„Powiedzieć, że w sprawie Wołynia polski rząd wykazuje się nieudolnością, to nic nie powiedzieć. Pokazują to losy rzecznika Ministerstwa Spraw Zagranicznych Łukasza Jasiny w związku z jego wypowiedzią sprzed tygodnia, w której to wspomniał o potrzebie przeprosin prezydenta Wołodymyra Zełenskiego za zbrodnie ukraińskie podczas drugiej wojny światowej”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Paweł Lisicki.
Publicysta zastanawia się, jak to możliwe, że rzecznik MSZ, Łukasz Jasina – człowiek, który nazwał się sługą narodu Ukraińskiego, nagle zaczął domagać przeprosin od prezydenta Ukrainy za ludobójstwo, jakiego dokonali Ukraińcy na Polakach na Wołyniu? Jego zdaniem możliwości są następujące:
„Po pierwsze, być może pojawiły się sondaże wyborcze, z których wynikało, że radykalne lekceważenie kwestii Wołynia jest szkodliwe dla notowań partii rządzącej. Słowa Jasiny miałyby być mrugnięciem oka do środowisk kresowych. Być może jednak, spekuluję, był to pomysł tylko jednej frakcji w PiS i pomysł nie został zaaprobowany czy to przez premiera, czy też przez prezesa partii. Dlatego ostry opór Ukrainy – nikt nie ma prawa domagać się czegokolwiek od prezydenta Zełenskiego – wywołał rejteradę”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Po drugie, nie wykluczam, pan Jasina po prostu chlapnął to, co mu w duszy grało, bo nie chciał uchodzić za zawodowego sługę narodu ukraińskiego. Byłby to czynnik psychologicznie ważny, w końcu to polski urzędnik. Po trzecie, nie mogę tego wykluczyć, choć uważam to za najmniej prawdopodobne, może ruszyło go sumienie”, pisze dalej redaktor naczelny „Do Rzeczy”.
Konkludując artykuł Paweł Lisicki przypomina, że wielkimi krokami zbliża się 80. rocznica ludobójstwa Polaków na Wołyniu. jego zdaniem fakt ten stawia przed władzami kraju konieczność należytego upamiętnienia ofiar i uregulowania polityki historycznej. „Skoro Ukraina tyle mówi o przyjaźni, to taki gest jak przeprosiny byłby najbardziej na miejscu, nieprawdaż? (…) Pewne jest jedno: jeśliby wskutek swoich słów Jasina stanowisko stracił, a besztający go ambasador ukraiński na stanowisku w Warszawie pozostał, byłaby to kompromitacja naszej dyplomacji”, podsumowuje.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
LISICKI, GÓRNY, KRATIUK. Rzeź Wołyńska. Mamy przebaczyć i zapomnieć?
CZY ZEŁENSKI POWINIEN PRZEPROSIĆ ZA WOŁYŃ? ODPOWIADA KS. ZALESKI!