Janusz Palikot już oficjalnie zapowiada, że chce wywołać wojnę. Na razie słowo to bierze w cudzysłów. Przeszkadza mu aborcja i konkordat. Tym samym daje wyraz zakłamaniu tezy, według której to prawica podpala Polskę.
– Mówi się, że chcemy wywołać wojnę światopoglądową. Tak, chcemy wywołać i słowo wojna używam w cudzysłowie – zapowiedział lewacki lider. Frontem, na którym chce wojować są sprawy nazywane przez lubelskiego polityka „zgniłym kompromisem”. – Kompromis konstytucyjny, kompromis aborcyjny, kompromis konkordatowy – wylicza Palikot. Konieczność wywołania wojny lider RP uzasadnia sondażami. Jego zdanie Polacy chcą zmiany „zgniłych kompromisów lat 90”.
Wesprzyj nas już teraz!
Palikot przyzwyczaił już do tego, że każde swoje działania kalkuluje na zimno, nakładając kolejne maski. Tym razem stawką jest jednak ludzkie życie. Propozycje jakie RP zgłosił pod obrady Sejmu mogły kosztować życie wielu nienarodzonych dzieci – chciał dopuszczalności aborcji na życzenie do końca 3 miesiąca ciąży! Palikot musi więc zapomnieć o wygodnym i kolokwialnym cudzysłowie, jakim opatruje słowo – wojna. Jeśli wygra – będą ofiary – najwięcej wśród najsłabszych i bezbronnych dzieci.
Wypowiedź Palikota jest kolejnym zaprzeczeniem kłamliwej tezy wygłaszanej przez grających w jednej drużynie z posłem z Biłgoraja prezydentem i premierem. Twierdzą oni, że to prawica wywołuje wojnę światopoglądową, gdy próbuje przywrócić w Polsce tradycyjny ład moralny. Zarówno Bronisław Komorowski jak i Donald Tusk utrzymują, że „aborcyjny kompromis” jest bezpieczny, a naruszyć go mogą jedynie „nieodpowiedzialne wydarzenia”, jak ostatnie głosowanie w Sejmie. Janusz Palikot całkowicie obalił te twierdzenia i potwierdził, że to lewica jest środowiskiem, którego jedynym celem jest wojna.
Źródło: „Rzeczpospolita”
luk, kra