Na łamach „The Foreign Affairs” właśnie ukazał się obszerny tekst prof. Mitchella A. Orensteina, który ma być odpowiedzią na to, czy Zachód powinien się obawiać zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości w Polsce.
Co ciekawe autor zauważa, że już rząd PO mocno skręcił w kierunku gospodarki etatystycznej, ale ochronił zachodnich inwestorów. „Rząd pisowski” może już nie być taki pobłażliwy, chyba, że kilkudziesięciu członków partii, zasiadających w instytucjach międzynarodowych, będzie w stanie odwieść Jarosława Kaczyńskiego od radyklanej polityki.
Wesprzyj nas już teraz!
Prof. Orenstein związany jest z uniwersytetem w Pensylwanii i Harvardem. Jako politolog specjalizuje się w zakresie polityki w Europie Środkowej i Wschodniej, a także rosyjskiej i euroazjatyckiej. Napisał wiele opracowań na temat ekonomii neoliberalnej i transformacji w krajach postsowieckich.
Wykładowca już na wstępie artykułu podkreśla, że w wyborach 25 października PiS odniósł „oszałamiające zwycięstwo.” Dzięki „swojemu prezydentowi” i bezwzględnej większości w Sejmie, partia Jarosława Kaczyńskiego „ma niepowtarzalną okazję do przeprowadzenia rewolucji ustawodawczej w Polsce”.
Orenstein zauważa, że po tym, co stało się na Węgrzech – gdzie podobna prawicowo-populistyczna partia zdobyła super większość i zmieniła konstytucję, ograniczając demokrację oraz ugruntowując władzę partii rządzącej, doprowadzając jednocześnie do furii MFW i banki zagraniczne – wielu uważa, iż coś podobnego jest możliwe w Polsce.
„Rzeczywiście. Istnieje kilka rzeczy, którymi należy się martwić” – pisze politolog. „Najważniejszą z nich jest światopogląd lidera PiS, Jarosława Kaczyńskiego. Jego nadzwyczajna podejrzliwość, zarówno wobec Moskwy jak i Brukseli oraz sukcesy w zakresie polowania na czarownice przeciwko krajowym przeciwnikom, wzbudziły poważne pytania o orientację polityki zagranicznej Polski i przestrzeganie zasad demokratycznych”.- pisze analityk.
Neoliberałowie obawiają się niezależnej polityki zagranicznej i „bardziej katolickiej Polski”
Zdaniem Orensteina, ostatnim razem Kaczyński, gdy był u władzy w latach 2006-2007, doprowadził do konfliktu z Niemcami oraz UE, walcząc o nieproporcjonalną siłę głosu dla Polski w instytucjach unijnych. Politolog przypomina koronny argument prezesa PiS za przyznaniem większej siły głosu Polsce. Kaczyński miał mówić w Nicei, że gdyby Niemcy nie zabili sześciu milionów Polaków między 1939 a 1945 rokiem, wówczas Polska miałaby znacznie większą populację. „Ten rodzaj dyskursu obraził Niemców podczas negocjacji w sprawie Traktatu w Nicei” – kwituje Orenstein.
Co jeszcze niepokoi neoliberałów? Związek PiS z Kościołem i „kontrowersyjną niezależną katolicką rozgłośnią Radio Maryja, głoszącą teorie spiskowe, takie jak koncepcja judeo-komunizmu, która w zasadzie obwinia Żydów o narzucenie komunizmu w Polsce” – czytamy.
Dalej profesor podkreśla, że trudno nawet wyobrazić sobie bardziej konserwatywną partię w Unii Europejskiej, która promowałaby taki „nacjonalistyczny dyskurs ekstremistyczny.” „Być może – czytamy – dlatego PiS doszedł do władzy w tym roku, wystawiając jednak wielu bardziej umiarkowanych kandydatów, takich jak prezydent Duda i przyszła premier Beata Szydło, którzy są ostrożniejsi w wypowiedziach niż Kaczyński”.
Wykładowca Harvarda przypomina także, że biorąc pod uwagę niestabilność parlamentów Polski od 1989 roku, „przywódcy partii często wolą pociągać za sznurki za kulisami, zachowując sobie prawo do zmiany premierów.” Orenstein pisze, że tak będzie i tym razem. Już podczas ogłoszenia zwycięstwa w wyborach Kaczyński zastrzegł, iż przyszła premier Beata Szydło będzie pełniła swoje stanowisko do końca czteroletniej kadencji Sejmu, o ile okaże się być dobrym szefem rządu.
Politolog obawia się, że Kaczyński może wykorzystać niedawne zwycięstwo, aby pomścić śmierć swojego brata, prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który zginął w katastrofie lotniczej w 2010 r., lecąc na obchody do Smoleńska, gdzie planował wygłosić ostre przemówienie, oskarżające Rosję o agresywne akty m.in. w Gruzji.
Orenstein pisze o tym, co ustaliły oficjalne komisje nt. katastrofy smoleńskiej. Sugeruje, że prezydent Rosji Władimir Putin „próbował wykorzystać katastrofę w celu wygenerowania zbliżenia w stosunkach rosyjsko-polskich, oferując coś, co wydawało się być szczerymi kondolencjami i dążąc do współpracy w wielu kwestiach”.
Orenstein zwraca uwagę, że Kaczyński ma „własną wersję spisku smoleńskiego” i w związku z tym „można oczekiwać, że stosunki między Polską i Rosją ulegną dalszemu pogorszeniu w najbliższych miesiącach”.
„Dobrą wiadomością – czytamy – jest to, że widoczna obsesja Kaczyńskiego na punkcie Rosji może utrzymać Polskę mocno zakotwiczoną na Zachodzie. Jednocześnie jednak, stosunki Polski z Unią Europejską mogą ulec pogorszeniu.” Politolog wyjaśnia, że nowy rząd PiS-u będzie dążył do zwiększenia suwerenności Polski, kładąc nacisk na dwustronne relacje z innymi państwami europejskimi i budując wpływ Warszawy w Europie Wschodniej, zamiast „grać rolę dobrego obywatela w Brukseli, jak to czynił rząd Platformy Obywatelskiej”.
Orenstein wskazuje, że za rządów PO, Polska stworzyła wyjątkowo głęboki sojusz z Niemcami, dzięki czemu miała udział w podstawowym procesie decyzyjnym w Unii Europejskiej. Niemcy z kolei miały w Polsce stałego sprzymierzeńca w ważnych sprawach europejskich. „Teraz PiS chce – pisze analityk – stanąć w obronie własnych interesów, bez uprzywilejowywania sojuszu z Niemcami”.
Oprócz zwiększenia niezależności Polski od Moskwy i Brukseli, PiS – obawia się analityk – będzie starał się przekształcić Polskę w jeszcze bardziej konserwatywne państwo katolickie. „Tożsamość Polski według PiS-u jest katolicka i musi być pilnie strzeżona zarówno od sekularystów z Brukseli, jak i prawosławnych czy muzułmańskich najeźdźców z innych państw. Żegnajcie więc prawa gejów, zapłodnienie in vitro, aborcja w przypadku potencjalnego zagrożenia dla zdrowia matki i inne liberalne zasady, które PiS obiecał podważyć podczas kampanii. Zapomnijcie o tym, że Polska przyjmie 7 tys. uchodźców z Syrii” – podkreśla profesor.
Czy to koniec ery polityki neoliberalnej w Europie Środkowowschodniej?
Nowy rząd PiS – pisze Orenstein – obiecał zerwać zdecydowanie z neoliberalną polityką, która dominowała w Polsce przez ostatnie 25 lat. Analityk zastanawia się, jak daleko PiS zamierza „uszkodzić instytucje demokratyczne i zmienić konstytucję,” aby osiągnąć swoje cele. Jak daleko zamierza podważyć niezależność prokuratorską, Trybunału Konstytucyjnego itp.
Orenstein przestrzega, by nie lekceważyć sytuacji w Polsce. Jednocześnie wyraził nadzieję, że „nowa straż” PiS- u, około 40. członków tej partii, którzy mają umocowanie w instytucjach międzynarodowych, powstrzyma prezesa przed zbyt dużą rewolucją, albo sprawi, by zmiany były „bardziej zgodne z normami zachodnimi”.
Wykładowcę Harvardu najbardziej niepokoją zmiany w zakresie gospodarki. Przypomina, że nowy rząd PiS obiecał zdecydowanie odejść od neoliberalnej polityki, która dominowała w Polsce przez ostatnie 25 lat. „Transformacja w tym zakresie i charakterze w Polsce, lidera liberalnych reform w Europie Środkowej i Wschodniej, będzie miała daleko idące znaczenie symboliczne” – czytamy.
Profesor dostrzega, że pomimo sukcesu gospodarczego, wielu Polaków ucierpiało w wyniku transformacji i nie korzysta z wysokiego poziomu życia, jaki panuje u sąsiadów zza zachodniej granicy.
PiS – jego zdaniem – wykorzystał to niezadowolenie, oferując wyborcom „coś co się sprowadza do bardzo lewicowej, czy raczej katolicko-socjalistycznego zestawu polityki gospodarczej.” Orenstein obawia się więc, że partia Jarosława Kaczyńskiego, chcąc zrealizować postulaty wyborcze, opodatkuje aktywa banków zagranicznych, wprowadzi podatek od wielkopowierzchniowych sklepów zagranicznych detalistów, ograniczy – jak na Węgrzech – niezależność banku centralnego, by stymulować gospodarkę.
„Co prawda, żadne z tych pomysłów nie są straszne, ale oznaczają one kres ery neoliberalnej polityki gospodarczej. Zachodnie banki już się denerwują, że w Polsce może stać się to samo, co na Węgrzech, gdy uderzono w nie nowymi podatkami i innymi ograniczeniami, przez co spadły marże i zmniejszył się ich udział w rynku”.
Profesor przypomina, że co prawda poprzedni rząd już zboczył w kierunku bardziej etatystycznej polityki gospodarczej, ale polityka ta omijała zagranicznych inwestorów. Wraz z nadejściem rządów PiS-u zmiana będzie decydująca. „Wpływ tej transformacji będzie miał daleko idące konsekwencje, ponieważ Polska od dawna jest wzorem dla innych krajów Europy Środkowej i Wschodniej” – czytamy.
Źródło: foreignaffairs.com., Agnieszka Stelmach