31 stycznia 2023

Paweł Chmielewski: Franciszek przeciwko niemieckiej drodze synodalnej. Czy na pewno?

Niemiecka Droga Synodalna napotyka na coraz ostrzejszą krytykę ze strony Stolicy Apostolskiej. Protesty Watykanu wywołują plany dotyczące sposobu zarządzania Kościołem za Odrą. Każda blokada dla planów kard. Marxa, bp. Bätzinga et consortes daje pewną nadzieję; problem jednak w tym, że wciąż bez odpowiedzi pozostają inne kluczowe niemieckie idee, te choćby, które dotyczą moralności czy kapłaństwa.

Niemiecka Droga Synodalna ruszyła w 2019 roku, oficjalnie w celu uporania się z kryzysem nadużyć seksualnych. Na Drodze zgłoszono jednak szereg postulatów, które środowiska reformistyczne formułują od lat, takich jak zniesienie obowiązku celibatu, diakonat i kapłaństwo kobiet, odrzucenie moralności seksualnej, demokratyzacja sposobu sprawowania władzy w Kościele. Stolica Apostolska przez dłuższy czas milcząco przyglądała się niemieckim wydarzeniom, rzadko tylko formułując jakąś w istocie mało przekonującą krytykę. Dopiero ostatnio sprawy zdają się stawać na ostrzu noża. Niestety, bliższe przyjrzenie się sprawie pokazuje, że sytuacja nie jest wcale dla Niemców tak zła, jak mogłoby to wynikać z lektury nagłówków medialnych.

Krytyka „schyłkowych” kardynałów

Wesprzyj nas już teraz!

Niemieccy biskupi mieli okazję rozmawiać o Drodze Synodalnej z papieżem i najwyższymi rangą urzędnikami Kurii Rzymskiej przy okazji wizyty ad limina Apostolorum w listopadzie 2022 roku. Jak zaświadczył przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec, bp Georg Bätzing, nie spotkali się wówczas z jakąś zdecydowaną krytyką ze strony samego Ojca Świętego. Bardziej sceptyczni byli za to dwaj urzędnicy kurialni – kardynał Luis Ladaria Ferrer, prefekt Dykasterii Nauki Wiary; oraz kardynał Marc Ouellet, prefekt Dykasterii ds. Biskupów. Hierarchowie ci wygłosili do niemieckich biskupów przemówienia, w których skrytykowali kurs Drogi Synodalnej. Kardynał Ladaria zwracał uwagę między innymi na konieczność kształtowania spraw katolickich w Niemczech w harmonii z Kościołem powszechnym; kardynał Ouellet z kolei podkreślał rolę biskupów diecezjalnych, a to w związku z planami swoistej „demokratyzacji” sposobu zarządzania Kościołem za Odrą. Ouellet zaproponował nawet „opcję atomową”: wprowadzenie moratorium na Drogę Synodalną. To wszelako zostało przez Niemców jednoznacznie odrzucone. Oba przemówienia kardynałów opublikowano w sieci.

Nie zatrzymało to jednak Drogi Synodalnej – bo, mówiąc szczerze, dwa krytyczne wystąpienia to jeszcze zbyt mało, tym więcej, że ich autorzy znajdowali się już wówczas w swoim „schyłkowym” okresie. Kardynał Ladaria wkrótce ma przejść na emeryturę – jego kadencja skończyła się już w ubiegłym roku i prawdopodobnie odejdzie z urzędu do czerwca. Co ciekawe, media informowały dotąd tylko o jednej mocnej kandydaturze na jego następcę. To ordynariusz Hildesheim w Niemczech, Heiner Wilmer, zdecydowany zwolennik Drogi Synodalnej, doskonale znający środowiska rzymskie. Póki co sprawa jest w grze; Ladaria jednak wkrótce odejdzie. Ouellet już odszedł – papież Franciszek w dniu 30 stycznia tego roku przyjął jego dymisję; następca Kanadyjczyka został Robert Francis Prevost z Peru.

