Od śmierci Benedykta XVI przyszłość zawodowa wieloletniego prywatnego sekretarza abp. Georga Gänsweina jest niepewna. Teraz papież Franciszek powiedział argentyńskiemu dziennikarzowi, że kariera abp. Gänsweina w Watykanie jest skończona… Brak znaczących nominacji dla bawarskiego hierarchy ze strony Ojca Świętego nikogo zresztą nie zaskakuje, biorąc pod uwagę niewygodne fakty, jakie Niemiec o stosunku Jose Mario Bergoglio do swojego poprzednika ujawnił po śmierci Benedykta XVI.
Papież Franciszek po raz kolejny wybrał nietypowy sposób komunikowania ważnych dla niego spraw. Zwierzył się argentyńskiemu dziennikarzowi Joaquinowi Moralesowi Soli, że wreszcie chce ponownie udać się do swojej ojczyzny w 2024 roku. Papież zna Moralesa od dawna, niemal co roku udostępnia swemu rodakowi wgląd w swoje plany. O ile jednak w Ameryce Południowej na pierwsze strony gazet trafiła głównie wiadomość o planowanej wizycie w jego ojczyźnie, o tyle w Niemczech sporo uwagi przyciągnęła dygresja na marginesie rozmowy dotycząca przyszłych losów wieloletniego prywatnego sekretarza papieża Benedykta XVI.
Pochodzący z niemieckiej archidiecezji Fryburga 66-letni arcybiskup Georg Gänswein w dużej mierze wypełnił już prywatny testament swego pracodawcy i – jak sam twierdzi – z niecierpliwością czeka na swoją przyszłą rolę. W rozmowie z argentyńskim dziennikarzem Franciszek przypomniał, że byli sekretarze papieży powracali do swojej ojczyzny. Jako przykład podał kard. Stanisława Dziwisza.
Wesprzyj nas już teraz!
Jest jednak mało prawdopodobne, że abp Gänswein pójdzie w ślady swojego poprzednika. W czerwcu 2005 roku kard. Dziwisz został szybko mianowany arcybiskupem Krakowa przez nowego wówczas papieża Benedykta XVI, a niecały rok później wyniesiony do godności kardynała. Wydaje się raczej niemożliwe, by Franciszek miał podobne plany wobec abp. Gänsweina – zwłaszcza że abp Stephan Burger we Fryburgu Bryzgowijskim ma dopiero 60 lat i jest w pełni sił, a były sekretarz papieża – emeryta nie należy do ulubieńców Ojca Świętego.
Przykład innych papieskich sekretarzy też raczej nie znajdzie zastosowania w wypadku bawarskiego kapłana. Loris Capovilla, asystent Jana XXIII (1958-1963), został najpierw mianowany przez Pawła VI arcybiskupem Chieti, cztery lata później został „delegatem papieskim” dla wielkiego włoskiego sanktuarium maryjnego w Loreto i pozostał tam do 1988 r. Coś porównywalnego w Niemczech byłoby do pomyślenia tylko w Bawarii. W pozostałych krajach związkowych, zgodnie z konkordatem, papież nie może mianować biskupów według własnego uznania.
Skromniejszą karierę miał Pasquale Macchi, który przez 24 lata był osobistym sekretarzem Giovanniego Battisty Montiniego, Pawła VI. Po śmierci papieża jego osobisty sekretarz Macchi powrócił do rodzinnej parafii w Varese i był odpowiedzialny za miejsce pielgrzymkowe Sacro Monte di Varese. W 1988 roku został następcą abp. Capovilli w Loreto i mianowany arcybiskupem.
W przeciwieństwie jednak do tych dwóch poprzedników, Gänswein jest już arcybiskupem. Gdyby więc chciał zamieszkać w swojej macierzystej archidiecezji Fryburga, powinien przynajmniej poinformować o tym tamtejszego arcybiskupa. Gdyby abp Gänswein zechciał, mógłby też odzyskać swoje miejsce w kapitule katedralnej we Fryburgu, nadane mu w 1994 roku.
Interesująca jest również kwestia zabezpieczenia finansowego. Ponieważ abp Gänswein przez ponad 20 lat był w służbie Stolicy Apostolskiej, ma zapewnioną tamtejszą (skromną) emeryturę – plus przypuszczalnie dodatek z macierzystej diecezji. Do tego dochodzą dochody z jego książek, ewentualnie jeszcze honoraria za wykłady uniwersyteckie, gdyby doktor prawa kanonicznego objął takie stanowisko.
Zanim jednak to wszystko nastąpi, należy odpowiedzieć na pytanie: Czy Franciszek może w ogóle usunąć abp. Gänsweina? Może, ponieważ abp Gänswein osiągnął wiek emerytalny dla pracowników Watykanu, papież może więc postanowić o zakończeniu aktywnego stosunku pracy – tym bardziej, że Niemiec od czasu mianowania go prefektem Domu Papieskiego w 2012 r., ma już za sobą dwie pełne kadencje po pięć lat każda.
W kontekście prawa kanonicznego abp Gänswein różni się w jednym ważnym punkcie od innego wybitnego niemieckiego wcześniejszego emeryta w Watykanie, byłego prefekta Kongregacji Nauki Wiary, 75-letniego kardynała Gerharda Ludwiga Müllera. W 2017 roku Franciszek nie zatwierdził go na drugą kadencję nie powierzając innych funkcji. Kard. Müller pozostał jednak kardynałem Kurii ze wszystkimi prawami i obowiązkami. Abp Gänswein nie posiada godności kardynała, a zatem i związanych z tym przywilejów: mieszkania kardynalskiego i udziału w zgromadzeniach kardynałów.
66-letni Gänswein pracował dla Benedykta XVI przez prawie 20 lat – także przed jego pontyfikatem i po rezygnacji z papiestwa. Jednocześnie od 2013 roku służył Franciszkowi jako prefekt Domu Papieskiego. W 2020 roku papież udzielił abp. Gänsweinowi urlopu z tego urzędu na czas nieokreślony, by mógł całkowicie poświęcić się papieżowi seniorowi. Po śmierci Benedykta XVI 31 grudnia 2022 roku abp Gänswein opublikował książkę o latach spędzonych u jego boku zatytułowaną „Nic oprócz prawdy”. Przyjął też zleconą mu przez zmarłego papieża rolę wykonawcy jego testamentu i zgodnie z wyrażoną w testamencie wolą zniszczył prywatne zapiski Benedykta XVI.
W swojej pracy niemiecki hierarcha ujawniał niechęć, z jaką Franciszek spoglądał na wypowiedzi i publiczną działalność swojego poprzednika po jego abdykacji. Sprzeciw Josepha Ratzingera wobec progresywnego programu argentyńskiego Ojca Świętego miał budzić niechęć i frustrację urzędującego Ojca Świętego.
KAI/ oprac. FA