Prezydent Petro Poroszenko obawia się wpływu sieci społecznościowych na opinię publiczną w jego kraju i zarzuca rosyjskim służbom specjalnym prowadzenie wojny informacyjnej skierowanej przeciw Ukrainie. Przemawiając w parlamencie w Kijowie (7 września br.) Poroszenko zapowiedział dalsze zmniejszanie obecności rosyjskich sieci społecznościowych na Ukrainie. Jednym z pól walki o rodzaj przekazu w internecie stały się rosyjsko – białoruskie ćwiczenia „Zapad 2017”.
Wśród ważniejszych elementów wystąpienia Petra Poroszenki przed Wierchowną Radą Ukrainy na posiedzeniu 7 września znalazła się jego zapowiedź jeszcze silniejszej walki z obecnością rosyjskich mediów społecznościowych w życiu publicznym. Tak ostrego wystąpienia o obecności Rosji w sieciach społecznościowych, popularnych na Ukrainie, Poroszenko jeszcze nie wygłosił. Jego zarzuty dotyczyły już nie tylko faktu kontroli przekazu przez rosyjskich administratorów serwisów, ale mówił wprost o posługiwaniu się sieciami społecznościowymi przez rosyjskie służby specjalne. Rosyjskie spec-służby, według Poroszenki, wykorzystują popularność mediów społecznościowych do prowadzenia niewypowiedzianej wojny informacyjnej przeciw Ukrainie.
Wesprzyj nas już teraz!
Podzielenie się taką opinią z deputowanymi Wierchownej Rady w czasie dorocznego wystąpienia do parlamentu ukraińskiego musiało poruszyć opinię publiczną w całym kraju. Przypomniano dyskusję, jaka wiosną tego roku towarzyszyła blokowaniu niektórych portali rosyjskich, cieszących się dużą popularnością nad Dnieprem. Podawano wówczas liczbę około 800 grup o nastawieniu antyukraińskim, działających w sieciach społecznościowych. Dekret o sankcjach przeciwko niektórym firmom dostarczającym usługi portali społecznościowych wszedł w życie 17 maja tego roku.
Za tę decyzję Proszenko był krytykowany nie tylko w Moskwie, ale też swoim kraju i na Zachodzie. Tuż po wejściu w życie dekretu „internetowego” zmiana tego prawa została negatywnie oceniona m.in. przez Sekretarza Generalnego Rady Europy Thorbjørna Jaglanda. Norweski polityk nazwał ukraińskie pociągnięcie sprzecznym z rozumieniem wolności wypowiedzi i wolności mediów. Mimo to Ukraina nie zrezygnowała z wdrożonych sankcji i rosyjskie portale straciły wielu klientów na Ukrainie.
Poroszenko mógł natomiast po kilku miesiącach stwierdzić, że rosyjskie strony propagandowe wypadły z dziesiątki najczęściej odwiedzanych zasobów internetowych na Ukrainie. Prezydent Ukrainy zadeklarował więc dalsze ograniczanie obecności rosyjskich sieci i rozszerzenie listy firm objętych sankcjami za wspieranie separatystów w Donbasie. Już dzisiaj pod ukraińskie sankcje podlegają zarówno typowe portale społecznościowe, jak i firmy będące wydawcami najpopularniejszych kanałów telewizyjnych czy nawet oprogramowania antywirusowego.
Długa lista poddanych sankcjom firm rosyjskich świadczy o determinacji służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo Ukrainy a jednym z pierwszych większych starć w wojnie informacyjnej po wdrożeniu sankcji stały się ćwiczenia „Zapad 2017”. W przypadku tegorocznych manewrów zdaje się dominować przekaz podawany z Kijowa a nie z Moskwy, zaś liczne dyskusje o zagrożeniach koncentracją wojsk Federacji Rosyjskiej od północnej strony Ukrainy dowodzą, że siła propagandy rosyjskiej jest znacznie słabsza.
Jan Bereza