Dzisiaj

WOŚP Jerzego Owsiaka pełni bardzo ważną funkcję w podtrzymywaniu kapitalistycznej ułudy w III RP. Dlatego chętnie korzysta z niego nie tylko Donald Tusk, ale też „inni szatani”.

Od lat na początku stycznia w Polsce zaczyna się swoisty pojedynek obrońców Jerzego Owsiaka i jego krytyków. W niedawno rozpoczętym 2025 roku ma on szczególny charakter: tak bowiem, jak Lecha Wałęsę, Tusk przez lata wykorzystywał jako narzędzie polaryzowania opinii publicznej (obrońcy transformacji kontra jej krytycy), tak obecnie lider PO używa szefa WOŚP, żeby szczuć „fajnopolaków” na „wąsatych mocherów”.

Owsiaka bronią wszyscy Ci, dla których – co oczywiste – priorytetem jest, by Polska była krajem uśmiechniętym, a w przestrzeni publicznej panowały ciepło i harmonia. To jednak będzie możliwe jedynie wówczas, gdy Polska smutna i ponura zostanie zapędzona do rezerwatu, w którym z automatu utraci jakiejkolwiek możliwości wpływu na sprawy publiczne.

Wesprzyj nas już teraz!

To dlatego Tusk z wielką pieczołowitością dba, by Owsiak pojawiał się dość regularnie w jego towarzystwie, lub przynajmniej na czołówkach portali. Motywacje lidera PO są dość oczywiste, ale trudno pozbyć się wrażenia, iż w całym tym Owsiakowym evencie kryje się coś więcej. WOŚP gra przecież znacznie dłużej niż orkiestra Tuska, a zatem i przed polskim premierem żyrowali to wydarzenie zgoła „inni szatani”. WOŚP to przecież jedna z ostatnich nadziei liberałów by zachować narrację, pozwalającą obronić im dotychczasowy porządek i zachować wpływy.

Czyszczenie kapitalisty

Znamy doskonale metodę działania Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Nie jest to wcale godna szacunku organizacja charytatywna, ale ogromna maszyna służąca oczyszczaniu wizerunku przez polityków czy szerzej: liberalne elity.

A jest co „czyścić”. Kapitalizm bowiem to przede wszystkim wielka obietnica wzbogacenia się, złożona dosłownie wszystkim. Na rynku każdy ma mieć przecież równe szanse. By je wykorzystać, wystarczy być zdeterminowanym. Wystarczy chcieć. To narracja lansowana powszechnie także w Polsce. Duży biznes, ludzie showbiznesu czy inni celebryci nie ustają w przekonywaniu nas, iż jeśli popracujemy przez kilka lat 20 godzin na dobę, to niebawem zapracujemy na duży dom, kilka samochodów i wakacje w tropikach.

Kłopot w tym, że wszystkie te historie okazały się warte funta kłaków. Miały motywować ludzi z niższych warstw społecznych do ciężkiej pracy, której owocem wcale nie był żaden spektakularny awans. Praca stała się wręcz wartością samą w sobie. Tak napompowana bańka musiała z czasem pęknąć, czego efekty widzimy już w wielu krajach zachodniej Europy czy w Stanach Zjednoczonych. Zamiast bogacenia się i awansu, drenowane społeczeństwa ubożeją. Kapitalistyczna obietnica okazała się wydmuszką. Lata harówki wcale nie doprowadziły zastępów pracusiów z podkrążonymi oczami do wyśnionego awansu społecznego i finansowego, wszak miejsca w tej układance zostały już obsadzone i nikt nie zamierza posunąć się, by dzielić się zyskiem z innymi.

Słabym opium dla mas okazały się także rozmaite ideologie, takie jak gender czy woke, proponujące wolność jako radyklane wyzwolenie człowieka z okowów tradycji. Oszukanym pozostało zatem okładanie ran kawałkiem materiału z tęczowej flagi i karmienie umysłu fentanylem. Albo bunt przeciwko zastanemu porządkowi, tak rozpaczliwy, że posunięty do granic absurdu. Trudno wszak inaczej określić fakt, że kandydatem amerykańskich buntowników przeciwko liberalizmowi został człowiek, którego życiorys jest wręcz wzorcem z sevres dla kapłanów kapitalistycznego kościoła Ameryki.  

Coroczna symulka

Tusk jest świadomy tych procesów, wszak sam rozpaczliwie poszukuje narracji, pozwalającej mu zneutralizować widmo buntu. Owsiak z pewnością pozostaje bezpiecznym materiałem na dobre story, ułatwiające petryfikację struktury społecznej w Polsce. Jego WOŚP przemienia koryfeuszy kapitalizmu w uroczych dobroczyńców, którzy mogą nie tylko wesprzeć jakąś szlachetną inicjatywę, jak leczenie chorych dzieci, ale też napisać długi tekst na Facebooku czy nitkę na Twitterze w obronie dobro czyniącego wszystkim Owsiaka.

Owsiak wreszcie – obok czyszczenia wizerunków ludzi wielkiego biznesu, polityki czy szerokorozumianej elity liberalnej – pozwala lepiej poczuć się także tym, których nadzieje kapitalizm zawiódł. Biorąc udział w tej wielkiej akcji, rozczarowani mogą przez chwilę stanąć w jednym szeregu z Dominiką Kulczyk, Michałem Sołowowem, Kubą Wojewódzkim czy Agatą Młynarczyk. Noszą przecież to samo serduszko, wsparli tę samą inicjatywę, bronią tego samego Jurka – słowem, stają się częścią tego samego, wielkiego przedsięwzięcia ratującego ludzkie życie.

WOŚP Owsiaka to coroczna symulka jedności pomiędzy liberalnymi elitami a ludem. Obydwie strony czerpią tutaj pewne korzyści, choć oczywiście elity wychodzą na tym znacznie lepiej. One realnie uzyskują prezent w postaci szansy na wizerunkową korektę, zaś lud jedynie symboliczny awans. Owsiakowi sprytnie udaje się godzić interesy obydwu: jednym daje „twardą” walutę, innym sprzedaje podróbkę spełnionego marzenia o społecznym awansie.

Tusk tymczasem dostaje do ręki narzędzie, które nie tylko pozwala mu podtrzymywać polaryzację między PiS a PO, ale też konsolidować swoich zwolenników. Im później proplatformerski lud zrozumie, że uśmiechnięta Polska nie daje mu żadnych realnych korzyści poza fałszywym poczuciem przynależności do oświeconej elity, tym dla Tuska lepiej. Bez Owsiaka nigdy by się to nie udało.

Tomasz Figura

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie