29 stycznia 2025

Patologiczny altruizm czy spójność narodowa? Bieguny polityki migracyjnej

(fot. flickr.com/ vfutscher/ https://creativecommons.org/licenses/by-nc/2.0// (original photo))

Czym różni się amerykańskie podejście do nielegalnej imigracji od europejskiego? Ralph Schoellhammer z „Brussels Signal” zauważa, że chociaż amerykańskim i europejskim politykom zależy na spójności społecznej i kulturowej, to Amerykanie podejmują działania, by pozbyć się uchodźców, którzy ani myślą integrować się ze społeczeństwem, a Europejczycy odwrotnie. Nowa ekipa w Waszyngtonie walczy z „patologicznym altruizmem” w przeciwieństwie do Europejczyków.

Rozporządzenia wykonawcze Trumpa stanowią, że uchodźcy przyjęci do USA muszą mieć znaczne prawdopodobieństwo integracji ze społeczeństwem amerykańskim. Stawia więc na pierwszym miejscu kwestię „spójności narodowej nad niekontrolowanym altruizmem”. To pragmatyczne stanowisko.

Trump w pierwszej kolejności widzi interesy państwa i narodu amerykańskiego. Stąd nielegalne przekraczanie granicy ma być zatrzymane. Także urodzenie dziecka w Ameryce z rodziców, którzy nie są obywatelami i przebywają w kraju na wizie lub wakacjach, nie zapewni już automatycznie obywatelstwa amerykańskiego.

Wesprzyj nas już teraz!

Tymczasem w UE jest inaczej. W orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości z 4 października 2024 r. Trzecia Izba stwierdziła, że „kumulatywne środki dyskryminacyjne wobec kobiet afgańskich pod rządami talibów, takie jak ograniczenia w zakresie edukacji, zatrudnienia, opieki zdrowotnej i swobody przemieszczania się, kwalifikują się jako akty prześladowania na mocy dyrektywy 2011/95/UE”. W związku z tym Afganki jako „grupa”, która musi mierzyć się z licznymi ryzkami w swoim kraju są uprawnione do ubiegania się o status uchodźcy „bez konieczności indywidualnej oceny opartej na osobistych okolicznościach”.

Innymi słowy, afgańska kobieta z miejsca otrzymuje status uchodźcy na mocy prawa UE. W praktyce oznacza to, że 19 milionów Afganek ma prawo ubiegać się o azyl w Europie.

Jak widać, o ile Stany Zjednoczone zmierzają do ograniczenia liczby migrantów przybywających do ich kraju, o tyle Europa idzie w przeciwnym kierunku.

Schoellhammer komentuje, że „pycha sądu, który uważa, że ​​może decydować o konstytutywnych częściach populacji suwerennego narodu w oparciu o jakąś formę uniwersalnego prawa człowieka, jest – o ile wiem – bezprecedensowa w historii. Jest wiele miejsc na świecie, w których mniejszości, a zwłaszcza kobiety, stają w obliczu nieodłącznych zagrożeń, w tym Sudan, Somalia i prawie cała Afryka Subsaharyjska”.

Dodał, że w gruncie rzeczy TSUE „wystosowało zaproszenie do połowy populacji rozwijającego się świata, oddzielając kwestię azylu od kwestii suwerenności narodowej i sprowadzając ją do kwestii logistycznej: jeśli dotrzesz do Europy, możesz zostać. Nie dlatego, że tak mówi wybrany rząd w państwie, do którego przybywasz, ale dlatego, że tak powiedział niewybieralny sąd w Wielkim Księstwie Luksemburga”.

Niewybieralni sędziowie-biurokraci nie poniosą żadnej odpowiedzialności za  swoje decyzje. Pokazuje to także, jak bardzo „projekt europejski” jest szkodliwy. Problemem bowiem nie są tylko unijni politycy sprawujący władzę, ale także „kultura instytucjonalna”.

Zgodnie z wizją dalszej federalizacji instytucji UE, państwa miałyby przenieść jeszcze więcej władzy ze stolic narodowych do Brukseli. Sprawiłoby to, że Europejczycy straciliby resztki wpływu na sposób zarządzania ich sprawami. Wzmacniałoby zaś brukselską biurokrację.

Były komisarz UE Thierry Breton, który zasugerował, że wybory w Niemczech mogą zostać unieważnione, jeśli Alternatywa dla Niemiec (AfD) zdobędzie zbyt wiele głosów, zachował się jak „aspirujący egzekutor kolonii, dla którego wola narodu niemieckiego jest jedynie utrapieniem na peryferiach jego imperium”.

Brukselski „biurokratyczny kaftan bezpieczeństwa” niejako „zaszyty” w „projekcie europejskim” ma chronić narody Europy przed nimi samymi, pozbawiając ich praw.

Już teraz liczne i niejasne regulacje unijne prowadzą do „demokratycznej tyranii”, o której pisał de Tocqueville, wskazując na nowy rodzaj niewoli demokratycznej związany z tworzeniem sieci skomplikowanych reguł, przez które trudno będzie przebrnąć najznakomitszym umysłom. Stłamszą one zapał i osłabią siłę narodu, ogłupią i zredukują do „stada nieśmiałych i pracowitych zwierząt, których pasterzem jest rząd”.

Decyzje brukselskich biurokratów pokazują dezaprobatę dla ludzi energicznych i samodzielnie myślących.

Inaczej jest w USA, gdzie nie przyjmuje się bezalternatywnej wizji. I Ameryka przetrwa, bo „tylko system, który potrafi się zmieniać i dostosowywać, może przetrwać, podczas gdy ci, którym się to nie uda, znikną”.

Bruksela nie ma zdolności korygowania kursu w zmieniającym się otoczeniu. Zamiast zmieniać postepowanie, brukselskie elity podwajają wysiłki forsując niechcianą politykę. Skutki tej polityki będą opłakane.

Źródło: brusselsignal.eu

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij

Udostępnij przez

Cel na 2025 rok

Nie zwalniamy w walce o katolicką Polskę! Wesprzyj PCh24.pl w 2025 roku i broń razem z nami cywilizacji chrześcijańskiej!

mamy: 66 220 zł cel: 500 000 zł
13%
wybierz kwotę:
Wspieram