11 września 2015

Państwo Islamskie – krwiożerczy twór demoliberalnego Zachodu

(fot.REUTERS/Stringer)

Winę za wzrost potęgi Państwa Islamskiego ponosi sam Zachód. Pod hasłami rozpowszechniania demokratyczno-liberalnej utopii doprowadził do destabilizacji krajów Bliskiego Wschodu. Stworzona w wyniku tych działań polityczna próżnia pozwoliła na dojście do władzy Państwu Islamskiemu. W jej wyniku powstał także związany z tym kryzys migracyjny, mogący poszerzyć sferę chaosu także na Europę. 


Jak możemy przeczytać w „Rzeczpospolitej” „interwencja wojskowa Francji i Wielkiej Brytanii doprowadziła do obalenia brutalnej dyktatury Muammara Kaddafiego, ale bez planu, co dalej. Tak powstało upadłe państwo, trampolina dla emigrantów chcących przedostać się na nasz kontynent”. Podobnie nieprzemyślane były – zdaniem Jędrzeja Bieleckiego – działania Zachodu w Syrii. Interwencja Zachodu przeciwko tamtejszemu dyktatorowi Baszarowi al-Assadowi również doprowadziła do destabilizacji kraju. Z braku luki powstałej w wyniku braku silnego suwerena skorzystało i tu Państwo Islamskie. 

Wesprzyj nas już teraz!

 

Ów kryzys polityczny doprowadził do innego kryzysu – humanitarnego w postaci masowej imigracji do krajów zachodnich. Kryzysu, z którym Unia Europejska nie potrafi sobie poradzić, mimo, że doprowadzić on może do obalenia liberalno-demokratycznego porządku w wyniku pogrążeniu się Europy w chaosie, pogłębienia procesu islamizacji lub dojścia do władzy przez nacjonalistycznych radykałów. 

 

Lepsze jest wrogiem dobrego

Trudno się z opinią Bieleckiego nie zgodzić. Wszystko wskazuje na to, że amerykańskie interwencje na Bliskim Wschodzie mające oficjalnie na celu promocję demokracji i praw człowieka przynosiły w rzeczywistości skutek odwrotny do zamierzonego. Zamiast demokracji doprowadziły do destabilizacji regionu i utworzenia luki, z której skorzystali islamiści. Państwo Islamskie formuje się wszak właśnie w krajach mających „szczęście” doczekać interwencji Zachodu pod przywództwem Amerykanów.

 

Weźmy przykład Libii. Jak zauważa Jon Lee Anderson na newyorker.com jeszcze przed 5 laty Libia była wzorem stabilnego kraju – przynajmniej jak na bliskowschodnie standardy. Rozpoczynała się piąta dekada rządów pułkownika Kadafiego. Tymczasem w lutym 2011 r. rozgorzało powstanie, w efekcie którego rebelianci zdobyli połowę kraju. Gdy w miesiąc później siły rządowe zaczęły odbijać utracone tereny doszło do interwencji.

Interwencji autoryzowanej przez Radę Bezpieczeństwa ONZ dzięki lobbyngowi krajów takich jak Francja i Wielka Brytania. Jeden z nalotów koalicji zniszczył konwój wiozący Kadafiego wskutek czego przywódca Libii dostał się do niewoli rebeliantów, a później został zamordowany. O Kadafim można powiedzieć wiele złych rzeczy, lecz nie można mu zarzucić braku zdolności przewidywania. W 2011 r. ostrzegł, że na powstaniu przeciwko niemu skorzystają islamscy radykałowie. Tak też się stało. To właśnie w Libii powstały pierwsze komórki Państwa Islamskiego. Skorzystały z politycznej próżni powstałej w wyniku zastąpienia suwerennej władzy przez hobbesowską wojnę wszystkich ze wszystkimi.

