19 lipca 2013

Hojny filantrop czy człowiek Putina? Bidzina Iwaniszwili, obecny premier Gruzji, od chwili pojawienia się na scenie politycznej budzi liczne kontrowersje. Milioner, którego rosyjskie interesy plasują na 153. miejscu na liście najbogatszych ludzi magazynu Fobes, spotkał się w Warszawie z Donaldem Tuskiem.

 

W Gruzji, po słynnej rewolucji róż z 2003 r., przez dekadę niepodzielne rządy sprawowała partia prezydenta Micheila Saakaszwilego. W ubiegłorocznych wyborach władzę przejęło jednak ugrupowanie Gruzińskie Marzenie. Lider GM – aktualny premier Bidzina Iwaniszwili – jest postacią kontrowersyjną i tajemniczą, której wielu przypisuje niejednoznaczną rolę w kształtowaniu obecnej polityki Gruzji.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Przychylne oko Kremla

Wątpliwości odnośnie powiązań obecnego premiera Gruzji z Kremlem podnoszone były w gruzińskiej prasie od momentu, gdy Iwaniszwili wkroczył na scenę polityczną kraju. Przez lata stroniący od mediów i życia publicznego miliarder wyszedł zza kulis w 2011 roku, zakładając ruch społeczny Gruzińskie Marzenie, który najpierw przekształcił w koalicję kilku ugrupowań opozycyjnych, a następnie 21 kwietnia 2012 r. w partię.

 

Wszystko wskazuje na to, że obecny premier rządu Gruzji w przeszłości nie stronił od pomocy ze strony Moskwy. Dla wielu ciekawostką pozostaje sposób, w jaki Gruzin urodzony w małej wsi Czorwila zdobył pieniądze na założenie Rosyjskiego Banku Kredytowego, dzięki któremu w przeciągu paru lat uplasował się w czołówce rosyjskich miliarderów.

 

Zdaniem krytyków Iwaniszwiliego także okoliczności w jakich zbił kapitał 6,4 mld dolarów – czyli równowartości połowy PKB Gruzji – nie są do końca jasne. Podobnie zresztą wygląda sprawa samych jego powiązań z Federacją Rosyjską. Nie jest tajemnicą, że właśnie tam Iwaniszwili dorabiał się gigantycznej fortuny, ani to, że w Rosji miliarderem nie zostaje człowiek znikąd, bez jednoznacznego poparcia Kremla.

 

Równie zastanawiający jest fakt, że dzisiejszy zwolennik przystąpienia Gruzji do szeregów państw członkowskich UE, utrzymujący, iż do momentu decyzji odn. startu w wyborach parlamentarnych trzymał się z dala od polityki, w 1996 r. za przyzwoleniem właśnie Kremla zaangażował się w kampanię prezydencką gen. Aleksandra Lebiedzia. Tego samego, który w kwietniu 1990 r. stał na czele oddziałów sowieckich spadochroniarzy rozgramiających pokojową demonstrację w Tbilisi i mordujących ponad dwudziestu Gruzinów.

 

Cień na Iwaniszwiliego rzucają także wydarzenia z 2008 r. Gdy dobiega końca wojna rosyjsko-gruzińska, Moskwa zaczęła gnębić i sekować gruzińskich przedsiębiorców mieszkających na jej terenach. Jedynym Gruzinem, którego prześladowanie w cudowny sposób omija, jest nie kto inny, jak właśnie Bidzina Iwaniszwili oraz jego imperium finansowe.

 

Na temat swoich relacji z Rosją, konfliktu pomiędzy oboma krajami, Iwaniszwili milczał stanowczo i konsekwentnie. Dopiero dziś, stojąc już na czele rządu, optuje za powołaniem komisji mającej przeprowadzić dochodzenie w sprawie wojny z Rosją. Zaledwie trzy miesiące temu główne stacje telewizyjne Gruzji transmitowały jego wystąpienie, podczas którego udowadniał, iż „absolutnie nieusprawiedliwione było wprowadzenie wojsk w stan gotowości bojowej i rozpoczęcie działań wojennych, zanim Rosja przekroczyła gruzińską granicę”. Wtórowali mu minister sprawiedliwości Tia Culukiani, zapowiadając, iż być może koniecznym będzie przesłuchanie w tej sprawie prezydenta oraz lider partii Gruzińskie Marzenie Dawid Saganelidze wykazując, że ustalenia komisji z 2008 r. są dla obecnej koalicji niewiarygodne.

 

Charakterystyczny jest również proces dochodzenia Iwaniszwiliego do władzy. Słynne kasety z gruzińskich więzień, gdzie zarejestrowano maltretowanie więźniów, wypuszczone tuż przed wyborami parlamentarnymi, były, zdaniem przeciwników premiera, zwykłą prowokacją, mającą na celu zdyskredytowanie Zjednoczonego Ruchu Narodowego – ugrupowania Saakaszwiliego –  w oczach wyborców.

