13 marca 2024

Papież podziału? Jak Franciszek zerwał dialog ekumeniczny

(Fot. Papież Franciszek / fot. Flickr / Mazur/catholicnews.org.uk)

Koptowie zerwali dialog; rosyjscy prawosławni odrzucili możliwość zawarcia unii; zielonoświątkowcy przyciągają katolików… Oto „antyekumeniczne” owoce pontyfikatu Franciszka, który jeszcze do niedawna jawił się jako pontyfikat dialogu.

13 marca mija 11. rocznica wyboru Jorge Mario Bergoglia na papieża. Chcę skupić się tym razem krótko tylko na jednym aspekcie tego pontyfikatu. Przez minione lata wielokrotnie zwracano uwagę – czyniłem to również ja w różnych tekstach – że Franciszek jest papieżem wybitnie „ekumenicznym”, to znaczy: akcentującym jedność jako wartość nadrzędną, nawet jeżeli miałaby być zaprowadzana kosztem zgody w doktrynie i moralności. Trzeba teraz dokonać pewnej korekty. Jedność pozostaje dla papieża wartością nadrzędną, o ile dotyczy to środowisk liberalnych. Udzielając zgody na publikację deklaracji doktrynalnej Fiducia supplicans papież bardzo mocno nadwyrężył zarówno jedność w Kościele katolickim, jak i dialog ekumeniczny – zwłaszcza ze światem prawosławnym. Co ciekawe, w tym drugim przypadku storpedował swoje własne wieloletnie wysiłki.

Podziały w Kościele katolickim

Wesprzyj nas już teraz!

Sam Pan Jezus Chrystus chciał, aby Jego uczniowie „byli jedno”. Od papieża wymaga się budowania i wzmacniania tej jedności. 18 grudnia Franciszek ogłosił deklarację Fiducia supplicans, która została odrzucona przez kilkadziesiąt episkopatów na świecie – od Europy, przez Afrykę, po Azję. Nigdy w historii Kościoła katolickiego – i nie jest to retoryczna przesada, ale stwierdzenie faktu – nie było jeszcze sytuacji, w której tak duża część Kościoła odrzuciłaby nauczanie papieża; w dodatku czyniąc to tak jasno i wprost, w intencji zachowania wierności Ewangelii. Papież wywołał wewnątrz Kościoła ogromny podział; nawet jeżeli nie doprowadził on do formalnej schizmy, wywołał po prostu gigantyczny skandal. Miliony wiernych na całym świecie są przekonane, że papież zaaprobował homoseksualne pseudo-małżeństwa. Księża chodzący na pasku propagandy LGBT robią wiele, by to wrażenie podtrzymać i rozdmuchać. Teoretycznie można sobie wyobrazić, że Franciszek nie spodziewał się takiego efektu. Oznaczałoby to jednak, że nie ma kontaktu z rzeczywistością. Przecież ma; stąd trzeba przyjąć tezę, że kwestia nowego podejścia do środowisk LGBT była dla niego ważniejsza niż szkody wywołane skandalem w Kościele katolickim. Nawet jeżeli ktoś uważałby, że w zasadzie należy błogosławić pary jednopłciowe, albo nawet sądziłby, że homoseksualizm jest moralnie dopuszczalny – to nie może przymknąć oczu na fakt skandalu. To się po prostu stało i siłą rzeczy obciąża autorów i promotorów Fiducia supplicans.

Koptowie mają dosyć

A co z dialogiem? II Sobór Watykański dał przecież wielki imperatyw dialogiczny. Kiedy w 2006 roku Benedykt XVI wygłosił w Ratyzbonie krytyczny wykład o islamie, rozpętała się gigantyczna burza. Świat islamu ustami Uniwersytetu Al-Azhar w Kairze ogłosił, że zrywa kontakty z Watykanem. Tragedia dla dialogu… Franciszek zrobił wiele, by muzułmanów udobruchać. Teraz sam spostponował jednak innych partnerów dialogu – w dodatku dialogu ekumenicznego; i to tych, z którymi – doktrynalnie i moralnie – najwięcej powinno Kościół łączyć.

W 2012 roku patriarchą Koptyjskiego Kościoła Ortodoksyjnego został Teodor II. W 2013 roku spotkał się z papieżem Franciszkiem w atmosferze dużego entuzjazmu i otwartości. Ustanowiono nawet dzień przyjaźni między katolikami a Koptami, na 10 maja. Rok później Teodor zaproponował Ojcu Świętemu konkretny krok ku budowie jedności: wypracowanie wspólnej daty Wielkanocy. Nie udało się, ale spotkania trwały dalej. Ostatni raz patriarcha gościł w Rzymie w maju 2023 roku. Nie zabrakło pięknych gestów: Franciszek włączył do Martyrologium Romanum 21 koptyjskich męczenników zamordowanych przez terrorystów z Państwa Islamskiego na wybrzeżu Libii. Teodor przekazał papieżowi relikwie męczenników.

Dziś niewiele z tego zostało. 8 marca rzecznik Koptyjskiego Kościoła Ortodoksyjnego o. Moussa Ibrahim ogłosił, że koptyjski Święty Synod podjął decyzję o zawieszeniu dialogu z Kościołem katolickim. Koptowie porozmawiali z innymi prawosławnymi; uznali, że muszą „ponownie ocenić wyniki” dotychczasowego dialogu i ustanowić „nowe standardy i mechanizmy” na przyszłość. Chodzi oczywiście o coś, co Koptowie nazwali „zmianą stanowiska w sprawie homoseksualizmu” – czyli o Fiducia supplicans. Koptyjscy biskupi na swoim synodzie stwierdzili, że związki homoseksualne „naruszają Pismo Święte i prawo, zgodnie z którym Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę”. Błogosławienie takich relacji jest według Koptów „błogosławieństwem grzechu”, niezależnie od tego, jaki jest „rodzaj” tego błogosławieństwa. Innymi słowy: 18 grudnia Franciszek wysadził w powietrze dialog, który sam od 10 lat prowadził z Koptami. W imię zadowolenia promotorów ruchu LGBT.

Moskwa ogłasza: Teraz jedności już nie będzie

Czytelnicy pamiętają też niewątpliwie wieloletnie zabiegi Franciszka o atencję Patriarchatu Moskwy: przelotne spotkania z Cyrylem, formalne i oficjalne z Hilarionem, nadzieje na wyjazd papieża do stolicy Federacji Rosyjskiej. Owszem, na planie politycznym utrudniła to wojna, ale przecież nie przekreśliła: jeszcze w maju 2023 roku właśnie Hilarion, jako metropolita Budapesztu i Węgier, wychwalał Franciszka i czynił z niego sojusznika w walce z cywilizacją śmierci. To wszystko miało niekiedy dość nieoczekiwane dobre strony. Przykładowo w 2018 roku Stolica Apostolska zablokowała Kościołowi katolickiemu w Niemczech możliwość wprowadzenia Komunii świętej dla protestantów, powołując się – między innymi – na dialog z prawosławiem, który zostałby przez taki krok poważnie naruszony. Cóż, wówczas w Kurii Rzymskiej coś do powiedzenia mieli ludzie Benedykta XVI. W 2023 było inaczej; nikt nie zablokował Fiducia supplicans.

W efekcie 20 lutego odbyła się sesja plenarna Synodalnej Komisji Biblijno-Teologicznej rosyjskiej Cerkwi prawosławnej. Na polecenie patriarchy Cyryla, a pod przewodnictwem Hilariona, zajęto się kwestią watykańskiej deklaracji doktrynalnej. Członkowie komisji doszli do „jednoznacznego” stanowiska, zgodnie z którym Fiducia supplicans stanowi „ostre odejście” od chrześcijańskiego nauczania moralnego. W komunikacie przypomniano, że już w grudniu Hilarion powiedział, że Fiducia supplicans „przekreśliła” jakąkolwiek szansę na jedność rosyjskiego prawosławia z Rzymem.

Zielonoświątkowcy są zszokowani

Do tego dochodzi głęboko naruszony dialog z częścią świata protestanckiego, zwłaszcza konserwatywnych grup w Stanach Zjednoczonych – i zielonoświątkowców w Afryce. Szczególnie istotni dla Kościoła powinni być ci drudzy – ze względu na dużą żywotność i liczby. W niektórych afrykańskich krajach katolicyzm od lat kurczy się na korzyść zielonoświątkowców. Tak jest na przykład w Ghanie; w 2000 roku katolicy stanowili 15 proc. ludności tego kraju, w roku 2021 – już tylko 10 procent. Odchodzili z różnych przyczyn, ale kwestie moralne również mogą mieć swoje znaczenie. Po Fiducia supplicans wypowiedział się na ten temat arcybiskup Abudży w Nigerii, Ignatius Ayau Kaigama. Jak stwierdził, niektórzy katolicy po prostu… grożą odejściem z Kościoła, na przykład do wspólnot charyzmatycznych, nie chcąc zaakceptować nauczania na temat błogosławienia par homoseksualnych. Trudno będzie też teraz zabiegać o nawrócenie zielonoświątkowców na wiarę rzymską: dlaczego ktoś miałby porzucać wspólnotę wierną prawu naturalnemu, by przystąpić do innej, którą uważa za ulegającą ideologii LGBT?

Papież podziału?

Jakkolwiek strasznie to brzmi, trzeba uczciwie przyznać: papież Franciszek stał się papieżem podziału. Owszem, buduje jedność – ale po Fiducia supplicans dotyczy to już niemal wyłącznie liberalnych wspólnot ze świata Zachodu. Świata, który – religijnie – po prostu zamiera. To ciekawe, bo Franciszek był wielokrotnie oskarżany przez kręgi tradycjonalistyczne o to, że ulega „soborowym herezjom”. Już Synod o Synodalności pokazał, że to nieprawda, to znaczy że Franciszek traktuje nauczanie Vaticanum II z dużą swobodą; wtedy chodziło o eklezjologię, czyli rozumienie Kościoła jako Ludu Bożego, które Bergoglio zaczął przekształcać w duchu „partycypacji synodalnej”. Teraz Franciszek okazał się lekko traktować również soborowe wezwania do dialogu ekumenicznego. Wielu mogłoby się z tego cieszyć, gdyby czynił to w imię niezmiennej prawdy katolickiej, a nie w imię konformizmu z rewolucją seksualną. Cóż; każdy ma swoje priorytety.

 

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij