Pakistańscy chrześcijanie wciąż są pogrążeni w żałobie po niedzielnym zamachu na anglikański kościół w Peszawarze. W całym kraju wierni gromadzą się na modlitewnych czuwaniach. Niektórzy, zwłaszcza w większych miastach, wychodzą też na ulicę, by domagać się od rządu skutecznej ochrony. Przewodniczący Pakistańskiego Przymierza Mniejszości katolik Paul Bhatti liczy na to, że rząd wreszcie się opamięta i zapewni chrześcijanom rzeczywistą ochronę.
Jak donosi Radio Watykańskie, chrześcijanie z Pakistanu są zdziwieni milczeniem wspólnoty międzynarodowej, która z nielicznymi wyjątkami nie zareagowała na zamach. Milczenie – w ich ocenie – daje terrorystom przyzwolenie na kolejne ataki.
Wesprzyj nas już teraz!
Paul Bhatti podkreśla, że niedzielny zamach na chrześcijan był najboleśniejszym i najbrutalniejszym w historii Pakistanu. – Udałem się osobiście do Peszawaru. Widziałem ofiary i widziałem rannych. Czegoś takiego nie da się niczym uzasadnić. Rząd musi wreszcie zrozumieć, że nie może już dłużej zwlekać. Był to atak terrorystyczny i okazało się, że państwo nie jest w stanie chronić swych obywateli – podkreśla przewodniczący Pakistańskiego Przymierza Mniejszości.
Bhatti wyznaje, że chrześcijanie są bardzo zaniepokojeni postawą rządzących. W swoim państwie nie mają zapewnionego bezpieczeństwa. – Ten kościół Wszystkich Świętych był w tak zwanej czerwonej strefie, czyli należał do najbardziej zagrożonych obiektów. Jeśli nawet temu kościołowi nie udało się zapewnić bezpieczeństwa, to oznacza to, że zagrożenia władze nie traktują poważnie – ocenia.
Źródło: Radio Watykańskie
pam