 

Dodając do tego fakt, że za rządów miliardera członkowie partii ZRN pod byle pretekstem trafiają do aresztu (wśród nich poprzedni premier Iwane Merabiszwili), nie jest bezzasadna wątpliwość, co tak naprawdę łączy Iwaniszwilego z Putinem.

 

Cichy udziałowiec Gazpromu

Pochodzenie majątku Iwaniszwiliego nie jest do końca jasne. Wiadomo, że najwięcej pieniędzy zarobił w Rosji podczas prywatyzacji przeprowadzanej za czasów Borysa Jelcyna, a za rządów Władimira Putina zwielokrotnił aktywa.

 

Według oficjalnej biografii milioner na początku swojej drogi zajął się handlem komputerami. Za zgromadzone pieniądze w wieku 32 lat, czyli w 1988 r., wyjechał do Moskwy, gdzie swój komputerowy biznes rozkręcił dzięki rozszerzeniu oferty o telefony z numeryczną klawiaturą. Biznes okazał się na tyle intratny, że już w 1990 r. Iwaniszwiliego stać było na  założenie Rosyjskiego Banku Kredytowego. Otrzymawszy rosyjskie obywatelstwo zaczął realizować interesy otwierając również m. in. sieć rosyjskich aptek „Doktor Stoletow”, hoteli i sklepów.

 

Znając jednak realia, jakie do dziś funkcjonują na terenie Federacji Rosyjskiej, tak pokaźnych fortun nie zbija się bez wiedzy, zgody i aprobaty Kremla. Dlatego też warto wspomnieć, że swoje imperium finansowe Iwaniszwili tworzył wraz z bliskim znajomym Putina – Witalijem Małkinem.

 

Co więcej: już za rządów Putina Iwaniszwili kupił ponad 1 proc. akcji Gazpromu, stając się jednym z jego największych indywidualnych udziałowców. Podobnych jednoprocentowych transakcji dokonał w rosyjskim koncernie naftowym Łukoil, czy energetycznym monopolu RAO JES. Zakupił również akcje innych rosyjskich gigantów: telekomów MTS i Wympiełkom oraz Surgutnieftiegazu.

 

Być może też dlatego wielu obserwatorów polityki zagranicznej jest zdania, że obecna ekipa rządowa Gruzji dąży do próby podporządkowania kraju Rosji. A są i tacy, którzy Iwaniszwiliego uważają wprost za postać podstawioną przez Moskwę i wspieraną przez rosyjskie służby specjalne.

 

Faktem jest, że Iwaniszwili przez lata kształtował swój wizerunek filantropa i dobroczyńcy stawiającego gruzińskim dzieciom parki rozrywki, co oczywiście budziło sympatię społeczeństwa. Umiał tez wykorzystać niezadowolenie Gruzinów obciążonych kosztami niezbędnych reform wprowadzonych przez prezydenta Saakaszwiliego, a także – co najistotniejsze – kreować się na polityka prozachodniego.

 

Zaledwie parę dni temu były szef gruzińskiego parlamentu Dawit Bakradze (ZRN) mówił w Sejmie RP o ofensywie gruzińskiego rządu przeciw opozycji. „W parlamencie są ludzie, którzy chcą zdzierać z nas skórę, stworzyć nową Norymbergę i osądzić nas jako partię faszystowską” – podkreślał. Patrząc szerzej na politykę Rosji, na jej chęć rozszerzenia strefy wpływów na państwa dawnego bloku sowieckiego, postać Iwaniszwiliego – milionera przekupującego społeczeństwo i odsuwającego od władzy wroga Rosji Micheila Saakaszwiliego – może takie podejrzenia rodzić.

 

Znamiennym zdaje się być również fakt, że prezydent Micheil Saakaszwili zaraz po dojściu Iwaniszwilego do władzy zaproponował pakt polityczny, na mocy którego miał wyrzec się m.min. uprawnień do rozwiązania parlamentu, w zamian zaś premier zobowiązać się do utrzymania europejskiego i zachodniego kierunku polityki Gruzji. Saakaszwili postulował także, aby euroatlantycki kurs został wpisany w gruzińską konstytucję. Premier wszystkie propozycje – jako „niedorzeczne” – odrzucił, zaś nowa komisja spraw zagranicznych przyjęła listę, zawierającą 14 priorytetowych punktów, w tym zapis: „W interesie Gruzji jest nie być źródłem konfliktu między Zachodem i Rosją. Gruzja powinna być gotowa, by z wykorzystaniem mechanizmów międzynarodowych rozpocząć dialog z Rosją celem wyjścia z kryzysu obrony suwerenności i reokupacji”.

 

Magdalena Żuraw



mat

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 251 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram