Rok po wybuchu afery z nadużywaniem cybersystemu Pegasus, pozwalającego przejmować kontrolę nad telefonami inwigilowanych użytkowników nie zmieniono prawa, by ukrócić nadużywanie tego narzędzia przez służby.
„Rzeczpospolita” informuje, że po 4,5 roku Centralne Biuro Antykorupcyjne straciło dostęp do używania systemu szpiegującego o nazwie Pegasus, które stworzyła firma z Izraela NSO Group. Podobnych narzędzi jest jednak na rynku kilkanaście.
Według gazety specsłużba ma już (lub jest na końcowym etapie nabycia) nowy podobny system kupiony od spółki formalnie zarejestrowanej w małym kraju poza UE.
Wesprzyj nas już teraz!
– W świecie, gdzie terroryści, handlarze narkotyków, aferzyści gospodarczy powszechnie korzystają z szyfrowanych komunikatorów, służby muszą dysponować systemem typu Pegasus. Tylko one mogą nadążać za przestępcami – uważa oficer jednej ze służb.
Dziennik przypomina, że system firmy NSO do rozpracowywania najpoważniejszych spraw – aktów terroru i najgroźniejszej zorganizowanej przestępczości – był w Polsce wykorzystywany również do szpiegowania telefonów polityków i spraw kalibru, który na to w żadnym razie nie zasługiwał. Potwierdziły to analizy Citizen Lab, która bada użycie Pegasusa na całym świecie od 2016 r.
Eksperci apelują o pilną zmianę przepisów, by afera z Pegasusem się nie powtórzyła. „PiS nie pali się do reformy, a wojna w Ukrainie skierowała zainteresowanie opinii publicznej na inne sprawy. Jedyny projekt zmian złożony cztery miesiące temu przez posła Marka Biernackiego z KO – byłego koordynatora ds. specsłużb – leży w Sejmie” – podkreśla „Rz” i wskazuje, że projektowi nie nadano nawet numeru.
Projekt zakłada, że osoby poddane inwigilacji, o ile zebrany w jej trakcie materiał nie przełoży się na zarzuty, będą informowane o tym, że założono im np. podsłuch. Służby musiałyby przekazać im wiedzę o inwigilacji w okresie do sześciu miesięcy po zakończeniu kontroli operacyjnej. Wyjątkiem byłyby sprawy m.in. przestępczości zorganizowanej, terroryzmu czy szpiegostwa. Podobne regulacje są w Niemczech czy Wielkiej Brytanii, gdzie inwigilowany – jeśli okaże się „czysty” – dowiaduje się, że był „pod kontrolą”. To zapobiegłoby sytuacjom, w których służby zarzucają „sieć” i czekają, kto w nią wpadnie, korzystając ze swojej bezkarności.
Źródło: PAP