Papieża można i należy krytykować, jeżeli pojawiają się problemy. Franciszek nie chce bronić ortodoksji – i to jest problem. Mówi o tym niemiecki katolicki pisarz, Martin Mosebach.
Papież jest po to, „by troszczyć się o zachowanie prawowierności, jest ostatnią instancją. Musi bronić dwutysiącletniej Tradycji przeciwko każdorazowej współczesności. Papież Franciszek nie chce przyjąć tej roli” – powiedział Martin Mosebach w rozmowie z „Neue Zürcher Zeitung”.
Według autora choć papież powinien być najwyższym sędzią w Kościele, Franciszek nie chce się zajmować ortodoksją. To dla niego jedynie „ciężar, a nie wypróbowana gwarancja przetrwania Kościoła”. Mosebach przypomniał, że katolicy zawsze krytykowali papieży, ilekroć ci zachowywali się w taki sposób, że taka krytyka była po prostu konieczna. „Nie odmawiam mu przecież bycia papieżem. Krytykuję go jednak w tym, w czym nie chce być papieżem, bo to jest problem” – dodał autor.
Wesprzyj nas już teraz!
Mosebach wskazał w rozmowie między innymi na kwestię liturgii tradycyjnej. Papież Franciszek pozwolił biskupom zakazywać sprawowania Mszy trydenckiej, ale nie pozwolił im już na dopuszczanie jej odprawiania, rezerwując takie sprawo sobie. W ten sposób Franciszek ograniczył władzę biskupów, chociaż w innych sprawach potrafi przekazywać im wiele spraw.
Według Mosebacha zakaz Franciszka jest jednak spóźniony: nie uda się już zdławić liturgii trydenckiej. „Ducha Tradycji nie da się znowu zamknąć w butelce. Tradycja rozkwitła za Benedykta XVI tak, że żaden zakaz nie będzie skuteczny” – podkreślił.
Źródło: kath.net
Pach