„Rząd musi podjąć kroki, by zahamować gwałtowny wzrost recept na leki anty depresyjne – zaapelowała w grudniu grupa brytyjskich psychiatrów, psychologów i polityków na łamach British Medical Journal. Ich zdaniem u dużej części pacjentów tabletki nie przynoszą trwałej poprawy, a na dodatek mogą się wiązać z dotkliwymi skutkami ubocznymi. Choć osób przyjmujących leki nieustannie przybywa, nie idzie to w parze z polepszeniem dobrostanu psychicznego na poziomie populacji, który według niektórych badań uległ nawet pogorszeniu. (…) Wiele metaanaliz wykazało, że anty depresanty nie przynoszą bardziej znaczących klinicznie korzyści niż placebo poza osobami cierpiącymi na najcięższe przypadki depresji – przekonują eksperci. Mówiąc inaczej: gdyby pigułki faktycznie działały, to nie mówilibyśmy dziś o epidemii zaburzeń psychicznych”, pisze na łamach „Magazynu Dziennik Gazeta Prawna” Emilia Świętochowska.
Publicystka zauważa, że liczba pacjentów zażywających antydepresanty z grupy SSRI (selektywne inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny) wzrosła po wybuchu tzw. pandemii koronawirusa. „Ze statystyk NHS wynika, że obecnie bierze je tam 8,6 mln dorosłych, czyli niemal co piąty mieszkaniec. (…) Od połowy 2022 r. do połowy 2023 r. angielscy lekarze – na ogół pierwszego kontaktu – wręczyli pacjentom łącznie 85,6 mln recept – dwa razy więcej niż dekadę wcześniej”, wskazuje.
Podobne dyskusje toczą się w innych krajach, w których masowo przepisuje się dziś antydepresanty. Chodzi m. in. o Stany Zjednoczone, Australię, Kanadę czy Szwecję, gdzie w przeliczeniu na 1000 mieszkańców wystawia się jeszcze więcej recept na antydepresanty niż w Wielkiej Brytanii.
Wesprzyj nas już teraz!
– Farmakoterapię stosuje się coraz częściej, ale sytuacja wcale się nie polepsza, a nawet się pogarsza. Dlatego na znaczeniu zyskują dziś głosy krytyków, którzy uważają, że powinniśmy w większym stopniu stawiać na interwencje psychospołeczne, uwzględniające kulturowe i ekonomiczne uwarunkowania życia ludzi, a nie skupiać się wyłącznie na medycznym redukowaniu objawów – mówi „Magazynowi DGP” dr Radosław Stupak, psycholog z Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie.
– W Polsce jesteśmy jeszcze przed szczytem problemów, z którymi zmagają się kraje anglosaskie. Jednak wszystko, co robiliśmy do tej pory, wskazuje, że idziemy tą samą ścieżką. Podczas gdy Wielka Brytania czy Australia zastanawiają się dzisiaj, jak się wycofać, my stoimy przed perspektywą powtórzenia ich błędów – dodaje dr Stupak.
„W polskim kontekście dodatkowym utrudnieniem jest to, że nie ma pełnych danych obrazujących skalę wystawiania recept. Z raportów NFZ wiemy jedynie, że refundowane leki przeciwdepresyjne wykupiło w 2021 r. 1,5 mln osób, o 59 proc. więcej niż w 2013 r. Z kolei według analiz firmy PEX PharmaSequence liczba opakowań leków SSRI sprzedanych w Polsce w 2022 r. przekroczyła 30 mln i była o jedną trzecią wyższa niż pięć lat wcześniej”, podsumowuje Emilia Świętochowska.
Źródło: Magazyn Dziennik Gazeta Prawna
TG