Brytyjski parlament w poniedziałek debatował nad petycją dotyczącą zakazu wstępu na teren Zjednoczonego Królestwa dla Donalda Trumpa. Padały argumenty o propagowaniu przemocy przez amerykańskiego polityka. Inni posłowie zwracali jednak uwagę na absurdalność petycji i możliwość wykreowania Trumpa na męczennika za wolność słowa.
Jeden z posłów, Tulip Siddiq, zarzucił Trumpowi podburzanie do mowy nienawiści. Stwierdził, że Amerykanin przekracza granice wolności słowa i wprowadza ideologię opartą na przemocy. Nie wszyscy posłowie popierali jednak zakaz wstępu dla Trumpa. Zwracano między innymi uwagę, że doprowadziłby on do zatrzymania zdrowej debaty publicznej na kontrowersyjne tematy.
Wesprzyj nas już teraz!
Podkreślano także, że w samym Zjednoczonym Królestwie część osób popiera poglądy głoszone przez Trumpa. – Wielu moich wyborców zgodziłoby się z Donaldem Trumpem, czy mi się to podoba czy nie – powiedział Philip Davies z Partii Konserwatywnej.
Część polityków zarówno Partii Pracy jak i Partii Konserwatywnej zwróciła także uwagę na praktyczne aspekty zakazu wstępu dla Trumpa. Laburzysta Paul Flynn stwierdził, że taka decyzja mogłaby uczynić zeń męczennika. Podobne zdanie wyraził sir Edward Leigh of Gainsborough. Jego zdaniem amerykański miliarder celowo prowokuje i nie należy dać się wciągać w jego grę.
Czołowy amerykański biznesmen i polityk ubiegający się o nominację Republikanów w wyborach prezydenckich wywołuje oburzenie z powodu swoich niepoprawnych politycznie – a czasem zwyczajnie głupich – wypowiedzi. W przeszłości Donald Trump wzywał do całkowitego zakazu wpuszczania muzułmanów na teren Stanów Zjednoczonych, co wywołało powszechne oburzenie.
Debata w brytyjskim parlamencie stanowiła odpowiedź na petycję pół miliona obywateli Zjednoczonego Królestwa wzywających do zakazu wpuszczania Donalda Trumpa na terytorium ich kraju. Parlament musiał tę debatę zorganizować, gdyż zgodnie z prawem jest do tego zobligowany, gdy pod petycją podpisze się przynajmniej 100 tysięcy obywateli. Jednak dyskusja miała charakter wyłącznie symboliczny. To nie legislatywa, lecz minister spraw wewnętrznych decyduje o ewentualnym zakazie wstępu danej osoby na teren kraju.
W sprawie propozycji zakazu wstępu na teren Zjednoczonego Królestwa Donald Trump wypowiedział się na łamach szkockiej gazety „Press and Journal”. Stwierdził, że Brytyjczycy powinni raczej dziękować mu za szczerość. Z kolei George Sorial z zarządu Trump Organization stwierdził, że gdyby tego typu zakaz został rzeczywiście ustanowiony w Zjednoczonym Królestwie, to oznaczałoby to, że kraj ten lekceważy wolność słowa.
Źródło: time.com
mjend