Przedstawiciele brytyjskiej Partii Pracy domagają się, by homofobów, islamofobów i antysemitów skazywać i umieszczać na tzw. „czarnej liście pracodawców”. W ten sposób lewica walczy o tolerancję.
Sekretarz Labor Party, Yvette Cooper, stwierdziła, że takie listy zapobiegną dalszemu wzrostowi przestępczości i poprawią stosunki między Brytyjczykami a imigrantami. Na razie islamofobia czy homofobia nie są na Wyspach prawnie karane. Takie zachowania nie są na razie uwzględniane w policyjnych bazach danych i żaden pracodawca nie może skontrolować kandydata pod tym właśnie kątem.
Wesprzyj nas już teraz!
Partia Pracy chce także znacznego ograniczenia roli portali społecznościowych. Zdaniem Yvette Cooper są one „przestrzenią, w której kwitnie nienawiść do wszystkiego co obce, inne”. Cooper twierdzi, że wymiar sprawiedliwości powinien być wyposażony w dodatkowe narzędzia, które uniemożliwiłyby propagowanie islamofobii czy antysemityzmu np. na Twitterze. – Po tragedii w redakcji Charlie Hebdo musimy zmienić prawo tak, by w sieciach społecznościowych nie było możliwości propagowania nienawiści. Właściciele takich sieci jak Twitter muszą więcej czasu i wysiłku poświęcić na blokowanie publikowanych tam danych – podkreślała.
Laburzyści planują ponadto wprowadzenie do szkół specjalnego programu nauczania, który miałby skutecznie zapobiegać wszelkim formom islamofobii, antysemityzmu czy homofobii. – Zmienimy prawo. Przestępstwo, w wyniku którego ucierpieli przedstawiciele jakiejkolwiek mniejszości ma budzić wstręt! – zapowiedział na łamach „The Muslim News” sam lider laburzystów Ed Miliband.
Źródło „The Guardian”
ChS