Papież Franciszek wybrał ks. Jamesa Martina SJ na swojego interpretatora. W przeszłości, podczas pontyfikatu św. Jana Pawła II, taką rolę w niektórych kwestiach pełnił na przykład o. Maciej Zięba OP, pisze na łamach portalu First Things ks. Raymond J. de Souza.
Ks. Raymond J. de Souza zwraca uwagę na list, jaki Ojciec Święty wysłał w czerwcu tego roku do ks. Jamesa Martina SJ. Papież wyraził w prywatnej korespondencji podziw dla pracy kapłana, zachęcił go do kontynuacji dotychczasowej posługi i zaprezentował go jako nieledwie wzór duszpasterstwa dla innych. Ks. James Martin SJ postanowił upublicznić list. Choć sam Franciszek nie wspominał w korespondencji ani słowem o koniku ks. Martina, tematyce LGBT, jezuita już to zrobił. Napisał: Niech ciepłe przesłanie Ojca Świętego doda odwagi i zainspiruje wszystkich, którzy w Kościele pełnią posługę wobec katolików LGBTQ, więcej jeszcze, niech zapewni osoby LGBTQ na całym świecie o bliskości, współczuciu i delikatności Boga.
W ten sposób papieski list został zinterpretowany jako umocnienie praktyk duszpasterskich na rzecz osób LGBT, w dodatku w swoistej wersji ks. Martina, gdzie nie mówi się raczej o grzechu. Czy było to nadużycie? Według ks. Raymonda J. de Souzy, zdecydowanie nie. Ks. Martin miał prawo opublikować list i nadać mu taką właśnie interpretację. Papież przecież wiedział, co robi: już w 2019 roku przyjął ks. Martina na prywatnej audiencji, co zostało przez jezuitę wykorzystane do długotrwałej promocji jego pomysłów duszpasterskich w kwestii LGBT. Ks. Raymond J. de Souza uważa, że w istocie o to chodziło papieżowi.
Wesprzyj nas już teraz!
„To coś, w czym sprytni jezuici są dobrzy – zarazem coś powiedzieć i tego nie powiedzieć. Papież Franciszek powiedział komuś coś relatywnie neutralnego, a ten wykorzystuje to do własnych celów. […] Co ma z tego papież Franciszek? […] Papież Franciszek ewidentnie wybrał ks. Martina do roli [swojego interpretatora], przynajmniej w świecie anglojęzycznym i w obszarze kwestii seksualnych, na których ks. Martin się skupia. W ten sposób inni ludzie będą interpretować nauczanie i priorytety papieskie poprzez pryzmat nauczania i priorytetów ks. Martina. Nie są one identyczne, Ojciec Święty jest oczywiście o wiele ważniejszy, ale nie jest błędem uznać, że papież Franciszek widzi w ks. Martinie coś interesującego, co, jak sądzi, powinno być w Kościele i w posłudze duszpasterskiej” – ocenił publicysta na łamach First Things.
Ks. Raymond J. de Souza zauważył, że w przeszłości papieże również powoływali takich nieformalnych interpretatorów. Dotyczyło to na przykład o. Macieja Zięby OP. Ks. Raymond J. de Souza wspomina swoją wizytę w Polsce w 1994 roku. W Krakowie odbywało się wówczas seminarium George’a Weigela, Michaela Novaka, ks. Richarda Johna Neuhausa oraz o. Macieja Zięby.
Papież Jan Paweł II napisał do o. Zięby list, w którym wyraził najlepsze życzenia dla całego projektu seminarium. Papież nie ograniczył się jednak tylko do uwag o tym wydarzeniu; zachęcił w dalszej części listu o. Ziębę do tego, by upowszechniał jego nauczanie o wolnym społeczeństwie wyrażone w encyklice Centesimus Annus z 1991 roku. Według ks. Raymonda J. de Souzy Centesimus Annus nie została w Polsce zbyt dobrze przyjęta; obawiano się zaproponowanego tam liberalnego projektu gospodarczego i politycznego. Dlatego właśnie św. Jan Paweł II poprosił o. Ziębę o pomoc, chcąc, by pomagał w przekonywaniu Polaków do tej wizji. W efekcie o. Zięba mógł w Polsce mówić o ideach Centesimus Annus z papieskim błogosławieństwem.
„Różni papieże, różni interpretatorzy. Opłakuję niedawną śmierć o. Zięby; niektóre elementy nauczania ks. Martina uważam za pożałowania godne. Jednak to nie ja wybieram, kto interpretuje papieża; papieże mogą robić to sami. Papież Franciszek wybrał do tej roli ks. Martina. To znaczące i istotne przy ocenie posługi ks. Martina – i samego papieża Franciszka” – podsumował ks. Raymond J. de Souza.
Źródło: firstthings.com
Pach