Paryż, a następnie Warszawa – to dwie pierwsze stolice, gdzie planuje udać się przyszły kanclerz Niemiec Friedrich Merz. Lider CDU zapowiedział, że chce odwiedzić obie stolice tak szybko, jak to możliwe, by współpracować z nimi w konfrontacji z Donaldem Trumpem.
W wywiadzie udzielonym tabloidowi „Bild”, a opublikowanemu w niedzielę, Merz przedstawił plan działania w zakresie polityki zagranicznej na pierwsze dni urzędowania, które mają rozpocząć się 8 maja. „Natychmiast udam się do Paryża i bardzo szybko do Warszawy” – zapowiedział.
Mówił o „bardzo dobrej, bardzo szybkiej współpracy” z francuskim rządem i współpracy „na równi” z Polską.
Wesprzyj nas już teraz!
Chadecki polityk – w przeciwieństwie do byłego kanclerza Olafa Scholza z SPD – ma priorytetowo traktować relacje z sąsiadami Niemiec, zarówno na wschodzie, jak i zachodzie. Jednocześnie zapowiedział, że chce poprawić relacje z prezydentem Ameryki, Donaldem Trumpem. Uda się jednak do Waszyngtonu dopiero po zaczerpnięciu opinii od europejskich partnerów w decydujących kwestiach. Wskazał na Francję, Polskę, Komisję Europejską i Wielką Brytanię jako swoich głównych rozmówców przed jakimkolwiek spotkaniem z Trumpem.
Ma więc wrócić do łask „nieformalna koordynacja” stanowisk politycznych między wybranymi europejskimi potentatami, w tym państwami spoza UE, zamiast uprzywilejowanie instytucji UE.
Merz negatywnie wypowiedział się na temat szybkiego przystąpienia Ukrainy do UE i NATO. O tym rozmawiał z niemieckim czasopismem biznesowym „Handelsblatt”. Podkreślił, że Ukraina wciąż jest w stanie wojny i w takiej sytuacji nie ma mowy o włączeniu do Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Znacznie większe szanse Kijów ma na przystąpienie do UE. Obecnie Ukraina ma status kandydata do członkostwa w UE. Jednak trwająca wojna również jest przeszkodą w zakresie członkostwa w strukturach unijnych.
Niemiecki polityk ostrzegł przed szybszym krachem finansowym, niż się wielu spodziewa, który miałby nastąpić z powodu polityki Trumpa. Jest zwolennikiem zerowych ceł na handel transatlantycki.
Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna Merza zawarła w zeszłym tygodniu umowę z centrolewicową Socjaldemokratyczną Partią w sprawie utworzenia rządu koalicyjnego, stawiając sobie za cel rozpoczęcie pracy 6 maja.
Celem Merza jest nowa transatlantycka umowa o wolnym handlu z zerowymi taryfami celnym. Merz przewiduje renegocjacje umów handlowych z krajami takimi jak Kanada, Korea Południowa i Indie. Zapowiedział, że Niemcy są gotowe na import amerykańskiego gazu.
Wraz z Francją, Polską i Wielką Brytanią niemiecki polityk dąży do zjednoczenia rynków kapitałowych. Rozmowy w tym zakresie odbył już z Emmanuelem Macronem, Donaldem Tuskiem i Keirem Starmerem.
Trzy filary doktryny Merza
W opinii Jeremy’ego Cliffe’a i Jany Puglierin związanych z European Council on Foreign Relations „doktryna Merza” opiera się na trzech filarach. Cliffe, który jest dyrektorem redakcyjnym i starszym pracownikiem naukowym w Europejskiej Radzie Stosunków Zagranicznych, wcześniej związany był z fundacją Sorrosa oraz Puglierin, szefowa ECFR Berlin, była szefowa Centrum Studiów nad Polityką Europejską Alfreda von Oppenheima w Niemieckiej Radzie Stosunków Zagranicznych (DGAP) i były pracownik naukowy Berlin Future Forum, 18 grudnia 2024 r. opublikowali wspólny artykuł na temat doktryny Merza, wskazując, co oznaczałby rząd kierowany przez CDU dla niemieckiej polityki zagranicznej.
Merz niegdyś odstawiony na bok przez Angelę Merkel ma być głęboko zaangażowany na rzecz bardziej zintegrowanej Europy. „Merz pojawił się w erze Kohla; epoce zjednoczenia Niemiec i Traktatu z Maastricht. Członek Parlamentu Europejskiego od 1989 do 1994 roku, zasiadał w Komisji Gospodarczej i Monetarnej, która pomogła ukształtować jednolity rynek. Merz nazwał Wolfganga Schäuble najbliższym przyjacielem i doradcą, jakiego kiedykolwiek miał w polityce i wydaje się być szczególnie pod wpływem wiary swojego mentora w Europę koncentrycznych kręgów skupionych wokół Francji i Niemiec. W 2018 roku Merz powtórzył ten sentyment we wspólnym apelu napisanym z filozofem Jürgenem Habermasem o powołaniu europejskiej armii, europejskich, a nie narodowych warunkach przy ustalaniu płac i cen, a nawet europejskiego systemu ubezpieczeń na wypadek bezrobocia” – czytamy.