Sekretarz stanu mówi „stop”

W grudniu wszelako o interwencję poprosili Stolicę Apostolską sami Niemcy. Kilku konserwatywnych biskupów jest poważnie zaniepokojonych planem powołania tak zwanej Rady Synodalnej. Chodzi o nową instytucję, która ma składać się po równo z biskupów i ze świeckich z Centralnego Komitetu Niemieckich Katolików, organizacji, która współprowadzi z episkopatem Drogę Synodalną. Nie byłoby w tym nic zaskakującego gdyby nie fakt, że pierwotnie zaproponowany kształt Rady Synodalnej przewidywał, iż jej decyzje miałyby wiążący charakter dla jej członków. To oznaczałoby, że biskupi diecezjalni byliby związani demokratyczną decyzją gremium złożonego ze świeckich, co w praktyce podważałoby hierarchiczną strukturę Kościoła. Sprawa jest wprawdzie bardziej złożona. Po pierwsze, w Radzie Synodalnej nie musieliby z automatu zasiadać wszyscy biskupi – w teorii ordynariusze mieliby swobodę decyzji, czy chcą w tym gremium być, czy też nie. W praktyce jednak nacisk na obecność byłby wielki: skoro Radę Synodalną popiera zdecydowana większość episkopatu, to mniejszość, która nie weszłaby w skład Rady, znalazłaby się w sytuacji odszczepieńców. Co więcej praktycznie uniemożliwiłoby to prace na poziomie ogólnokrajowym, bo Rada Synodalna miałaby przejąć część zadań, jakie dzisiaj pełni Episkopat. Z drugiej jednak strony już dziś jest tak, że część decyzji w Episkopacie zapada przy aktywnym udziale osób świeckich – i biskupi je później realizują. Dlatego obrońcy idei Rady Synodalnej wskazują, że, po pierwsze, formalnie nie stanowi ona instytucji wiążącej decyzyjność hierarchów, a po drugie, pod wieloma względami jej zaistnienie byłoby urealnieniem obecnej sytuacji.

Część biskupów uznała jednak, że pomysł idzie za daleko i w grudniu skierowali do Stolicy Apostolskiej zapytania o to, czy muszą zasiadać w takiej Radzie – a ponadto, czy w ogóle mogą. Watykan zareagował w połowie stycznia, wysyłając list do przewodniczącego Konferencji Episkopatu Niemiec, bp. Georga Bätzinga. List podpisali kardynałowie Ladaria i Ouellet, ale oprócz nich – kardynał sekretarz stanu Pietro Parolin, co nadaje mu dużą rangę; podano też, że treść listu zaaprobował też sam Ojciec Święty. W tekście stwierdzono tymczasem, że Episkopat Niemiec nie ma uprawnień, by powołać do istnienia Radę Synodalną, właśnie ze względu na rozdźwięk między jej kształtem i zaplanowanymi kompetencjami a hierarchiczną strukturą Kościoła. Na list w Niemczech zareagowano z dużym niezadowoleniem; nie sposób jednak przewidzieć, jak sprawa się potoczy. Najpewniej dojdzie do zawarcia kompromisu, to znaczy większość niemieckich biskupów wprowadzi w założeniach Rady Synodalnej zmiany tak, by Stolica Apostolska uznała je za akceptowalne. Pytanie, czy to rozwiązanie kogokolwiek długoterminowo zadowoli, jest retoryczne. Podobnie było już w 2018 roku, kiedy biskupi w Niemczech planowali wydać wytyczne dotyczące zgody na udzielanie Komunii świętej protestanckim małżonkom katolików. Wówczas niemal ta sama grupa biskupów, co w sprawie Rady Synodalnej, zwróciła się z zapytaniem do Watykanu o ocenę  tego kroku. W pierwszej listownej reakcji Stolica Apostolska wyraziła się negatywnie, później jednak, w drodze negocjacji, osiągnięto kompromis: biskupi opublikowali wytyczne jako „propozycje” Rady Stałej Episkopatu, które poszczególni biskupi mogli wdrażać w życie, ale nie musieli. Tym razem sprawa dotyczy jednak nie jednego problemu, ale samej zasady funkcjonowania Kościoła w Niemczech, stąd dyskusja może być naprawdę burzliwa i trudna.

Grymasy papieża

W sprawie Drogi Synodalnej coraz bardziej krytyczne stanowisko zajmuje  też papież Franciszek. W 2019 roku Ojciec Wysłał do Kościoła w Niemczech list, w którym wezwał biskupów do położenia nacisku na ewangelizację, przestrzegając przed nadmiernym skupianiem się na rozwijaniu skutecznych struktur. Przez kilka następnych lat odmawiał jakiegokolwiek komentarza na temat Drogi Synodalnej, pytających go dziennikarzy odsyłając zawsze do tamtego listu. Problem w tym, że to niczego nie wyjaśniało: na Drodze Synodalnej zaproponowano przecież szereg konkretnych zmian, także doktrynalnych i moralnych, a papież mówił ogólnie o „nacisku na ewangelizację”. Stąd w Kościele powszechnym nie wiedziano, jakie dokładnie jest stanowisko Franciszka. Niemcy przekonywali, że papież im sprzyja, co było wiarygodne: w końcu na synodach o rodzinie przyjęto w Amoris laetitia rozwiązanie dotyczące rozwodników, które forsowała teologia niemiecka; na Synodzie Amazońskim papież przychylał się do niemieckich pomysłów dotyczących celibatu i tak dalej. Co więcej w 2021 roku Franciszek ogłosił trójetapowy Synod o Synodalności, który swoją strukturą odpowiadał pomysłom wcześniej zgłaszanym właśnie przez… Niemców. Dla przypomnienia: w 2020 roku stwierdzili, że ich Droga Synodalna powinna stać się przedmiotem refleksji najpierw Kościoła w Europie, a później i na całym świecie. Rok później papież zwołał Synod o Synodalności, który miał etapy… krajowy, kontynentalny i światowy. Co więcej relatorem generalnym tego Synodu ustanowił arcybiskupa Luksemburga, kard. Jean-Claude Hollericha, który wielokrotnie wypowiadał się w mediach w pełnej zgodzie z niemiecką Drogą Synodalną. Wszystko wskazywało więc na to, że Kuria Rzymska zamiera po cichu dalej wspierać Episkopat Niemiec w jego zamierzeniach.

W połowie 2022 roku Franciszek powiedział jednak dziennikarzom, iż w rozmowie z bp. Georgiem Bätzingiem stwierdził, iż jest w Niemczech już „bardzo dobry Kościół ewangelicki” i „nie potrzeba drugiego”. Z kolei w styczniu 2023 roku w rozmowie z „Associated Press” skrytykował wprost Drogę Synodalną jako proces „elitarny”, to znaczy realizowany przez elity w oderwaniu od Ludu Bożego; według Franciszka niemieckie skupienie na skuteczności może doprowadzić do tego, że Droga Synodalna zacznie być ideologiczna, a to „przepędzi Ducha Świętego”. Wskazał, iż należy „pomóc” Niemcom tak, by z ich Drogi wyszło jakieś dobro oraz by działali w jedności z Kościołem powszechnym. Papież zapewnił przy tym, że w jego ocenie biskupi z Niemiec mają tak naprawdę „dobre intencje”. Oceniono tę krytykę jako dość zdecydowaną, ale przecież otwartą na dialog.

Synod o Synodalności

Wydaje się też, że w kluczu „niemieckim” należy czytać kilka wypowiedzi kluczowych synodalnych kardynałów Kurii Rzymskiej, jakie padły pod koniec stycznia. Z listem do biskupów całego świata wystąpili mianowicie kardynałowie Jean-Claude Hollerich, relator generalny Synod, oraz szef Sekretariatu Synodu, kard. Jean-Claude Hollerich. Nie wskazując nikogo wprost zwrócili uwagę, że Synod o Synodalności ma skupić się przede wszystkim na zagadnieniu samej synodalności; wskazali, że nie należy wykorzystywać Synodu do partykularnych celów, bo Synod nie może zajmować się „wszystkim”;  podkreślili też rolę biskupów i kolegialności biskupów w podejmowaniu w Kościele decyzji. Wprost o Niemcach mówił za to kard. Michael Czerny, prefekt Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka, specjalny sekretarz na Synod Amazoński. Stwierdził w wywiadzie dla „Herder Korrespondenz”, że pytania, jakie stawiane są na niemieckiej Drodze Synodalnej są bardzo ważne i wymagają odpowiedzi, trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość i zharmonizować Drogę z ogólnoświatowym Procesem Synodalnym.

O co więc chodzi i jaki jest dzisiaj tak naprawdę status niemieckiej Drogi Synodalnej?

Program Niemców, program Watykanu. Wiele zbieżności, niewiele rozdźwięku

Niemiecka Droga Synodalna proponuje szereg zmian. Większość z nich, jak się zdaje, nie budzi w Watykanie większych kontrowersji.

