25 marca 2020

Pandemia totalitaryzmu. Czy koronawirus zniszczy prywatność?

(Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay.com (Photo Mix))

Ogłoszona przez WHO pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 skutkuje coraz częstszymi ograniczeniami prywatności. Z jednej strony stanowią one, jak się wydaje, niezbędny środek walki z zarazą. Z drugiej jednak jawią się jako zagrożenie swobód obywatelskich.

Jak podaje portal CNN Business, rządy na całym świecie wykorzystują osiągnięcia techniki do monitorowania osób poddanych kwarantannie. Na przykład Izrael zaakceptował użycie technologii śledzenia telefonów komórkowych do monitorowania podejrzanych o przenoszenie koronawirusa. Tajlandia z kolei – według doniesień – udostępnia przybywającym na lotniska nowe karty SIM, służące do namierzania ich miejsca pobytu przez 14 dni. CNN informuje też o przykładzie z Hongkongu. Mężczyźnie przybyłemu tam z zagranicy przekazano opaskę na nadgarstek. Władze nakazały mu ją uaktywnić po przybyciu do domu, a następnie przespacerować się wzdłuż jego czterech skrajnych punktów. Dzięki temu władze mogły dopilnować czy przebywa on w domu podczas kwarantanny.

Nowoczesne środki walki z epidemią często przynoszą oczekiwane skutki. Pokazuje to przykład Singapuru. W tym niezwykle gęsto zaludnionym kraju (8 tys. osób na kilometr kwadratowy) 30 do 50 policjantów pracuje codziennie nad śledzeniem tak zwanych „wirusowych kontaktów” – podaje TVN24. Osoby podejrzane o zakażenie identyfikowane są dzięki danym elektronicznym, takim jak – na przykład – aplikacje taksówkowe. W razie potrzeby z pomocą przychodzą kamery. Takie działania, w połączeniu ze współpracą obywateli z policją, doprowadziły do zdławienia epidemii w zarodku.

Wesprzyj nas już teraz!

Prym w wykorzystaniu technologii do walki z koronawirusem wiodą Chińczycy. Jak zauważa Marcin Zajączkowski [zaufanatrzeciastrona.pl] „oprócz klasycznych działań, jak pomiar temperatury na ulicach czy kwarantanna, pod koniec lutego media zaczęły informować o wdrażaniu na szeroką skalę dedykowanej aplikacji. Mieszkańcy, by móc poruszać się po mieście (wejście do metra, do galerii handlowej czy na dworzec), zmuszani są do instalowania na swoim telefonie aplikacji uzyskującej dostęp między innymi do informacji o właścicielu i lokalizacji. Program poprzez wyświetlanie zielonych, żółtych i czerwonych kodów QR, niezbędnych do zeskanowania w napotkanych punktach kontrolnych, informuje, kto stanowi zagrożenie i powinien być poddany kwarantannie (bez prawa wstępu do danego miejsca). Jednakże – według analiz wykonanych przez redakcję New York Timesa – aplikacja posiada również mechanizmy do przekazywania informacji o stanie osób oraz ich lokalizacji lokalnym organom ścigania”.

Z kolei 24 marca „Washington Post” poinformował o rozmowach toczonych przez amerykańskie władze z Facebookiem, Google i firmami technologicznymi. Chodzi o wykorzystanie danych zebranych z telefonów do śledzenia rozprzestrzeniania się koronawirusa. W postaci anonimowej i zbiorczej.

Co dalej?
Rozwój metod inwigilacji i postęp w dziedzinie IT skłania do postawienia pytania: czy obecne kontrole staną się jeszcze bardziej zaawansowane w przyszłości? Na taką ewentualność zwrócił uwagę izraelski naukowiec i pisarz Noah Harari na łamach „Financial Times”. Autor proponuje wyobrażenie sobie rządu przyszłości nakazującego noszenie biometrycznego ubrania mierzącego temperaturę. Dane od razu przesyłane byłyby do rządu, który wiedziałby, z kim obywatel się spotykał. Pozwoliłoby to na natychmiastową reakcję władz i zdławienie epidemii. Ceną byłoby jednak drastyczne naruszenie prywatności.

Sytuacja na świecie zdaje się zmierzać właśnie w kierunku tego typu totalitarnej kontroli. Wydaje się, że jesteśmy gotowi sprzedawać wolność, prywatność i prawa obywatelskie za bezpieczeństwo epidemiczne – z jego zapewniania rządy zazwyczaj nie wywiązują się najgorzej. Ba, te ostrzejsze odnoszą większe sukcesy.

Pozostaje jednak stałe trzymanie ręki na pulsie. Warto pytać – zawsze i wszędzie – czy dane środki są niezbędne? Czy stanowią konieczne ograniczenie w walce z zarazą? Czy też przeciwnie – wygodną wymówkę dla maksymalizacji rządowej kontroli?

Pewnego dnia bowiem – co daj Panie Boże – zaraza minie i wróci codzienne życie. Często mówi się, że będzie to życie w nowej rzeczywistości. Pozostaje jednak pytanie: w jakiej? Jeśli rządy zrezygnują z nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa, uznając je za jedynie tymczasowe, to wszystko pozostanie w porządku. Jeśli jednak zdecydują się na ich kontynuację, to orwellowski „Rok 1984” stanie się naszą codziennością.

 

Marcin Jendrzejczak

 

 

 

Polecamy także nasz e-tygodnik.

Aby go pobrać wystarczy kliknąć TUTAJ.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij