Powszechne zbawienie? Taką teorię rozpowszechnia dziś coraz więcej katolików. Została jednak stanowczo odrzucona przez Kościół. Teoria powszechnego zbawienia to diabelska sztuczka, która ma odwieść nas od prawdy o Bogu i człowieku. Mówił o tym w PCh24 TV Paweł Lisicki.
Rozmowa w PCh24 TV dotyczyła koncepcji powszechnego zbawienia, na którym powołuje się dziś rosnąca liczba teologów. Jako autorytet często przywołuje się tu starożytnego chrześcijańskiego teologa, Orygenesa. Jego myśl w aspekcie powszechnego zbawienia została jednak przez Kościół katolicki odrzucona.
– Orygenes za bardzo uległ Platonowi i Platonikom, a w zbyt małym stopniu słuchał się i wczytał się w to, co ma do przekazania Nowy Testament – powiedział Paweł Lisicki.
Wesprzyj nas już teraz!
– To koncepcja, że mamy do czynienia wyłącznie z karą pedagogiczną. Platon mówi o tym na przykład w „Timajosie” a także w różnych mitach, którymi posługuje się opisując los człowieka po śmierci. Platon przyjmował wędrówkę dusz. Raz na jakiś czas dusza u Platona losuje swój los, co związane jest z grupą, w jakiej się znajduje. To bliskie myśli hinduskiej lub innym odmianom myśli pogańskiej, gdzie występuje metempsychoza. Polega to na wędrówce duszy przez różne ciała, stopniowym oczyszczaniu się – wskazywał.
– To jest całkowite zaprzeczenie tego, co głosi od początku nauka katolicka oparta tu na Nowym Testamencie. Nauka ta mówi jasno i wyraźnie: nie ma żadnej wędrówki dusz. Człowiek ma tylko jedną duszę – od chwili stworzenia. Ta dusza nigdzie indziej się nie wciela, w nic się nie przekształca. Każdy człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boże, raz i na zawsze. To bardzo mocno obecne w Nowym Testamencie. Orygenes, człowiek bardzo uczony, zbyt mocno wsiąkł w greckie idee i w myślenie platońskie. Próbował wprowadzić to do myśli chrześcijańskiej. Doprowadziło go to do przekonania, że tak naprawdę nie istnieje możliwość wiecznego potępienia. Sąd nad każdym może się nawet odbyć, ale tylko w tym sensie, że ostatecznie każdy zostanie zbawiony – referował.
Taka idea nazywa się apokatastazą, o ile obejmuje również złe duchy.
– To przeświadczenie, że zarówno złe duchy, jak i źli ludzie, ostatecznie dostąpią zbawienia, będą żyć szczęśliwie. To zostało bardzo surowo odrzucone przez Kościół w 553 roku na II Soborze w Konstantynopolu, ale nie tylko tam. Apokatastazę zwalczano również później. Jeżeli uczciwie się podejdzie do tej sprawy, nie można inaczej. Nowy Testament przedstawia los człowieka po śmierci w sposób ostateczny. Nie ma tam niczego na temat wędrówek, udoskonalania i tak dalej. Chrystus w Ewangelii św. Mateusza opisuje swoje przyjście na Sąd Ostateczny. Dzieli ludzi na dwie grupy, zbawionych i potępionych. Nie chcę wchodzić tutaj w kryteria, ale sam fakt tego, że mamy tu do czynienia z zapowiedzią sądu właśnie ostatecznego – nie ma tu miejsca na los, który będzie jeszcze ulegać jakimś przemianom, nie ma tu miejsca dla udoskonalania się duszy, tak, że ona nawet jeżeli została potępiona, to później jednak odzyska wszystko, co straciła. Jeżeli przyjąć taki pogląd, że po śmierci mamy dalszy rozwój, to efektem byłoby zanegowanie Bożego porządku i sensu istnienia w ogóle. To typowa diabelska pułapka – powiedział.
– Okazałoby się, że nasze życie na ziemi jest ostatecznie jakąś iluzją, prawda? Nasze życie to byłaby jakaś plastelina, którą można dowolnie formować, bo i tak później będzie czas na zmianę. Rozpłynęłoby się to, co nazywamy godnością osoby ludzkiej. Tkwilibyśmy w tym życiu bez sensu – wyjaśnił.
– Okazało by się, że nasze życie tutaj ziemskie w zasadzie jest tylko jakąś iluzją, prawda? Jest tylko jakąś taką pianą, w której tkwimy i że tak naprawdę dokonywane tutaj wybory są kompletnie pozbawione sensu, że to, co nazywa się godnością człowieka czy godnością osoby ludzkiej, by się rozpłynęło, tak? Bo okazałoby się, że nasze życie to jest taka plastelina, którą możemy dowolnie formować, ale niezależnie, czy to się dzieje teraz, czy później czas przestaje być czymś istotnym, prawda? – dodał.
– Koncepcja powszechnego zbawienia wszystkich ludzi pozornie docenia wagę każdego człowieka, ale w istocie jest najsilniejszym odrzuceniem wartości istnienia i porządku stworzenia. Nasze życie byłoby wówczas czymś zupełnie niepotrzebnym i zbędnym – podkreślił.
Jak zaznaczył Paweł Lisicki, współcześnie jednym z głównych źródeł fascynacji apokatastazą, którą w Polsce wykazywał na przykład ks. prof. Wacław Hryniewicz, jest nauczanie niemieckiego teologa Hansa ursa von Balthasara. Przedstawił je przede wszystkim w dwóch książkach, „Na co wolno nam mieć nadzieję” (niem. „Was dürfen wir hoffen”) oraz „Krótki dyskurs o piekle” (niem. „Kleiner Diskurs über die Hölle”).
Balthasar posłużył się tam argumentem, że byłoby bez sensu, gdyby część ludzi przebywała w niebie, podczas gdy inna część w piekle. Zbawieni nie mogliby znieść myśli o cierpieniu potępionych, to podważałoby ludzką solidarność i Bożą miłość. Dlatego należałoby według Balthasara optować za ideą powszechnego zbawienia.
– To diabelski wytrych. Argument ten przedstawia w fałszywym świetle to, kim jest Bóg. Neguje fakt sprawiedliwości Bożej. Odrzuca osobistą odpowiedzialność człowieka za jego czyny. Bez tej odpowiedzialności człowiek nie mógłby dokonywać żadnego wyboru. Jeżeli jednak ma wolny wybór, to ponosi odpowiedzialność, a konsekwencje są wieczne. Gdyby było tak, jak chciał Balthasar, człowiek byłby jak mechanizm, jak nierozumne zwierzę. Na tym jednak polega wielkość Bożego stworzenia i Bożej miłości do człowieka, że On pozwala nam wybierać. Daje nam wolność, a ta wolność jest pełna tylko wtedy, kiedy ma również konsekwencje – podkreślił Paweł Lisicki.
Największą cnotą chrześcijańską jest pokora. To wyraża się w akceptacji ładu stworzenia, w tym konsekwencji ludzkiej wolności. – Gdyby Hans Urs von Balthasar był Bogiem, to może inaczej urządziłby świat. Pewnie inaczej urządziłby go też Mefistofeles. Ale to nie jest ich rola. Nie wolno przekraczać granicy, która została wyznaczona stworzeniu. Kto ją przekracza, ten wpada w szatańską pychę, zaczyna osądzać Pana Boga i Jego stworzenie. To największy grzech, w jaki można wpaść. Trzeba go za wszelką cenę unikać – wskazał.
Chrześcijanin musi pamiętać o tym, że sam Bóg również się uniżył, stając się człowiekiem. To jest największa lekcja pokory. Człowiek nie powinien wynosić się ponadto, co jest mu dane, tworzyć jakichś konstruktów własnego świata, bo to zawsze będzie diabelski podszept.
Wśród koncepcji „lepszego świata” często wskazuje się dziś też transhumanizm. Wiąże się to z przekonaniem, że my sami potrafilibyśmy stworzyć lepszego człowieka – wszczepić mu czipy, udoskonalić, nadać większą zdolność pojmowania i rozumowania. W transhumanizmie nie chodzi o zwykłe wysiłki na rzecz poprawy bytu człowieka, czym się zajmuje się medycyna; chodzi o tworzenie jakiejś hybrydy ludzko-zwierzęcej czy ludzko-cyfrowej, o tworzenie nowego gatunku, który można byłoby nazwać „nadczłowiekiem”. – To jest typowo szatańskie działanie; próba uwodzenia człowieka, tak, żeby nie skupiał się już na życiu duchowym i przekroczeniu rzeczy ziemskich, ale żeby cała jego uwaga została skierowana właśnie na doczesność, na to, by jak najdłużej pozostać na ziemi – powiedział Paweł Lisicki.
To daje człowiekowi „ułudę sztucznych światów”, w których on zapomina o samym sobie i zaczyna żyć „w przedziwnej, transludzkiej bańce”, zapominając o tym, że jest grzesznikiem i stanie przed sądem Bożym.
Więcej w nagraniu.
Źródło: PCh24 TV