Po pierwsze, Droga Synodalna chce „upodmiotowić kobiety”, wprowadzając nowe możliwości sprawowania urzędów i posług. Wiele z tego dzieje się już w wymiarze Kościoła powszechnego, często za sprawą samego papieża Franciszka, który otwiera przed kobietami możliwość sprawowania stanowisk kierowniczych w różnych urzędach oraz który „otwiera” dla nich kolejne posługi (akolitat, lektorat czy nowo utworzony katechetat). Na tej płaszczyźnie nie ma więc żadnego zgrzytu. Niemcy mówią też o diakonacie kobiet, ale nie chcą go wprowadzać samodzielnie: oczekują, że decyzję podejmie tutaj Kościół katolicki, korzystając z ich dorobku teologicznego. Wielu kardynałów i biskupów na całym świecie uważa, że tak rzeczywiście trzeba zrobić – ponownie więc, nie ma tu niezgodności. Nieco inaczej jest z tematem kapłaństwa kobiet. Niemcy proponują debatę na ten temat, podczas gdy Stolica Apostolska uważa, że temat jest obecnie poza dyskusją. Niemcy jednak nie naciskają tu więc silnie, więc i to nie jest realnym przedmiotem sporu.

Po drugie, Droga Synodalna chce rewolucji w moralności seksualnej. I tu zgrzyty są minimalne lub zgoła nie ma ich wcale. Niemieccy synodalności proponują „nowe podejście” do homoseksualistów, co ma się wyrazić w ich pełnej akceptacji w strukturach kościelnych oraz w udzielaniu im błogosławieństw. Stolica Apostolska zgłaszała co do tego zastrzeżenia w 2021 roku, ale odpowiedzialny za ich sformułowanie arcybiskup został wyrzucony z Kurii Rzymskiej. Gdy Belgowie wprowadzili formalne liturgiczne błogosławienie par jednopłciowych, Watykan nie zareagował. Niemcy proponują też uznanie antykoncepcji; w Watykanie trwa na ten temat dyskusja, a Papieska Akademia Życia pod kierunkiem abp. Vincenzo Paglii sugeruje poparcie dla tego kierunku. Bardziej skomplikowana sprawa dotyczy ideologii gender; Niemcy chcieliby uznać tę teorię za fakt, podczas gdy papież kilkukrotnie określał genderyzm mianem zła i diabelstwa. Jednak to nie genderyzm, ale właśnie tematyka homoseksualizmu i antykoncepcji jest sednem postulatów Niemców.

Po trzecie, za Odrą chce się zmienić sposób przeżywania kapłaństwa, zwłaszcza gdy idzie o celibat. Ta dyskusja w Kościele trwa, co obserwowaliśmy w czasie Synodu Amazońskiego. Co więcej w takich kwestiach jak homoseksualizm czy posługa kobiet Watykan zwraca uwagę na negatywne konsekwencje ekumeniczne dla ewentualnych zmian. W sprawie celibatu, ten problem nie występuje, bo przyjęliby to spokojnie zarówno protestanci jak i prawosławni.

Problem ogólnoświatowy

Wreszcie kwestia władzy – o której pisaliśmy wyżej. Wydaje się, że to właśnie ten temat jest realnym problemem. Stolica Apostolska rezerwuje dla siebie decyzje o tym, w jaki sposób realizowana jest w Kościele władza. Jeżeli Niemcy nieco ustąpią i zrezygnują z pierwotnie zaplanowanego kształtu Rady Synodalnej, może to oznaczać, że ich proces reformistyczny będzie mógł iść dalej bez przeszkód, a w kontekście opisywanych wyżej pomysłów – to nic dobrego. Niestety, trzeba stwierdzić, że gdyby w jednej chwili wszyscy niemieccy biskupi zawrócili z obranej drogi i przestali forsować swoje idee, w panoramie Kościoła powszechnego tak naprawdę nie zmieniłoby się aż tak wiele. Idee, które zgłasza Droga Synodalna, w swojej większości już dawno przestały być niemiecką specyfiką. Dziś należą raczej do liberalnego mainstreamu, który dominuje w wielu krajach obu Ameryk, Europy, części Azji – i na wielu szczeblach samej Stolicy Apostolskiej. Skoro na czele Papieskiej Akademii Życia stoi arcybiskup uznający aborcję za fundament życia społecznego we Włoszech i firmujący publikacje książkowe na rzecz dopuszczenia antykoncepcji; skoro relator generalny Synodu o Synodalności chce zmienić Katechizm w sprawie LGBT; skoro w oficjalnych dokumentach synodalnych Watykanu czytamy o planach wprowadzenia „synodalnej liturgii” – to wszystko pokazuje, że w istocie już nie w Niemczech bije źródło fundamentalnego problemu, jaki nęka dzisiaj Kościół katolicki.

 

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij