Organizacja Hackerska Państwa Islamskiego opublikowała w Internecie dane 100 amerykańskich żołnierzy i wezwała do ich zgładzenia. Dane te zawierają m.in. imiona, nazwiska, zdjęcia i adresy zamieszkania. Amerykańskie służby przyznają, że takie działania to poważny problem, nakazując równocześnie wojskowym szczególną ostrożność. Pomocni terrorystom mogą być sami żołnierze publikujący na stronach społecznościowych.
Amerykańska armia pracuje wraz z Departamentem Obrony nad zbadaniem skali zagrożenia, przed jakim stanęli żołnierze. Haker, który upublicznił usunięte już z sieci dane, stwierdził, że uzyskał je dzięki włamaniu do baz danych amerykańskiej armii. Terrorysta wezwał amerykańskich sympatyków Państwa Islamskiego do zgładzenia wojskowych.
Wesprzyj nas już teraz!
Tymczasem żołnierzom zaleca się szczególną ostrożność w kwestii publikowania własnych danych w Internecie. Specjalne zalecenia w tej sprawie wydała zarówno armia jak i marynarka wojenna. Istnieje bowiem ewentualność, że islamiści nie pozyskali danych poprzez włamania do rządowych baz danych, lecz… dzięki śledzeniu tego, co żołnierze sami piszą o sobie na portalach społecznościowych i na innych stronach internetowych.
Jak zauważa Mariano Castillo, cyberprzestępczość to poważny problem dla amerykańskich służb. Eric Holder, prokurator generalny Stanów Zjednoczonych, stwierdził nawet, że spędza mu ona sen z powiek.
Terroryści i sympatycy Państwa Islamskiego prowadzą ożywioną działalność w Internecie. W marcu ich ofiarą padło co najmniej kilka tysięcy stron. Wśród nich była witryna katolickiej fundacji Evangelius Vitae, która prowadzi we Wrocławiu okno życia.
Źródła: cnn.com / mmwroclaw.pl
mjend