22 października 2020

Paweł Chmielewski: Watykan i Chiny. Tajne porozumienie budzi coraz więcej wątpliwości

22 października 2020 roku wygasło tajne, dwuletnie porozumienie Watykanu z Chinami. Tego samego dnia obie strony ogłosiły, że zostanie przedłużone. To decyzja zapowiadana już co najmniej od kilku miesięcy, niemniej – niezwykle kontrowersyjna. Kościół w Państwie Środka nadal jest brutalnie prześladowany, a podpisanie umowy wiąże się też z milczeniem Stolicy Apostolskiej w obliczu wielu zbrodni popełnianych przez Pekin.

 

70 lat niezgody

Wesprzyj nas już teraz!

Watykan i Chiny podpisały tymczasowe porozumienie we wrześniu 2018 roku. Nigdy nie poznaliśmy jego treści; taki był warunek Pekinu. Wiadomo jednak, że głównym punktem umowy stała się kwestia nominowania biskupów, będąca od dziesięcioleci kością niezgody między Stolicą Apostolską a Państwem Środka. Początek sporu sięga proklamowania Chińskiej Republiki Ludowej w 1949 roku; wówczas swoboda działalności Kościoła w Chinach została radykalnie ograniczona. W roku 1951 Watykan zerwał relacje dyplomatyczne z Chinami. Biskupi, księża i świeccy wierni papieżowi zeszli do podziemia, a Komunistyczna Partia Chin rozpoczęła budowanie własnych struktur katolickich, wiernych nie Watykanowi, a sobie. W 1957 roku powołano do życia Patriotyczne Stowarzyszenie Chińskich Katolików. Od tej pory Watykan miał w Chinach „swoich” biskupów podziemnych, komuniści – „swoich”, zrzeszonych w PSChK. Próby wypracowania porozumienia trwały przez dziesięciolecia; zintensyfikowały się zwłaszcza po 1978 roku, kiedy stolicę piotrową objął św. Jan Paweł II, a władzę w Pekinie przejął de facto Deng Xiaoping.

 

Pewne efekty osiągnięto około przełomu tysiącleci, ale trwałego modus vivendi nie wypracowano, choć wiele wysiłku wkładał w to także Benedykt XVI. Jak twierdzi kard. Joseph Zen, emerytowany biskup Hongkongu, papież Ratzinger wzdragał się jednak przed pójściem na daleko idący kompromis. Zmienić ten stan rzeczy postanowił papież Franciszek. Już wkrótce po wyborze na następcę Piotra on osobiście oraz purpuraci z jego najbliższego otoczenia zaczęli wysyłać pojednawcze sygnały do chińskich komunistów. W efekcie porozumienie zostało podpisane.

 

Efekty? Mizerne

Efektów jednak nie ma. Na 135 chińskich diecezji cały czas aż 72 nie mają biskupa – to tylko o jedna mniej, niż przed wejściem w życie tymczasowej umowy! Jedynym pozytywnym efektem jest zmniejszenie liczby hierarchów nieuznawanych przez którąś ze stron; problem w tym, że papież zdjął ekskomunikę z siedmiu „reżimowych” biskupów od razu w dniu podpisania porozumienia, przez kolejne dwa lata działo się bardzo niewiele – Pekin uznał pięciu wcześniej nieakceptowanych biskupów, ale dopiero między styczniem a sierpniem tego roku – przy czym o uznaniu trzech z nich mówiło się jeszcze przed rokiem 2018. Nie jest dobrze – i przyznają to niemal wszyscy komentatorzy. O mizernych skutkach porozumienia piszą zarówno media konserwatywne, na przykład watykanista Sandro Magister czy Edward Pentin, jak i media liberalne. Niedawno sceptyczny artykuł o umowie ukazał się na łamach „Tygodnika Powszechnego”. Ojciec Piotr Adamek SVD stwierdził, że ci, którzy oczekiwali „polepszenia sytuacji chrześcijan po podpisaniu chińsko-watykańskiego porozumienia, zawiedli się”.

