3 lipca 2023

„Panie Boże, co mogę dla Ciebie zrobić?” A jaka jest Twoja reakcja na Cud Eucharystyczny?

(Fot. Roman Koszowski / Gość Niedzielny / Forum)

Klęczę przed Najświętszym Sakramentem i pytam: „Panie Boże, co mogę dla Ciebie zrobić?”. Trudno jest zapomnieć o tym, co się wydarzyło. Na moich barkach jest ogromna odpowiedzialność, która została powierzona zupełnie nieoczekiwanie ani przeze mnie, ani przez nikogo z nas. Nawet w najśmielszych snach nie spodziewałem się, że coś takiego mnie spotka, ale Pan Bóg ma swoje plany, a mnie jedynie pozostaje przyjąć z pokorą to, co Pan Bóg mi daje. Dziękować, ale jeszcze bardziej się spalać, bardziej przeżywać swoje kapłaństwo i kapłaństwem się dzielić – mówi ks. dr Andrzej Ziombra, Kustosz Sanktuarium św. Jacka w Legnicy, adiunkt Instytutu Filozofii Chrześcijańskiej Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu w rozmowie z PCh24.pl

Księże Doktorze, w tym roku minie dziesięć lat od Cudu Eucharystycznego, który dokonał się w Waszym Sanktuarium. Jak Ksiądz pamięta tamten moment kiedy po raz pierwszy zobaczył, że na Hostii są przebarwienia?

Przede wszystkim było to wielkie zaskoczenie, coś bardzo nieoczekiwanego. W pierwszym momencie był szok, później – ugięły mi się kolana, zacząłem robić rachunek sumienia z mojego kapłaństwa, pytać się: „Panie Boże, co przez ten znak chcesz mi powiedzieć?”. Później była pustka w głowie, nie byłem w stanie tego wszystkiego ogarnąć. Oczywiście nie wiedziałem jaki będzie koniec tego zdarzenia, nic nie wiedziałem. Było to wydarzenie bardzo emocjonalnie poruszające, które na trwałe pozostało w pamięci. Nie było to tylko moje wrażenie, ale również i księży, którzy byli ze mną w kościele i po raz pierwszy widzieli to, co się stało.

Wesprzyj nas już teraz!

Zdarzają się takie sytuacje, że konsekrowana Hostia upadnie na podłogę. Ksiądz od razu – w Boże Narodzenie kiedy się to wydarzyło – dowiedział się, że takie zdarzenie miało miejsce w Waszej świątyni?

Tak, ponieważ nie są to sytuacje, które pomija się milczeniem. Księdzu, któremu w Boże Narodzenie wypadła Hostia, już wcześniej to się zdarzało, dlatego, że był chory. Nie miał czucia w palcach, więc nie był to jedyny przypadek. To, co się stało w Boże Narodzenie w 2014 przyjęliśmy ze smutkiem, przeżywaliśmy to, ale choroba jest chorobą.   

Po jakim czasie cząstka Ciała Chrystusa została wystawiona na publiczny widok?

W dniu 4 stycznia 2014 zauważyliśmy przebarwienia, później były prowadzone badania. W dniu 10 kwietnia 2016 został wydany komunikat, a 2 lipca cząstka Ciała Pańskiego została wyeksponowana.

Krążą legendy na temat terenu na którym jest Wasza parafia. Podobno lepiej nie pojawiać się tam wieczorem, bo może być różnie. Pan Bóg sam wybrał czas i miejsce, właśnie Legnicę i Waszą świątynię. Jak Cud Eucharystyczny wpłynął na Księdza parafian? Zauważa Ksiądz zmiany?

Nieustannie przypominamy o tym, co się wydarzyło. Myślę, że też pielgrzymki, które do nas przybywają – w jakiś sposób uświadamiają parafianom o wydarzeniu. Natomiast, jest grupa parafian, którzy żyją swoim życiem i ten znak i w ogóle nie dotknął, ale jest też  wielu ludzi, którzy doświadczyli spektakularnych nawróceń. Myślę, że nie jest to tylko kwestia parafii, ale też Legnicy i okolic, chociaż jak mówię – są tacy, do których nie dotarła nawet ta informacja. Pielgrzymi, którzy przyjeżdżają na przykład z Niemiec czasami jak pytają się mieszkańców miasta gdzie jest kościół św. Jacka, to w odpowiedzi słyszą: „A co tam się takiego ciekawego stało, że przyjeżdżają pielgrzymi?”. Są różne sytuacje. Jako proboszcz widzę, że Cud Eucharystyczny u wielu ludzi pogłębił świadomość i miłość do Pana Jezusa Eucharystycznego. Dostrzegam wzrost pobożności, w tygodniu mamy wzrost o sto procent.

Wspomniał Ksiądz o tym, że pielgrzymki, które przyjeżdżają – umacniają parafian. A Księdza?

Oczywiście, bo jeśli opowiadam pielgrzymom o całym zdarzeniu to nie jest to tak, że się człowiek z tym oswaja. Klęczę przed Najświętszym Sakramentem i pytam: „Panie Boże, co mogę dla Ciebie zrobić?”. Trudno jest zapomnieć o tym, co się wydarzyło. Na moich barkach jest ogromna odpowiedzialność, która została powierzona zupełnie nieoczekiwanie ani przeze mnie, ani przez nikogo z nas. Nawet w najśmielszych snach nie spodziewałem się, że coś takiego mnie spotka, ale Pan Bóg ma swoje plany, a mnie jedynie pozostaje przyjąć z pokorą to, co Pan Bóg mi daje. Dziękować, ale jeszcze bardziej się spalać, bardziej przeżywać swoje kapłaństwo i kapłaństwem się dzielić. Też musimy mieć świadomość tego, że pielgrzymi, którzy do nas przyjeżdżają – siłą rzeczy nas obserwują. Nasza postawa, nasze zachowanie jest dla nich potwierdzeniem, że tutaj się stało coś niezwykłego. To też powtarzam naszym parafianom, że jesteśmy bardzo zobowiązani – Pan Bóg naszą parafię wybrał, zupełnie dla nas w sposób niezasłużony. Czujemy się bardziej zobowiązani do niesienia przesłania miłości do Pana Jezusa Eucharystycznego.

Moment, kiedy zaczął dokonywać się cud… Dokładnie, „Słowo Ciałem się stało”. Jak można nie uwierzyć w ten znak? Przecież to widoczny dowód na to, że Chrystus żyje, że jest pośród nas…

Mam taki obraz pierwszej konferencji prasowej, która odbyła się 12 kwietnia 2016 roku. Wtedy obserwowałem trochę reakcję niektórych dziennikarzy, to rzeczywiście ten znak uderzał w świadomość. Nawet niektórzy z tych dziennikarzy próbowali się w jakiś sposób zasłonić mikrofonem. Kiedy dociera świadomość, że mamy taki mocny znak, mocne potwierdzenie – wyzwala w człowieku refleksję, ale też i konieczność remontowania i przewartościowania może nawet i całego swojego życia. Myślę, że wielu ludzi nie jest na to gotowych, bo jakoś sobie życie poukładali i trochę ignorują to wydarzenie. Jan Paweł II mówił, że „żyjemy jakby Boga nie było”. Trudno wobec tego znaku przejść obojętnie, ale jak widzę – jednak ludzie próbują żyć obok. Nawet od ludzi, którzy są związani z naszym miastem, miałem takie głosy: „Czy ja, proszę księdza, muszę w ten znak uwierzyć?”. Odpowiedziałem, że nikt nie musi niczego robić. Widziałem też jak ten znak mocno wpłynął również na ludzi, którzy może niekoniecznie są związani z Kościołem – nie potrafili sobie z tym poradzić. Reakcje ludzi są różne… Czasami jest tak, że człowiek jest tak bardzo w życiu pogubiony, że ten znak bardziej budzi w nim lęki niż nadzieję. A przecież to jest ten sam Bóg, który chodził po Ziemi Świętej dwa tysiące lat temu. Ten sam Bóg mieszka w niebie. Ten sam Bóg jest w Najświętszej Eucharystii. Tego samego Boga, Stwórcę Wszechświata, kosmosu, Władcę, Pana panujących, Króla królujących my przyjmujemy w Komunii Świętej. Muszę powiedzieć, że kiedy opowiadamy pielgrzymom o tym, to kolana się same uginają. Nie trzeba tworzyć wielkich opowiadań, interpretacji, kiedy człowiek uświadamia sobie co się dzieje. Postawa, w przyjęciu naszego Pana się sama koryguje.       

A kiedy mamy tę świadomość co się wydarzyło, może nam towarzyszyć poczucie, że jesteśmy niegodni?

Myślę, że ta sytuacja może nam pomóc w porządkowaniu podejścia do Pana Boga. Z jednej strony człowiek dostrzega swoją ogromną niegodność, ale z drugiej – każe mu szukać odpowiedzi na pytania, które wynikają z tej niegodności i wtedy dopiero możemy sięgnąć po Ewangelię i tam słyszymy o wielkim, Bożym Miłosierdziu. Ten Cud Eucharystyczny pomaga nam zachować pewien porządek. Uświadamiamy sobie swoją małość i nad moją małością pochyla się Bóg Miłosierny. Kiedy pominiemy aspekt naszej małości i zatrzymamy się na elemencie, że Bóg jest miłosierny – nie będziemy Pana Boga szanować. Cuda eucharystyczne z ostatnich lat wyraźnie próbują nam pokazać, że chodzi o to żeby wrócił porządek, który został bardzo mocno zdekonstruowany. Kerygmat Kościoła od samego początku głosi o niegodność człowieka, ale nad tą niegodnością pochyla się sam Bóg. Niestety w ostatnich latach przestało się mówić o naszej niegodności. Podkreśla się bardzo wymiar Bożego Miłosierdzia. Ludziom się wydaje, że mogą wszystko. Ile razy słyszę nawet od wierzących: „Po co mam się zmienić? Bóg i tak mnie kocha”. Takie myślenie to przecież jest grzechem przeciwko Duchowi Świętemu.

No właśnie… Z jednej strony życie tak jakby Pana Boga nie było, ale gdzieś jednak ze świadomością, że i tak jest Miłosierny…

– Bardzo polecam książkę Franco Serafini „Cuda eucharystyczne pod lupą nauki”. Autor w publikacji dokonał analizy dokumentacji cudów eucharystycznych z ostatnich lat, również w Sokółce i Legnicy. I w podsumowaniu napisał rzecz niesamowitą. Stwierdził, że mamy cały czas tą samą informację w Komunii Świętej, że tam znajduje się zmaltretowane Ciało człowieka. Pan Bóg nam powtarza ofiarniczy charakter Mszy Świętej. Jakby chciał nas rozbudzić: Ludzie, za was złożyłem Ofiarę, a co wy Mi dajecie? Jacy wy jesteście wobec Mnie? Czy wasze życie jest ofiarne z Miłości? Później jesteśmy zaskoczeni, że jest kryzys kapłaństwa, że małżeństwa sakramentalne się rozpadają… Jak się zapomina o duchu ofiarnym, o poświęceniu swoich karier, swoich zdolności i ego i skryciu pod skromnym habitem czy sutanną, a czasami dać się nawet sponiewierać przez ludzi, którzy nie rozumieją Pana Boga i Kościoła, to się później nie dziwmy, że brakuje kapłanów, bo kto się chce poświęcić? Teraz jest modna samorealizacja, życie przyjemne, rozwój…

Wróćmy jeszcze do tego momentu, w którym Ksiądz się dowiedział z ekspertyzy, że badana Hostia to fragment mięśnia sercowego w czasie agonii. Jakie uczucia Księdzu towarzyszyły?

Pamiętam, że wtedy towarzyszyło mi poczucie ogromnego napięcia, jak to wszystko się skończy. Coś Pan Bóg chce nam powiedzieć, ale pytanie: Do kogo ten znak chce kierować? Później pojawiały się kolejne pytania: Czy Kościół się zgodzi żeby ogłosić to, co się stało.

Ekspertyza nie pozostawia złudzeń: „stwierdzono fragmenty tkankowe zawierające pofragmentowane części mięśnia poprzecznie prążkowanego. (…) Całość obrazu (…) jest najbardziej podobna do mięśnia sercowego (…) ze zmianami, które często towarzyszą agonii”. Możemy mówić o „relikwiach” Chrystusa? 

Teologia za bardzo nie potrafi sobie poradzić z cudami eucharystycznymi. Jak czytam różnego rodzaju artykuły to jest duża rezerwa, i problem w nazewnictwie. Jan Paweł II powiedział, że w Lanciano są relikwie Ciała Pańskiego. Tam mamy do czynienia z całą tkanką: chleb się Ciałem, a wino – Krwią. W przypadku Cudu Eucharystycznego w naszym sanktuarium mamy fragmenty tkanki w konsekrowanym chlebie, podobnie w Sokółce. Z jednej strony jest Chleb Eucharystyczny, czyli Najświętszy Sakrament i w nim są elementy tkanek ludzkich. Mówimy, że są to relikwie cząstki Ciała Pańskiego. Natomiast teolodzy są bardzo ostrożni, żeby mówić, że jest to fragment Serca Pana Jezusa. Chodzi o to, aby ten cud zmieniał nasze serca.

Jak zmieniło się Księdza życie w ciągu ostatnich dziesięciu lat?

Wszystko się zmieniło w moim życiu. Większe napięcie, większe obciążenie, większa odpowiedzialność. Częściej jest wzruszenie, zaduma i ciągłe pytanie: co jeszcze mogę dla Ciebie Panie uczynić? Jest również większa troska o swoje zbawienie, żeby nie popsuć Jego planów, bo o Pana Boga przede wszystkim chodzi. Są też różne ataki – wewnętrzne i zewnętrzne. Wszystko się zmieniło. 

Bóg zapłać za rozmowę

Marta Dybińska

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij