralizowanym, w którym regiony mają ogromną władzę. Zbierają podatki, mają własny parlament, własne rządy. Wszędzie tam, gdzie partia prawicowa mogła tego dokonać, tworzyła koalicję ze skrajną prawicą, akceptując wszystkie priorytety i zasady skrajnej prawicy. A gdyby mogli tego dokonać, mielibyśmy dzisiaj rząd skrajnie prawicowy (…)Na szczęście nie mają szans na jego utworzenie – ocenił.

Inkluzywna Grupa Przyjaciół”

W maju szef hiszpańskiej dyplomacji wszedł w skład unijnej Grupy Przyjaciół ds. głosowania większością kwalifikowaną w sprawach wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa.

Grupę Przyjaciół” utworzyło 4 maja 2023 r. dziewięć państw: Niemcy, Włochy, Belgia, Finlandia, Francja, Luksemburg, Holandia, Słowenia i Hiszpania. Rumunia wzięła udział w pierwszym nieformalnym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych w Brukseli 22 maja jako dodatkowy członek Grupy.

Celem Grupy jest poprawa efektywności i szybkości podejmowania decyzji w polityce zagranicznej. Ma to wzmocnić UE jako światowego aktora. Usprawnienie procesu decyzyjnego jest istotne także z punktu widzenia innych przyszłych celów UE.

Grupa Przyjaciół” zamierza uczynić postępy w sprawach polityki zagranicznej i bezpieczeństwa w oparciu o normy zawarte w Traktatach UE.

Ministrowie będą regularnie dokonywać podsumowań i ściśle współpracować ze wszystkimi państwami członkowskimi wspólnoty oraz koordynować działania z instytucjami unijnymi.

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(6)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 299 440 zł cel: 300 000 zł
100%
wybierz kwotę:
Wspieram