Musimy przejawiać asertywność w kwestiach takich elementów naszej tożsamości jak kwestia pamięci o polskich ofiarach – powiedział redaktor Paweł Lisicki komentując dyplomatyczny skandal z Andrijem Melnykiem w roli głównej.
Redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy” nawiązał do niedawnych kłamliwych wypowiedzi ambasadora Ukrainy w rozmowie z niemieckim dziennikarzem.
Wesprzyj nas już teraz!
– Najpierw powiedział, że owszem, Stepan Bandera prowadził działalność skierowaną przeciwko państwu polskiemu, ale Ukraińcy cierpieli wtedy w II RP gigantyczne, niemożliwe do wyobrażenia prześladowania – potworne, przerażające, wręcz niebywałe – relacjonował red. Lisicki wywiad w programie „Polska Do Rzeczy”.
– Po drugie, powiedział, że Ukraińcy w tamtym okresie stanowili jedną czwartą ludności Polski. A po trzecie, to co było najbardziej szokujące – odpowiadając na pytanie o 100 tysięcy polskich ofiar, mówiąc o Banderze oraz roli UPA i innych jednostek ukraińskich stwierdził, że (…) Polacy również mordowali dziesiątki tysięcy Ukraińców – opowiadał publicysta.
Drugi wątek wywiadu z Melnykiem objął zaprzeczenie przez niego jakiegokolwiek udziału jego rodaków w niemieckich mordach na Żydach po wejściu wojsk Hitlera na teren Związku Sowieckiego.
Jak przypomniał Paweł Lisicki, MSZ w Kijowie odpowiedziało na polskie protesty wobec powyższych stwierdzeń ambasadora. Ukraińska dyplomacja przekonywała, że przytoczone słowa są wyrazem prywatnych poglądów Melnyka. Natomiast sam zainteresowany potwierdził swoje wyrażone w wywiadzie opinie.
Później media przyniosły wiadomość, że ambasador zostanie odwołany ze swej funkcji. Jednak nie z powodu kary za kłamstwa historyczne. Ma natomiast pozostać w MSZ, tym razem w randze wiceministra.
Jak przypomniał Paweł Lisicki w rozmowie z Rafałem Ziemkiewiczem, za czasów przywództwa Bandery doszło w II RP do bodaj 11 zamachów terrorystycznych. Przywódca UPA był skazany za zamach na ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego. – Od samego początku ta grupa nacjonalistów ukraińskich, która działała na terenie II RP, posługiwała się terrorem .(…) Pojęcie ,że trzeba wykorzenić, zlikwidować całkowicie jakąś nację było, niestety, częścią tej ideologii – opisywał.
– Pierwsza reakcja MSZ Ukrainy była taka, że to są prywatne poglądy pana ambasadora – przypomniał redaktor „Do Rzeczy”. – Ale obejrzałem ten program – opisywał. – On się zaczął bardzo niewinnie, bo to taka audycja nieco na luzie, dla młodzieży. Dziennikarz niemiecki w koszulce z krótkim rękawkiem, ambasador w koszuli z krawatem. Dziennikarz pyta: – A kim pan jest? – Ja jestem ambasadorem. – A co to znaczy, że pan jest ambasadorem? – A to znaczy, że ja nie mam własnych poglądów, reprezentuję wyłącznie poglądy mojego państwa. – Jak to, to pan nie ma własnych poglądów? – zdziwił się Niemiec. – Nie, nie, ja jestem instrumentem państwa ukraińskiego – odpowiedział Melnyk.
– Po takich wypowiedziach uważam, że Polska powinna nie tyko wyrazić swoją dezaprobatę, ale krótko mówiąc, domagać się odwołania pana Melnyka. Musimy przejawiać asertywność w kwestiach takich elementów naszej tożsamości jak kwestia pamięci o polskich ofiarach. Od tego się wszystko zaczyna – podkreślił.
Źródło: DoRzeczy.pl
RoM