Podjazdowa wojenka „Gazety Wyborczej” z prezesem krakowskiego Towarzystwa Parku im. doktora Henryka Jordana trwa. Z jej najnowszą odsłoną możemy zapoznać się we wtorkowym lokalnym wydaniu „Gazety”.
Atak na działania prezesa Kazimierza Cholewy w artykule pt. „A wiosną niechaj wiosnę, nie Polskę zobaczę” przypuściła Olga Szpunar. Zarzuty pozostaję wciąż te same: Cholewa robi z parku „nekropolię żołnierzy, partyzantów i biskupów”.
Wesprzyj nas już teraz!
Być może w niezmierzonej łaskawości redaktor „Wyborczej” przymknęłaby oko na obecny w parku rząd zniczy i wieńców świadczących o niedawnych obchodach Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych, gdyby nie pewne dziecię, które podczas wędrówki po alejkach zadało matce dramatycznie brzmiące pytanie: dlaczego przyszliśmy na cmentarz? Pytanie małego chłopca z pewnością przelało czarę goryczy… Bez wątpienia do różnorakich zarzutów kierowanych pod adresem prezesa Cholewy może dołączyć – dzięki redaktor Szpunar – oskarżenie o dręczenie dziatwy i psucia dobrego nastroju różnorakich „swawolnych dyziów”. Już chyba należy współczuć krakowskiemu społecznikowi.
Żeby nie było najmniejszej wątpliwości kto „zawinił”, autorka wskazuje na Kazimierza Cholewę: To on jest prezesem Towarzystwa Parku im. dr. Henryka Jordana, które rządzi częścią miejskiego parku i przy okazji robi tu, co mu się żywnie podoba. A podoba się mu zmieniać ten teren w miejsce narodowej martyrologii. O tym, że park staje się symbolicznym cmentarzem żołnierzy, partyzantów i biskupów (dla Jerzego Giedroycia, Czesława Miłosza czy Tadeusza Kantora raczej nie znajdzie się tu miejsce), pisaliśmy w „Wyborczej” wiele razy. Spora połać parku zmienia swój charakter, stając się miejscem patriotycznych wieców, mszy, rocznicowych obchodów i politycznych manifestacji.
Normalnie strach się bać! Perspektywa natknięcia się w parku na Mszę, czy rocznicowe obchody musi wzbudzać strach w niejednym z listy najbardziej poszukiwanych kryminalistów, a co dopiero we wrażliwych czytelnikach „GW”. Ileż bowiem przy takich okazjach pada słów „wykluczających” oraz nieskłaniających do dialogu wie z pewnością każdy, kto choć raz miał okazję zetknąć się z tego typu „eventami”.
Co gorsza w obronie Cholewy miał czelność stanąć prezydent Duda, co wypomina mu Szpunar. Jako Polak i krakowianin bardzo się cieszę z powrotu do zwyczaju upamiętniania wybitnych rodaków w Parku Jordana – napisał niedawno w liście do organizatorów święta Żołnierzy Wyklętych prezydent Andrzej Duda. Jako Polka i krakowianka mam odmienne uczucia – czytamy w „GW”.
Jednak nie diagnoza i opis sytuacji stanowią oś wspomnianego artykułu. Jest nią zachęta skierowana do krakowskiego politycznego establiszmentu do „zrobienia porządku”:
Zastanawia mnie, jak długo jeszcze będą oni przyklaskiwać takim pomysłom. Ponoć podpisana lata temu umowa z Towarzystwem wygasa w przyszłym roku. W magistracie słyszę, że do tego czasu urzędnicy są bezradni. To ciekawe. Jeśli ktoś korzysta z mojego mieszkania i zaczyna tam robić rzeczy, które mi nie odpowiadają, po prostu każę mu się wynieść.
Trudno powstrzymać się od komentarza i pytania z tzw. innej beczki: czy podobny radykalizm środowisko „GW” będzie prezentowało wobec imigrantów, którzy nie zechcą się w polskich realiach integrować?
Szkoda, że władze Krakowa są kompletnie głuche. I szkoda, że pozwoliły na to, by przychodzące do miejskiego parku dzieci myliły go z cmentarzem – puentuje Szpunar. Cóż, krakowskiemu oddziałowi „GW” pozostaje tylko życzyć więcej wiary w dziecięcy intelekt. Dzieci dadzą sobie radę!
Łukasz Karpiel
Chcesz wiedzieć więcej o „strasznych” rzeczach dziejących się w krakowskim parku Jordana czytaj:
„Zapora” i „Lalek” uhonorowani! Kraków uczcił bohaterskich Żołnierzy Niezłomnych
i oglądaj: