Sataniści, aborcjoniści, ludzie-psy, transwestyci – to część uczestników parad homoseksualnych, które przechodzą przez Polskę. „Tygodnik Powszechny” przedstawia je tymczasem jako wesołe imprezy, które umacniają szacunek i miłość. Trudno o większą perwersję.
Na łamach „Tygodnika Powszechnego” ukazał się artykuł pod tytułem „Katolicy pod tęczową flagą”. Jego autorem jest Dawid Gospodarek, dziennikarz Katolickiej Agencji Informacyjnej, skądinąd znany też z zaangażowania w upowszechnianie wiedzy o tradycyjnym rycie rzymskim (sic). Gospodarek nie prezentuje w artykule własnych opinii, ale zbiera uwagi tych członków Kościoła katolickiego, którzy uczestniczą w tzw. paradach równości organizowanych w miastach Polski w okresie od późnej wiosny do końca lata. Publikacja ma formę apologii politycznego ruchu homoseksualnego oraz zaangażowania w ten ruch katolików.
W artykule Dawida Gospodarka można znaleźć cały szereg argumentów uzasadniających afirmatywne podejście Kościoła do tego ruchu albo nawet do fenomenu aktywności homoseksualnej. Większość argumentów opiera się na emocjach. Próżno szukać w tekście spojrzenia teologicznego.
Wesprzyj nas już teraz!
Czytamy na przykład, że symbole religijne są „ważne” dla osób homoseksualnych, bo są to „osoby wierzące”. To miałoby pozwalać zrozumieć fakt prezentowania Matki Bożej w tęczowej aureoli. Dowiadujemy się, że podczas gdy homoseksualne manifestacje są pokojowe i kolorowe, to kontrmanifestacje są agresywne. To miałoby z kolei sugerować, że Jezus szedłby dziś właśnie w paradach LGBT. Słyszymy o „dumie z walki o bezpieczną tranzycję”, co miałoby „zapobiegać samobójstwom transpłciowych nastolatków” (uwaga! Chodzi o fenomen chemicznego i/lub chirurgicznego okaleczania się młodych ludzi, którzy uważają, że są innej płci, niż są faktycznie). Zapoznajemy się z historią Adama, który od lat żyje „w szczęśliwym związku” z mężczyzną i chodzi na parady, bo zdenerwował go arcybiskup Marek Jędraszewski.
W sumie – cała litania zalet homoseksualnych parad. Bronią wolności i sprawiedliwości, są wesołe, radosne i kolorowe, pozwalają okazać solidarność. Nie brakuje bardzo mocnych stwierdzeń. Jedna z rozmówczyń Gospodarka mówi na przykład: „Wierzę, że najpełniejszym objawieniem Boga jest Jego wcielenie. A to znaczy, że wszystko, co ludzkie, musi być dla Boga ważne i ukochane, również orientacja seksualna i tożsamość płciowa, oraz to, co się z tym wiąże”. Ktoś inny postuluje, by „ludzie uśmiechali się” na widok pocałunków homoseksualistów. Jeszcze inny przekonuje, że jego córka, która jest „bi”, weszła w związek z kobietą i jest w nim bardzo szczęśliwa; rodzice martwią się jednak, że związku nie da się zalegalizować – powinno być inaczej, sądzą.
Artykuł w „Tygodniku Powszechnym” przedstawia zatem w jednoznaczny sposób tzw. nowe podejście do fenomenu homoseksualizmu. Zgodnie z nim aktywność homoseksualna jest akceptowalna moralnie albo nawet dobra, bo sam homoseksualizm jest przez Boga chciany i należy go rozpatrywać jako dar. Pismo Święte nie mówi na temat relacji homoseksualnych nic, co byłoby istotne dla zrozumienia homoseksualizmu w świecie współczesnym. Pismo miałoby potępiać jedynie pożądliwe relacje oparte o wykorzystywanie drugiego człowieka, ale milczeć na temat miłości między osobami tej samej płci. Stąd należałoby uznać, że taka miłość jest dobra, a w pewnym sensie nawet płodna – wprawdzie nie biologicznie, ale społecznie.
Dawid Gospodarek nie próbował argumentować ani biblijnie, ani teologicznie. Większość wypowiedzi, które przytoczył, jak widział Czytelnik, to po prostu emocje, wrażenia, odczucia i wewnętrzne przekonania. Można powiedzieć, że jego tekst jest próbą wytworzenia „dobrej atmosfery” wokół homoseksualnych parad.
Nie trzeba nikogo przekonywać, że rzecz jest niezgodna z nauczaniem Kościoła katolickiego – takim, jakie ono jest rzeczywiście, a nie takim, jakim chcieliby go widzieć promotorzy nowego podejścia do homoseksualizmu. W związku z tym jeżeli mielibyśmy traktować poważnie autodefinicję „Tygodnika Powszechnego” jako „katolickiego” pisma społeczno-kulturalnego, artykuł Dawida Gospodarka nie powinien ukazywać się na jego łamach; o poważnym traktowaniu tej autodefinicji nie może być jednak mowy już od dawna, czego ten tekst jest tylko dowodem.
Zastanawiam się jednak, czy można ten tekst uznać w ogóle za odpowiedzialny w kategoriach rzetelnego dziennikarstwa. Obraz „parad równości”, który przedstawia Dawid Gospodarek – niezależnie od moralnej oceny aktywności homoseksualnej – jest bardzo pozytywny.
Można zatem skonfrontować go z rzeczywistością, porównując na przykład „wesołość” opisywanych przez rozmówców Gospodarka parad z tym, jak wyglądała główna polska parada w Warszawie w czerwcu tego roku.
W paradzie uczestniczyli mężczyźni przebrani za kobiety, odziani w bardzo obcisłe stroje, co stanowiło widok ściśle kojarzący się z wulgarnymi materiałami pornografii homoseksualnej, a nie jakąkolwiek miłością czy relacyjnością. Byli też mężczyźni w maskach psów i łańcuchach, co odnosiło się prawdopodobnie do sadomasochistycznych aktów podejmowanych przez adherentów ruchu homoseksualnego. Wreszcie pojawili się i sataniści. Jeden z nich miał na głowie maskę z dziecięcymi nogami, co miało stanowić wyraz aprobaty dla legalnego mordowania dzieci nienarodzonych.
W „Tygodniku Powszechnym” Dawida Gospodarka mamy zatem miłość, czułość i odpowiedzialność. Na paradzie równości – quasi-pornografię, wulgarność, sadyzm, satanizm i aborcjonizm. Nie twierdzę, że to cały obraz warszawskiej parady równości lub innych parad tego rodzaju – ale trudno zaprzeczyć, że jest to istotny element całości. Prezentowanie na łamach – nawet tylko nominalnie – katolickiego czasopisma wyraźnie wybrakowanego obrazu parad homoseksualnych byłoby zatem smutne, gdyby nie było tak charakterystyczne dla tego konkretnego tytułu.
Nie pozostaje nic innego, jak stwierdzić krótko i lapidarnie: homoseksualne parady nie są katolickie i żaden katolik nie powinien w nich uczestniczyć.
To w każdym przypadku manifestacja głębokiego nieuporządkowania moralnego, a często również poważnej i świadomej niegodziwości.
Z perspektywy katolickiej i naturalnej parady homoseksualne należy zdecydowanie i kategorycznie potępić.
Stąd działalność „Tygodnika Powszechnego” jest w dosłownym sensie tego słowa – perwersyjna.
Paweł Chmielewski