21 lutego 2017

Paweł Lisicki, redaktor naczelny tygodnika „Do rzeczy” po raz kolejny poruszył temat prezentowanego przez papieża Franciszka do religii islamu.  „Trudno oprzeć się wrażeniu, że obecny Ojciec Święty, kolejny już raz, programowo niejako wstrzymuje się z wyrażaniem sądu” – napisał w felietonie dla „Wirtualnej Polski”, komentując duże zainteresowanie opinii publicznej treścią listu skierowanego przez papieża do uczestników obrad ruchów ludowych w Kalifornii.

 

Publicysta podkreśla, że w przesłaniu Franciszka „znalazły się z pewnością rzeczy słuszne, choć też mało odkrywcze, jak twierdzenie, że żaden naród to nie kryminaliści, przemytnicy narkotyków czy sprawcy przemocy”. Niestety poza tą oczywistością Lisicki nie dostrzega innych pozytywów płynących z listu papieża. Wymienia za to liczne kontrowersje i zagrożenia, które niesie za sobą niejednoznaczne podejście Namiestnika Świętego Piotra do opisywanego problemu.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Pierwszym problemem przywołanym przez autora jest twierdzenie Franciszka, że „nie istnieje terroryzm chrześcijański ani żydowski czy islamski, bo we wszystkich religiach pojawiają się fundamentaliści i terroryści”. Lisicki konfrontuje to stanowisko z inną wypowiedzią Ojca Świętego, że „są fundamentaliści i sprawcy przemocy we wszystkich narodach i religiach, którzy umacniają się za sprawą nietolerancyjnych uogólnień, karmią się nienawiścią i ksenofobią”, po czym retorycznie pyta: „czyżby nie było różnic między doktrynami etycznymi różnych religii, co się tyczy stosunku do wartości życia ludzkiego, godności osoby, używania przemocy?”.

 

Następnie Lisicki przypomina wcześniejsze słowa Franciszka, w których papież „postawił na równi chrześcijańskie wezwanie do nawracania, zawarte w ostatnim rozdziale ewangelii świętego Mateusza z nakazem muzułmańskiego dżihadu”. Ojciec Święty powiedział, że „idea podboju należy do ducha islamu. Ale można by interpretować zgodnie z tą samą ideą zakończenie Ewangelii według świętego Mateusza, gdzie Jezus wysyła swoich uczniów do wszystkich narodów”.  Publicysta uważa, iż ze słów tych wynika, że można, zdaniem papieża, postawić znak równości pomiędzy katolickim „podbojem duchowym” a islamskim „podbojem fizycznym”, a co za tym idzie – oba są niedopuszczalne.

 

W ocenie publicysty taka ocena islamu jest pokłosiem nowej doktryny soborowej, „zgodnie z którą praktycznie zaniknęła granica między ludzkością a Kościołem”. Na poparcie tej tezy Lisicki przywołuje francuskiego filozofa katolickiego Jacquesa Maritaina, który pisał, że „prawdziwy przewrót w nauce kościelnej dotyczył właśnie uznania we wszystkich ludziach, także niechrześcijanach, członków Kościoła. Tym samym zniknął dawny obowiązek, wynikający z chrześcijańskiej miłości – nawracania. Zamiast niego przejawem miłości stało się uznawanie każdego człowieka takim jaki jest, z jego wierzeniami i poglądami”.

 

Doktryna soborowa, nazywana również przez autora „nową doktryną zbawienia”, zatarła granicę „między ochrzczonymi a nieochrzczonymi” a co za tym idzie rozstrzygnęła raz na zawsze spór religijny. „Skoro nie ma sensu nawracać innych, należy raczej szanować ich takimi jakimi są, to głównym zadaniem papieża nie może być obrona katolicyzmu czy też próba przekonywania do niego innych, ale pilnowanie dialogu, troska o wzajemne dobre relacje różnych wyznań. Zamiast polemik ma pojawić się zrozumienie, wymiana doświadczeń” – zauważa Lisicki. Stąd właśnie pozostawiająca wiele do życzenia papieska obrona chrześcijan przez prześladowaniami. Franciszek „robi to tak, aby czasem nie urazić uczuć muzułmanów” – grzmi publicysta.

 

Na koniec Lisicki porusza temat podejścia „zwykłych wiernych” do „nowej nauki o papieżu jako liderze globalnego pokoju międzyreligijnego”. W jego ocenie „nowa doktryna zbawienia” jest dla nich nie do przyjęcia. „Choć każe się im uznawać w muzułmanach wyznawców religii pokoju, łagodnych współbraci, nieznających przymusu i gwałtu, oni zachowują dość zdrowego rozsądku, by owej utopii nie ulec i dość odwagi, żeby przed napływem muzułmanów się bronić” – puentuje publicysta.

 

Źródło: wp.pl

TK

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 300 430 zł cel: 300 000 zł
100%
wybierz kwotę:
Wspieram