Departament Stanu zawiadomił oficjalnie ONZ o wycofaniu się Stanów Zjednoczonych z porozumienia paryskiego ws. zmian klimatu. W przesłanej nocie nie wykluczono jednak powrotu do porozumienia w przyszłości.
USA mogłyby rozmawiaź o porozumieniu klimatycznym tylko wtedy, gdyby „warunki procesu ograniczania emisji gazów cieplarnianych zmieniły się na korzystniejsze dla Stanów Zjednoczonych”.
Wesprzyj nas już teraz!
Gestem dobrej woli jest deklaracja USA chęci uczestniczenia przez najbliższe trzy lata (tj. do czasu całkowitego wycofania się z porozumienia paryskiego) – we wszystkich spotkaniach państw-sygnatariuszy umowy.
W nocie zaznaczono, że „USA popierają zrównoważone podejście do walki ze zmianami klimatu, które gwarantuje obniżanie poziomu emisji przy jednoczesnym zachowaniu wysokiego tempa wzrostu gospodarczego i zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego”.
O wycofaniu się USA z porozumienia paryskiego poinformował prezydent Donald Trump 1 czerwca. Powiedział wówczas, że jego kraj „całkowicie wstrzymuje wprowadzanie w życie niewiążącego porozumienia paryskiego oraz drakońskich finansowych i gospodarczych obciążeń, jakie umowa ta nakłada na USA”.
Prezydent dodał, że ta decyzja nie będzie miała dużego wpływu na klimat, za to jest gestem w stronę amerykańskich firm i podatników, którzy ponosili ogromne koszty tego porozumienia.
Porozumienie paryskie ma wejść w życie w 2020 roku. Nie nakłada ono na państwa będące jego stronami określonych oraz egzekwowanych prawnie limitów emisji gazów cieplarnianych i jest z tego powodu krytykowane jako potencjalnie nieskuteczne. Zastąpi tzw. protokół z Kioto, który obowiązywał w latach 2008-12 i został przedłużony na osiem lat.
Źródło: tvp.info
MA