 

Prześladowania trwają

Kościół w Chinach cały czas jest bowiem prześladowany. Świątynie są zamykane, z innych zrywa się krzyże, katolicy uczestniczący w „podziemnych” nabożeństwach są zatrzymywani i szantażowani, by przyłączyli się do struktur oficjalnych. Piszą o tym nieliczne media informujące o sytuacji w Chinach: Asia News, UCA News, Bitter Winter. Pojawiają się też doniesienia, że w niektórych prowincjach zakazano uczestnictwa we Mszy świętej dzieciom i młodzieży przed ukończeniem 18. roku życia; w kilku regionach urzędnicy wykorzystują trudną sytuację materialną części katolików, by zmuszać ich do bałwochwalczych aktów kultu pod adresem Mao Zedonga czy Xi Jinpinga.

 

Wspomniane media donosiły też o trwających pracach nad nowym tłumaczeniem Pisma Świętego na chiński, ta, by treść Biblii odpowiadała potrzebom ideologii komunistycznej. Wciąż nieznany jest los kilku biskupów. Zaginęli bez wieści biskupi James Su Zhumin oraz Cosmas Shi Enxiang; nie wiadomo, co dzieje się z bp. Thaddeusem Ma Daqinem, który trafił do aresztu w 2012 roku. W areszcie przebywa też jeszcze trzech innych hierarchów: Guo Xijin, Augustine Cui Tai oraz Julius Jia Zhiguo.

 

W kwestii biskupów nie ma więc mowy o realnym przełomie. Nie zwiększyła się też swoboda kultu chińskich katolików; wprost przeciwnie, wydaje się, że jest coraz gorzej, a fakt zawarcia porozumienia z Watykanem jest dla komunistów tylko kolejnym instrumentem nacisku na niepokornych; szczególnie przewrotnym, bo pozwala im przedstawiać katolików z podziemia jako niewiernych Rzymowi!

 

Milczenie w obliczu zbrodni i demonstracyjna przyjaźń

Na tym problemów nie koniec. Stolica Apostolska, która stara się dziś przodować w wysiłkach na rzecz budowy świata bez cierpienia, głodu, ubóstwa czy bezrobocia (zob. encyklika Fratelli tutti), milczy w obliczu licznych zbrodni popełnianych przez Chiny. Watykan ani słowem nie potępił tego, co Chińczycy robią muzułmańskim Ujgurom w prowincji Xinjiang; według wiarygodnych przekazów dziesiątki, jeżeli nie setki tysięcy, Ujgurów trzymane są w obozach reedukacji, poddawane torturom i próbom wykorzenienia ich wiary, mającej ustąpić miejsca komunistycznej ideologii. Stolica Apostolska nie komentuje też zniszczenia resztek wolności w Hongkongu, który dotąd cieszył się względną swobodą, z czego korzystali także mieszkający tam katolicy. Za to między Watykanem a Chinami trwa szeroko zakrojona kampania wymiany przyjaznych gestów: Stolica Apostolska przekazała do Państwa Środka pomoc medyczną dla walki z koronawirusem, a wkrótce Chińczycy zrobili to samo; w reżimowych mediach chińskich pojawia się też często papież Franciszek, przedstawiany zresztą nierzadko jako swoisty oponent prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa i amerykańskiego sekretarza stanu, Mike’a Pompeo.

 

Osobista misja kardynała Parolina

Dlaczego zatem Watykan zgodził się na przedłużenie tymczasowego porozumienia? Nie ma dobrej odpowiedzi na to pytanie. Ręce załamuje też kard. Joseph Zen, który od samego początku był radykalnym przeciwnikiem podpisania umowy. W ocenie kard. Zena idzie wręcz o zdradę chińskich katolików przez dziesięciolecia, mimo prześladowań i dyskryminacji, wiernych Rzymowi. Hierarcha odpowiedzialnością za błędy obarcza watykańskiego sekretarza stanu, kard. Pietro Parolina. W licznych publikacjach i wywiadach oskarża go wręcz o brak wiary, przekonując, że Parolin myśli wyłącznie w świeckich kategoriach sukcesu. Czy rzeczywiście porozumienie Watykanu z Chinami zostało przygotowane bez względu na zasady wiary katolickiej? Taką tezę umacnia fakt, że negocjował je między innymi niesławny były kardynał Theodore McCarrick, odpowiedzialny za liczne seksualne nadużycia na klerykach w Stanach Zjednoczonych, człowiek, dla którego wpływy, pieniądze i seks stały przez dziesięciolecia znacznie wyżej niż wiara w Zbawiciela…

 

Sekretarz stanu, zresztą, zdołał przekonać Franciszka do całkowitego ignorowania kard. Zena. Pod koniec września purpurat wybrał się do Watykanu; chciał spotkać się z Ojcem Świętym, by przedstawić mu swoją ocenę porozumienia i przestrzec go przed obdarzania zaufaniem Komunistycznej Partii Chin. Nie udało się; papież w ogóle go nie przyjął. Motywy decyzji Franciszka nie są znane, ale można podejrzewać – tak czyni zresztą sam kard. Zen – że odmowa spotkania była efektem podszeptu kard. Parolina, który nie chciał, by papież rozmawiał z hierarchą tak jednoznacznie krytycznym wobec jego polityki.

 

Głoszenie Chrystusa za zgodą partii przyniesie dobre skutki?

Sam kard. Parolin twierdzi, że dotychczasowe skutki porozumienia są satysfakcjonujące.  – Gdy idzie o porozumienie, jesteśmy zadowoleni. Jest wiele innych problemów, ale nigdy nie oczekiwaliśmy, że porozumienie rozwiąże je wszystkie – powiedział purpurat dziennikarzom 21 października, na dzień przed zapowiadanym terminem ogłoszenia przedłużenia umowy. – Mamy nadzieję, że dzięki porozumieniu Kościół w Chinach odkryje na powrót swoją jedność, a poprzez tę jedność stanie się narzędziem rozpowszechniania Ewangelii w chińskim społeczeństwie oraz będzie pracować na rzecz autentycznego rozwoju wszystkich ludzi w kraju – dodał. Hierarcha powiedział, że w tym momencie nie są prowadzone rozmowy o przywróceniu relacji dyplomatycznych; Watykan skupia się na kwestii chińskiego Kościoła.

 

Modlitwa koniecznie potrzebna

Czy przedłużenie porozumienia rzeczywiście przyczyni się do nawracania Chińczyków na Ewangelię? Czy mieszkańcy Państwa Środka chętnie będą przyjmowali katolicką wiarę od biskupów i księży ściśle nadzorowanych przez Komunistyczną Partię Chin? Czy hierarchowie, którzy muszą w Państwie Środka służyć najpierw ateistycznemu reżimowi, a dopiero później Bogu, będą wiarygodnymi świadkami Chrystusa?

 

Watykański sekretarz stanu kard. Pietro Parolin, a za nim papież Franciszek, uważają najwyraźniej, że, mimo wszystko, lepszy jest w Chinach Kościół zjednoczony, choć poddany komunistom, niż Kościół podzielony między struktury oficjalne a niezłomne podziemie. Polaków, którzy doświadczyli zbrodni czerwonej ideologii, takie rozumowanie musi zaskakiwać, podobnie jak zaskakuje i napełnia goryczą kardynała Zena. Przyszłość pokaże, kto miał rację.

 

Módlmy się, by Najświętsza Panienka czuwała nad chińskimi katolikami. Znajdując się między przysłowiowym młotem a kowadłem naprawdę potrzebują Bożej pomocy.

 

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij