7 kwietnia 2020

Paweł Lisicki dla PCh24 o sprawie kard. Pella: co stało się z zasadą domniemania niewinności?

(Fotograf: BECK Archiwum: Backgrid Australia)

Chyba żadna inna sprawa nie wywołała w ostatnich miesiącach podobnego poruszenia, jak oskarżenie, a następnie skazanie na sześć lat więzienia kardynała George’a Pella. Oczywiście, znając przypadki innych wysokich rangą hierarchów nie można było a priori wykluczyć, że również w przypadku australijskiego arcybiskupa zarzuty okażą się prawdziwe. Tak przynajmniej myślałem na początku, kiedy to o sprawie dowiedziała się opinia publiczna. Jednak kiedy zacząłem czytać kolejne doniesienia, nie mogłem uwierzyć własnym oczom.

Po prostu to nie miało się prawa zdarzyć. Kolejne instancje skazywały kardynała, pierwszy raz w lutym 2019 roku, mimo – co było oczywiste nawet po pobieżnym przyjrzeniu się aktom procesowym – braku jakichkolwiek twardych dowodów. Ostatecznie akt oskarżenia opierał się na zeznaniu jednego świadka i to jeszcze człowieka, który z pewnością był w stosunku do kardynała uprzedzony.

Co jeszcze bardziej szokujące kardynał, używając prawnego języka, miał bardzo silne alibi. I, co też ważne, nie są i nie były znane żadne inne oskarżenia pod jego adresem. Czyli skazano go na podstawie wątpliwych zeznań jednej osoby, osobiście zaangażowanej, z pominięciem alibi dostarczanego przez wielu innych wiarygodnych świadków. To co pokazały australijskie sądy to kpina z wymiaru sprawiedliwości.

Wesprzyj nas już teraz!

A jakie są inne wnioski? Pierwszy: księża i hierarchowie coraz częściej stają się ofiarami swoistego polowania na czarownice. Medialna nagonka prowadzi do tego, że w świadomości społecznej utrwala się obraz księdza, biskupa pedofila. To ten stereotyp sprawił, że kardynała skazano. Został skazany zanim jeszcze doszło do rozprawy, wyłącznie na mocy uprzedzenia. To, że zdarzają się przypadki pedofilii wśród księży służy coraz częściej do walki z Kościołem jako takim i do oskarżania każdego kapłana. Istnieje wobec takich oskarżeń powszechne przyzwolenie.

Drugi: społeczeństwa liberalne, kiedy dochodzi do walki z Kościołem, gotowe są zapominać o zasadach, z których były wcześniej dumne. Co stało się z zasadą domniemania niewinności? Najwyraźniej w stosunku do ludzi Kościoła ona nie obowiązuje. Dlatego kardynał mógł przesiedzieć w więzieniu 14 miesięcy. Dlatego kolejne składy orzekające wolały zaufać zeznaniom, które w innych sprawach z góry zostałyby odrzucone jako niewiarygodne.

Wniosek trzeci: obrona, która powinna przysługiwać kardynałowi ze strony Watykanu jest czysto iluzoryczna. Z jednej strony można podziwiać to, że kardynał nie wahał się i osobiście stawił się przed sądem. Z drugiej jego przykład pokazuje, że świeckie państwo chce dla siebie coraz więcej praw i że w dzisiejszym świecie autonomia Kościoła jest dobrem coraz bardziej zagrożonym. Nie jest przypadkiem, że w Australii, właśnie wskutek nagonki medialnej, zaczęto wprowadzać w niektórych stanach prawa znoszące tajemnicę spowiedzi. Wszystko w imię walki z pedofilią.

Można mieć jedynie nadzieję, że ten przypadek przyniesie nieco otrzeźwienia. Nie wolno stosować odpowiedzialności zbiorowej. Nawet w stosunku do Kościoła.

 

Paweł Lisicki

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij