Stolica Francji została wybrana przez Federację Międzynarodowych Zawodów Homoseksualnych miastem, które będzie gościć dziesiąte Gay Games w 2018 r. Osiem lat po pierwszym niepowodzeniu, Paryż dostaje imprezę, o którą zabiegała cała francuska klasa polityczna. Aktywnie popierała kandydaturę miasta socjalistyczna minister sportu, Valérie Fourneyron, merostwa i Rady Regionalne, jak też była szpadzistka, Laura Flessel.
Zdaniem minister „Jest to oczekiwane i zasłużone zwycięstwo”. – Paryż i Francja zaproponują wielkie otwarte święto dla wszystkich, bez wykluczenia i dyskryminacj – deklarowała Flessel. Inicjatywę organizowania zawodów Gay Games podjął w 1982 r. Tom Waddel. W 2018 roku organizatorzy liczą na udział 15 tys. zawodników. Anne Hidalgo, zastępca mera Paryża – homoseksualisty Bernarda Delanoë – oświadczyła, że „bardzo się cieszy z możliwości przyjęcia tego ważnego wydarzenia międzynarodowego, otwartego dla wszystkich, skupiającego atletów z całego świata, świętującego wartości równości, solidarności i tolerancji”. Zapewniała, że „Paryż będzie gotów na to wielkie wydarzenie sportowe”. Swoje zadowolenie wyraziła też kandydatka na mera Paryża z ramienia Unii na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP) Nathalie Kosciuszko-Morizet, która na Twiterze napisała: „Gay Games w Paryżu! Gratulacje dla całej ekipy Paryż Games 2018”.
Wesprzyj nas już teraz!
Mimo osobliwości i potworności tego wydarzenia wszystkie najważniejsze francuskie media szeroko o nim informują zapominając, że jest ono przykładem imprezy o dyskryminacyjnym charakterze. Okazuje się, że organizatorzy Gay Games wpisują tę imprezę w formułę sportu paraolimpijskiego, traktując przy tym homoseksualizm jako znaczącą różnicę – z czym przecież tak usilnie walczy lobby homoseksualne. Czy igrzyska olimpijskie nie są wystarczającą imprezą otwartą dla wszystkich bez względu na płeć i kolor skóry? Jaki jest prawdziwy cel tej maskarady? Czy nie chodzi jedynie o promocje dewiacji?
Franciszek L. Ćwik