„Amerykę – a co za tym idzie cały Zachód – toczy choroba, czyli ideologia wokeizmu. Można ją różnie opisywać. Jej najważniejszymi przejawami są genderyzm (lub teoria queer), imigracjonizm (a więc negacja własnej kultury i rozdęty do granic szaleństwa antyrasizm)i klimatyzm. Wokeizm – najkrócej mówiąc – to nowe wcielenie marksizmu, z domieszką freudyzmu”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Paweł Lisicki.
Publicysta zwraca uwagę, że „nowe wcielenie marksizmu” nie tylko zagnieździło się na amerykańskich uniwersytetach, ale jest również wspierane przez największe korporacje na świecie.
„Szybki podbój przez wokeizm wszystkich sfer życia Zachodu powinien dać polskim elitom, przynajmniej tym, które odwołują się do kategorii interesu narodowego i państwa narodowego, dużo do myślenia. Gdyby bowiem okazało się, że ów nowy radykalizm wygra ostatecznie, co może się stać choćby za sprawą zwycięstwa wyborczego Kamali Harris, trudno sobie wyobrazić, jak Polska miałaby zachować własne bezpieczeństwo kulturowe”, alarmuje autor „Dogmatu i tiary”.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem redaktora naczelnego tygodnika „Do Rzeczy” możemy być pewni, że w przypadku zwycięstwa kandydatów demokratów neomarksistowska ideologia będzie narzucana sojuszniczym krajom z coraz większą mocą, o czym świadczy m. in. wybór Kamali Harris na kandydata na wiceprezydenta USA Timothy’ego Walza – gubernatora Minnesoty.
„Jeśli to w ogóle możliwe, to jest on nie mniej radykalny niż kandydatka demokratów. Dość powiedzieć, że w Minnesocie obowiązuje prawo do całkowicie wolnej i nieskrępowanej aborcji, czyli zabijania dzieci w łonie matki, do… chwili ich narodzin dziewięć miesięcy po poczęciu. Podobnie Walz wspiera wszystkie najbardziej radykalne pomysły genderystów i zwolenników tzw. krytycznej teorii rasy. O różnych ideologicznych osobliwościach pary Harris-Walz mógłbym napisać znacznie więcej. Nie chodzi jednak teraz o to, by zajmować się analizą ich szans wyborczych i pytaniem o to, jak neomarksistowscy radykałowie przejęli kontrolę nad partią demokratyczną. Dość powiedzieć, że przejęli i że ma to rosnący wpływ także na politykę zagraniczną i relację między USA i jej sojusznikami, uważają oni bowiem krzewienie wokeizmu na świecie za swój obowiązek”, podsumowuje Paweł Lisicki.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TG