Dziś Merz ma wzywać do „wielkiego resetu w stosunkach Niemiec z Francją i Polską”. Krytykował zbytnie uzależnienie Europejczyków od amerykańskiego wsparcia dla Ukrainy i był – dodajmy pozostaje, jak wskazują ostatnie doniesienie – gorącym zwolennikiem przekazania Kijowowi pocisków manewrujących Taurus. Jest zwolennikiem bardziej siłowych niż pokojowych rozwiązań konfliktów, zaznaczając, że „pokój można znaleźć na każdym cmentarzu”. Merz jest zwolennikiem wdrożenia śmiałego planu byłego włoskiego, socjaldemokratycznego premiera Enrico Letty dot. pogłębienia jednolitego rynku.
Drugim filarem doktryny Merza jest „liberalno-rynkowy atlantyzm”. Ma mieć „głębsze osobiste powiązania z USA i anglosferą niż Konrad Adenauer, Helmut Kohl, czy Merkel lub Schäuble”. Po odsunięciu od władzy przez Merkel, kontynuował transatlantycką karierę biznesową. Między innymi przewodniczył niemieckiemu zarządowi zarządzającego aktywami Blackrock i pełnił funkcję przewodniczącego Atlantik-Brücke, kampanii na rzecz bliższych relacji amerykańsko-niemieckich. Ma też bardzo dobre relacje z Brytyjczykami i ganił Merkel za to, że nie powstrzymała brexitu. Uważał ponadto, że „Joe Biden był ostatnim tradycyjnie atlantyckim prezydentem Ameryki”, „wczorajsza Europa”, z jej „pewnością siebie związaną z samotnym przywództwem USA”, jest już przeszłością”. Wskazał, że „stosunki transatlantyckie muszą się radykalnie zmienić, aby przetrwać”. Chodzi mu o bardziej zrównoważony podział ciężaru odpowiedzialności.
Trzeci filar polityki zagranicznej Merza: „Niemcy na pierwszym miejscu” ma się opierać na większym nastawieniu na realizację niemieckiego interesu narodowego. Przyszły kanclerz zasłynął z określenia ukraińskich uchodźców w Niemczech jako „turystów socjalnych”, za co później przeprosił. Popiera przywrócenie kontroli granicznej na granicy z Polską. Wyrzucał Scholzowi, że zrobił to nawet za późno. Ma mieć także chłodne stosunki ze swoją partyjną towarzyszką CDU Ursulą von der Leyen. Poróżnili się w sprawie paktu migracyjnego i azylowego UE, w sprawie unijnych ceł na chińskie pojazdy elektryczne; i jej celu na 2035 r., aby zakończyć sprzedaż nowych aut spalinowych.
Jest też przeciwnikiem dalszego, wspólnego zadłużania się państw UE, jak to zaproponował Mario Draghi w raporcie o konkurencyjności. „Wyraźnie dał do zrozumienia, że fundusz odbudowy po pandemii Next Generation EU był wyjątkiem, a nie podstawą przyszłego wspólnego pożyczania na wspólne priorytety, takie jak obronność”.
Zdaniem Jeremy’ego Cliffe’a i Jany Puglierin, „europeizm, atlantyzm i „Niemcy na pierwszym miejscu” to są „szerokie kontury kanclerstwa Merza”. Miałby on być „najbardziej aktywny tam, gdzie te trzy elementy się pokrywają”.
Rząd Merza miałby także unikać deklaracji europejskiej „autonomii” i starałby się wzmocnić NATO, jednocześnie wzywając do większego europejskiego przywództwa w ramach sojuszu. „Byłby bardziej solidny niż jego poprzednik w kwestiach Ukrainy i Rosji; Merz byłby pewny siebie w osobistym kojarzeniu się z Bundeswehrą i niemiecką obroną. Starałby się o ponowne ustanowienie miejsca Niemiec w Europie, skupiając się szczególnie na Francji i Polsce, ale także na krajach nordyckich i bałtyckich. Jednak nie kryłby się również z wkładaniem poważnych niemieckich pieniędzy w ten europejski reset. W kwestii Chin byłby rozdarty między instynktownym geopolitycznym jastrzębiem a przyjazną biznesowi skłonnością do zabezpieczania niemieckich zakładów”.
Należałoby spodziewać się także pewnych napięć związanych z dążeniem Niemiec do zawierania niemieckich „umów” z nowym prezydentem USA, co może kłócić się z „schäublerowskim dążeniem do bardziej solidnego i zjednoczonego europejskiego rdzenia”.
Merz ma być również przeciwnikiem „głębszej europejskiej integracji fiskalnej czy prawdziwie wspólnego reżimu migracyjnego”.
Ostatecznie, dużo w tej polityce znowu zależeć będzie od SPD, z którą CDU zawarło koalicję. A nowy rząd musi opracować inną strategię działania, bo „stary model opierający się na taniej energii z Rosji, zamówieniach handlowych z Chin, bezpieczeństwie ze Stanów Zjednoczonych już nie działa”.
Źródło: euractiv.com, politico.eu, ecfr.eu
AS