Podczas pontyfikatu Jana Pawła II mianowane przez niego niemal w całości Kolegium Kardynalskie przedstawiało zdaniem amerykańskiego watykanisty „dużą różnorodność stanowisk teologicznych i politycznych”. Tymczasem Franciszek, choć deklaruje, że jego celem jest zapoczątkowanie w Kościele dyskusji i wymiany zdań, nominuje niemal zupełnie dostojników w pełni popierających jego linię liberalizacji Kościoła i zmiany tradycyjnej doktryny. „Wśród kardynałów Franciszka nie ma lojalnej opozycji”, podsumował analityk.
Stan obecnego kolegium kardynalskiego oraz nadchodzący konsystorz zwyczajny, zwołany przez Ojca Świętego w dniach 29 i 30 września, skłonił amerykańskiego watykanistę Johna L. Allena Jr do zastanowienia się, dlaczego wśród kardynałów Franciszka nie ma „lojalnej opozycji”. Jego artykuł ukazał się 17 lipca na portalu „Crux”.
Jak przypomniał publicysta, w chwili śmierci Jana Pawła II w kwietniu 2005 r. 117 kardynałów poniżej 80 roku życia było uprawnionych do wyboru jego następcy. Dwóch z nich nie mogło uczestniczyć w konklawe ze względów zdrowotnych, co oznaczało, że w momencie rozpoczęcia konklawe do Kaplicy Sykstyńskiej przybyło 115 hierarchów.
Wesprzyj nas już teraz!
Ponieważ Jan Paweł rządził przez niemal 27 lat, wszyscy z wyjątkiem dwóch z tych 115 kardynałów byli mianowani przez niego – tylko Joseph Ratzinger z Niemiec i William Baum ze Stanów Zjednoczonych otrzymali swoje birety kardynalskie z rąk Pawła VI.
Według autora artykułu w tej grupie uderzająca była duża różnorodność stanowisk teologicznych i politycznych, które reprezentowali, w tym zarówno zdecydowani liberałowie, jak i zdecydowani konserwatyści.
Dla heretyków, którzy chcieliby bardziej postępowej alternatywy od Jana Pawła II, istniało wiele „wiarygodnych opcji”. W tym Godfried Danneels z Belgii, (znany ze skandali związanych z nadużyciami) Paul Poupard i Jean-Louis Tauran z Francji, Dionigi Tettamanzi z Włoch, Oscar Rodriguez Maradiaga z Hondurasu, Claudio Hummes z Brazylii, Karl Lehmann i Walter Kasper z Niemiec, Cormac Murphy-O’Connor z Wielkiej Brytanii, Josè da Cruz Policarpo z Portugalii … i oczywiście Jorge Mario Bergoglio z Argentyny, nawet jeśli wtedy nie było do końca jasne, jak bardzo się zmieni. Nad nimi wszystkimi górowała postać kardynała Carlo Maria Martiniego z Mediolanu, skrajnego jezuickiego purpurata, który przez co najmniej dwie dekady reprezentował liberalne skrzydło Kościoła. Wszyscy Ci dostojnicy zostali włączeni w skład Kolegium Kardynalskiego przez Karola Wojtyłę.
W opinii amerykańskiego publicysty postaci te stanowiły coś, co można nazwać „lojalną opozycją” wobec Jana Pawła II: Zarówno publicznie i prywatnie podważali decyzję papieża, nie zgadzali się z jego orzeczeniami, ale z drugiej strony pozostawali w bliskim otoczeniu Namiestnika Chrystusa.
Tymczasem obecnie po 27 sierpnia, kiedy Franciszek odbędzie swój kolejny konsystorz, będzie 132 kardynałów w wieku poniżej 80 lat, a więc uprawnionych do głosowania w konklawe, z czego 83 będzie mianowanych przez Franciszka – to bardzo blisko 87 osób – większości dwóch trzecich poparcia koniecznej dla wyboru kolejnego papieża. W grupie przyszłych elektorów łatwo zauważyć kandydatów „kontynuujących”, czyli takich, którzy stanowiliby konsolidację programu Franciszka. Trudniejsze jest wskazanie zwolenników „zmiany”, czyli pretendentów, którzy stanowiliby alternatywę, zwykle w nieco bardziej konserwatywnym, a przynajmniej ostrożniejszym kluczu.
Nieformalne badania obserwatorów Kościoła często wskazują dość krótką listę takich możliwości: kard. Wim Eijk z Utrechtu w Holandii, kard. Péter Erdő z Budapesztu na Węgrzech, kard. Marc Ouellet z Kanady, szef watykańskiej Dykasterii ds. Biskupów, kard. Mauro Piacenza z Włoch, szef watykańskiej Penitencjarii Apostolskiej, kard. Malcolm Ranjith z Kolombo w Sri Lance, kard. Robert Sarah z Gwinei, były prefekt watykańskiej Dykasterii ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów.
Jednostronną linie prowadzenia Kościoła przez urzędującego papieża tym bardziej uwypukla fakt, że żaden z wymienionych dostojników nie został mianowany przez niego. Wszyscy otrzymali swoje birety kardynalskie z rąk Jana Pawła II lub Benedykta XVI. Innymi słowy, nawet wytrawni obserwatorzy kościelni mają trudności ze wskazaniem jednego purpurata mianowanego przez obecnego papieża, którego można by określić jako część „lojalnej opozycji”.
KAI/ oprac. FA