 

Nieco podobna co w Libii, może mało humanitarna, ale też nie totalitarna i stabilna dyktatura panowała w Iraku za rządów Saddama Husajna. Początek nowego millenium był nawet świadkiem pewnej liberalizacji systemu. Jednak Amerykanie pod pretekstem niepotwierdzonych informacji o posiadaniu przez Irak broni chemicznej rozpoczęli w 2003 r. interwencję wojskową, której skutkiem była trwająca do 2011 r. okupacja. Już w 2007 r. liczbę ofiar szacowano na 1,2 miliona osób. Amerykanom nie udało się zapewnić demokracji i bezpieczeństwa. W 2011 r. zdecydowali się opuścić kraj, a z bałaganu, jaki po sobie pozostawili skorzystali m.in. radykalni islamiści. Obecnie znaczna część Iraku jest kontrolowana przez Państwo Islamskie.

 

Weźmy jeszcze przykład Syrii. W styczniu 2011 r. rozpoczęły się protesty przeciwko Baszarowi Al-Assadowi. Ich uczestnicy zarzucali mu (słusznie) łamanie praw obywatelskich. Już w maju amerykański prezydent Barack Obama nałożył sankcję na Syrie. Wsparcie Zachodu przyczyniło się do destabilizacji także tego kraju, który obecnie jest w znacznym stopniu pod zarządem fundamentalistów z Państwa Islamskiego. Tymczasem al-Assad, sam należący do mniejszości religijnej alawitów stronił od religijnych prześladowań. Z tego powodu był też łaskawszy dla chrześcijan.

 

Celowe działanie czy polityczny romantyzm

Co do tego, że to Zachód doprowadził do destabilizacji niektórych krajów Bliskiego Wschodu i związanego z nią wzrostu potęgi Państwa Islamskiego nie ma w zasadzie wątpliwości. Pytanie brzmi – czy było to działanie celowe czy też polityczny błąd? Zwolenników pierwszej opcji nie brakuje w Iranie. Tamtejsze źródła w lipcu 2014 r. opublikowały sensacyjną wiadomość, jakoby z ujawnionych przez Edwarda Snowdena danych amerykańskiego wywiadu wynikało, że przywódca Państwa Islamskiego był…agentem Mossadu. Miał także współpracować z CIA i wywiadem brytyjskim. Celem operacji pod kryptonimem „Gniazdo Szerszenia” miało być skupienie terrorystów z całego świata w jednej organizacji. Snowden osobiście nie potwierdził ani nie zaprzeczył tym rewelacjom. Tym niemniej komentatorzy mają poważne wątpliwości co do ich prawdziwości. Irańskie źródła są w kwestii Stanów Zjednoczonych i Izraela delikatnie mówiąc mało obiektywne.

 

Istnieje jednak szereg wątpliwości dotyczących postawy Zachodu względem Państwa Islamskiego. Przede wszystkim – dlaczego wyposażone w najnowocześniejszą broń i o wiele silniejsze armie państwa nie zdecydowały się dotąd na przeprowadzenie operacji lądowej. W znacznie bardziej kontrowersyjnych przypadkach nie miały takich oporów. Tymczasem konieczność powstrzymania Państwa Islamskiego jest szeroko podzielana przez społeczność międzynarodową, a Amerykanie, Brytyjczycy i inne kraje Zachodu ograniczają się do zapewnień o zwiększeniu wysiłków. Czy brakuje woli politycznej do zapobieżenia masowym mordom tamtejszych chrześcijan? Czy brakuje woli politycznej do zapobiegnięcia przyczynom masowej imigracji do krajów europejskich pogłębiającej chaos na chrześcijańskim do niedawna kontynencie? Bez popadania w antysemickie uprzedzenia można też zadać pytanie: czy potrzebne byłoby zagrożenie dla dotąd raczej bezpiecznego Izraela, by operacja lądowa została przeprowadzona?

Choć wątpliwości istnieją, brakuje jednak twardych dowodów na potwierdzenie tezy o Państwie Islamskim jako celowym tworze Zachodu. W takim razie można przyjąć drugą opcję – Państwo Islamskie jest wynikiem realizacji imperialistycznej polityki połączonej z utopijną wiarą w możliwość przekształcenia całego świata na obraz i podobieństwo Stanów Zjednoczonych oraz innych zachodnich krajów. Wiary będącej wypaczeniem chrześcijańskich zasad misyjności i uniwersalizmu i dążenia do ustanowienia Królestwa Bożego nie w przyszłym, lecz na tym świecie.

 

 

Marcin Jendrzejczak



Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij