Władze Nowej Zelandii na poważnie wzięły się za walkę z paleniem, i trochę bezlitośnie wobec lubiących zapalić sobie papierosa właśnie ogłosiły 40-procentową podwyżkę podatku od papierosów, zaś dalekosiężnym celem ma być… całkowita eliminacja palenia tytoniu w tym kraju, co miałoby nastąpić do 2025 roku.
Ceny papierosów w Nowej Zelandii już dziś należą do najwyższych na świecie, a do 2016 mają sięgnąć przeciętnie 20 dolarów nowozelandzkich za paczkę (czyli równowartość około 50 zł!). To nie koniec – tamtejsze ministerstwo zdrowia w trosce o zdrowie obywateli rozważa dalsze podwyżki cen papierosów, nawet do 100 dolarów nowozelandzkich za paczkę (ponad 250 zł).
Wesprzyj nas już teraz!
Władze mają nadzieję, że podwyżki oraz dalsze restrykcje wobec palaczy (od lipca papierosy nie będą mogły być w sklepach w ogóle widoczne, zaś sprzedawca będzie musiał podawać je spod lady) przybliżą 4,5-milionowy naród do ambitnego celu, jakim jest całkowite wyeliminowanie nałogu do 2025 roku. Wiele krajów próbuje odzwyczajać swych obywateli od palenia, ale dotychczas żaden nie podał daty, do kiedy całkowite zerwanie z nałogiem miałoby nastąpić. Nie bardzo też wiadomo, czy jest to w ogóle możliwe i jak niesfornych wielbicieli tytoniu upilnować.
Trzeba przyznać, że liczba palaczy wśród mieszkańców tego sympatycznego kraju spadła z 30 proc. w 1986 roku do 20 proc. obecnie. Dużo gwałtowniej natomiast spadła w tym czasie sprzedaż, co oznacza, że nawet ci, którzy pozostali przy swoim zwyczaju, palą dziś mniej (głównie ze względu na rosnące ceny papierosów).
Nowozelandzkie przedstawicielstwo jednego ze znanych koncernów stwierdziło jednak, że drastyczna podwyżka podatków sprawi, że konsumenci szukać będą papierosów na czarnym rynku. I tak oczywiście będzie. Już dziś podatki stanowią 70 proc. ceny papierosów w Nowej Zelandii, podczas gdy dla porównania: w Chinach – 41, w USA – 45, w Australii – 64, zaś we Francji – aż 80 procent. Ciekawe jaki następny produkt znajdzie się na celowniku nowozelandzkiego rządu, najwyraźniej nie szczędzącego sił, żeby obywateli uchronić, no właśnie – chyba przed wolnością wyboru.
Piotr Toboła