Wizyta papieża Franciszka w Turcji oraz spotkanie z patriarchą Bartłomiejem rozbudziły spekulacje co do dalszego rozwoju relacji między Rzymem a patriarchatem Konstantynopola. Tymczasem Bartłomiej z pewnością ekumenistą nie jest. „My, prawosławni, którzy posiadamy pełnię Tradycji, nie boimy się – wbrew temu, co się uważa – że w kwestiach dogmatycznych wpłyną na nas poglądy heterodoksyjnych braci” – podkreśla.
Istnieje nieporozumienie, zgodnie z którym patriarcha Bartłomiej zjednoczyłby prawosławie z Rzymem, gdyby nie Moskwa – czytamy na łamach „Rorate Caeli”. Założenie takie pojawia się często w dziennikarskich relacjach, odznaczających się polityczną poprawnością i selektywnym podejściem do tematu relacji między Rzymem a Konstantynopolem. Co tak naprawdę patriarcha Bartłomiej sądzi o ewentualnej Unii?
Wesprzyj nas już teraz!
– Drodzy bracia, Pierwszy święty Sobór Ekumeniczny sporządził pierwszy Symbol Wiary, który został później uzupełniony pięcioma ostatnimi artykułami przez Drugi Synod Ekumeniczny w Konstantynopolu w roku 381. Obydwa te święte sobory służyły najświętszej i najwznioślejszej sprawie w życiu chrześcijan, którą była jedność, porozumienie i pokój w Kościele. Poprzez swoje orzeczenia dogmatyczne, sprecyzowane w świętym Symbolu, nakreślały podstawy prawosławnej wiary, których przekroczenie stawia poza ciałem Kościoła. (…) Długo później wystarczyło, by dodać do Symbolu jedno, tylko jedno słowo – dobrze znane „Filioque” – by stworzyć nowe herezje i schizmy, które po dziś dzień utrzymują zachodnie chrześcijaństwo z dala od prawosławnego Wschodu – tymi słowami w 2010 roku patriarcha Bartłomiej zwracał się do uczestników synodu Rumuńskiej Cerkwi Prawosławnej.
W październiku 2011 roku w trakcie wizyty na górze Athos patriarcha podkreślał „istotne różnice między prawosławiem a innymi wyznaniami”. Odnosząc się do dialogu z Kościołem katolickim Bartłomiej z naciskiem stwierdził, że cerkiew modli się za „za jedność wszystkich” i zgodnie z nakazem Chrystusa musi prowadzić rozmowy z Rzymem. – Unia jest ostatecznym celem, ale przed nią musi istnieć tożsamość wiary – powiedział. Bartłomiej przypomniał, że występując w roku 1997 na Uniwersytecie w Georgetown podkreślał, że nie bagatelizuje różnic oddzielających go od Rzymu, a ewentualna unia mogłaby mieć miejsce po spełnieniu określonych warunków – Rozmawiając przed wieloma laty z naszymi rzymsko-katolickimi braćmi zwróciłem uwagę na ścieżkę, którą podąża Kościół rzymskokatolicki poprzez przyjmowanie kolejnych doktryn – dodał patriarcha Bartłomiej, sugerując katolikom teologiczną „podróż” w stronę Cerkwi.
Wspomnienie w trakcie wizyty na górze Athos przemówienia z 1997 roku jest o tyle ważne, że wskazuje na stałość poglądów prawosławnego hierarchy – czytamy na „Rorate Caeli”. A w Georgetown hierarcha mówił o „ontologicznych różnicach” dzielących prawosławie i katolicyzm.
W 2014 roku wizytę w Konstantynopolu złożył patriarcha Bułgarii – Neofit – który z dialogu z Rzymem wycofał się jeszcze w 2009 roku. – Stosując tę taktykę (dialogu) nie zdradzamy prawosławia, o co byliśmy oskarżani, ani też nie popieramy ekumenicznej percepcji, głosimy raczej prawosławną wiarę heterodoksom i niewierzącym – powiedział wówczas Bartłomiej. Celem tego dialogu prowadzonego przez Konstantynopol – kontynuował – nie jest stworzenie zbioru powszechnie podzielanych prawd wiary, ani stworzenie nowego, synkretycznego chrześcijaństwa. Chodzi o pogłębienie wiary u prawosławnych i współpracę z innymi wyznawcami Chrystusa. „My, prawosławni, którzy posiadamy pełnię Tradycji, nie boimy się – wbrew temu, co się uważa – że w kwestiach dogmatycznych wpłyną na nas poglądy heterodoksyjnych braci”, podkreślał patriarcha Bartłomiej.
Przemawiając do zgromadzenia prawosławnych hierarchów patriarcha Bartłomiej potwierdzał, że cerkwie są autokefaliczne, ich funkcjonowanie określają święte kanony i nie może być mowy o jakiejkolwiek „ingerencji z zewnątrz”. – Ten system, pozostawiony nam przez naszych Ojców, jest błogosławieństwem, o które musimy się szczególnie troszczyć. Dzięki temu systemowi możemy unikać wszelkich odchyleń obcych prawosławnej eklezjologii, dotyczących wykonywania władzy powszechnej przez którykolwiek z lokalnych Kościołów czy któregoś z Pierwszych Hierarchów. Cerkiew Prawosławną tworzy wspólnota autokefalicznych, samorządnych cerkwi – podkreślał Bartłomiej.
„To zupełnie oczywiste: Bartłomiej nie tylko nie planuje zrezygnować z jakichkolwiek kwestii doktrynalnych (zwłaszcza z zakresu eklezjologii), ale uważa, że różnice między katolicyzmem a prawosławiem posiadają charakter dogmatyczny, są związane z prawdziwymi herezjami. Jest to stwierdzenie, z którym tradycjonalistyczni katolicy się zgadzają, choć herezję przypisują drugiej stronie tego sporu” – czytamy na popularnym blogu.
Ewentualną decyzję o zjednoczeniu z Rzymem musiałby podjąć synod prawosławnych biskupów. Obecnie istnieje 14 autokefalicznych, „kanonicznych” cerkwi, ich włodarze musieliby poprzeć projekt takiej unii. Tymczasem w programie prac prawosławnego soboru, który odbędzie się w roku 2016, kwestia relacji z katolicyzmem nie została nawet uwzględniona. Patriarcha Bartłomiej nie jest więc ekumenistą, co rpawda przewiduje, ewentualne zbliżenie z Rzymem może nastąpić, ale… w odleglejszej przyszłości. Dialogując z katolikami metropolita Konstantynopola chciałby ich bowiem nawrócić na prawosławie!
Źródło: rorate-caeli.blogspot.com
mat