„Papież liczył na to, że poprzez swoją decyzję wzmocni jedność Kościoła, ale mało prawdopodobne jest to, by doszło do tego tuż po papieskim ograniczeniu celebracji Mszy św. w formie nadzwyczajnej” – pisze ks. Raymond J. de Souza. Wskazuje równocześnie na pięć podstawowych aspektów motu proprio „Traditionis Custodes”, na które warto zwrócić uwagę.
Ks. Raymond J. de Souza wskazuje, że papież Franciszek zasadniczo obalił najważniejszą inicjatywę liturgiczną jego poprzednika, Benedykta XVI. Wszyscy kapłani i wierni, którzy przyjęli motu proprio „Summorum Pontificum” z wdzięcznością, „będą rozczarowani, pewnie bardzo mocno rozczarowani, bowiem Franciszek całkowicie odwrócił liturgiczne prawodawstwo Benedykta”. Waga decyzji Franciszka jest wielka. Wydanie nowego dokumentu może wyjaśniać też to, dlaczego Watykan z milczeniem podszedł do 70-rocznicy święceń kapłańskich Josepha Ratzingera, „choć taka rocznica nigdy przedtem nie miała jeszcze miejsca w całej historii Kościoła. Taka decyzja nie może być niczym innym, jak kolejną gorzką pigułką do przełknięcia”.
Ks. Raymond J. de Souza podkreśla, że w nadchodzących tygodniach kwestia „Traditionis Custodes” wywoła jeszcze wiele komentarzy, ale już można dostrzec pięć podstawowych aspektów, którym warto poświęcić uwagę. Pierwszy z nich to relacja papieża Franciszka wobec jego poprzednika. „Papież Franciszek jasno, świadomie i dramatycznie unieważnił wszystkie zgody i prawodawstwo ogłoszone przez jego poprzedników. Jednoznacznie odrzucił argument przedstawiony przez Benedykta, mówiący że dwie formy rytu rzymskiego – nadzwyczajna i zwyczajna – nie będą sprzyjać podziałem. Dokładnie ze względu na podział, który się nasilił – po ankiecie rozesłanej do biskupów całego świata – papież ocenił, że forma nadzwyczajna powinna zostać ograniczona”.
Wesprzyj nas już teraz!
Drugi aspekt: motu proprio Benedykta XVI dawała prezbiterom prawo wyboru, Franciszek wprowadził centralizację. Biskup musi decydować w każdej indywidualnej sprawie, nadto zasięgając w niej opinii Stolicy Apostolskiej… Za to zawsze może wydać decyzję odmowną, a w tym przypadku nie musi zwracać się do Watykanu. „Traditionis Custodes” zwiększa władzę biskupów nad ich prezbiterami, zwiększa też władzę papieża Franciszka nad biskupami. To nieoczekiwany rozwój spraw liturgicznych, tym bardziej że wcześniej papież Franciszek przekazał władzę w kwestiach liturgicznych, zwłaszcza w zakresie tłumaczeń, konferencjom episkopatów, potępiając zbyt wielką kontrolę ze strony Rzymu” – przypomina amerykański duchowny.
Następnie ks. de Souza zwraca uwagę na to, że w „Traditionis Custodes” akcent zasadniczo nie został położony na ocenę liturgii, lecz wiernych, którzy w niej uczestniczą. Duchowny zauważa, że nie jest to pozbawione precedensu, Benedykt XVI także prezentował swoją własną ocenę postaw prowadzących do tradycyjnej liturgii. Nowością jest nałożenie na biskupów nowego, nieco „socjologicznego” obowiązku: sprawdzania, czy istniejące w ich diecezjach wspólnoty przywiązane do „starej” liturgii nie tworzą zagrożenia polegającego na „podziale” i „odrzucaniu Kościoła”. Motyw jest jasny, jeśli biskup takie zagrożenie dostrzeże, ma zareagować i rozwiązać taką grupę. Co jednak, jeśli takich zagrożeń nie można stwierdzić?
„Papież Franciszek nakazuje biskupom »powstrzymać tworzenie nowych parafii personalnych, związanych bardziej z pragnieniem i wolą poszczególnych prezbiterów, niż z rzeczywistą potrzebą świętego wiernego Ludu Bożego«. To jasno wskazuje, że forma nadzwyczajna jest czymś pożądanym bardziej przez duchowieństwo niż przez laikat, który to jest w ten sposób poddawany pewnego rodzaju klerykalizmowi liturgicznemu. »Summorum Pontificum« Benedykta XVI prezentowało odwrotne podejście, czyli księża mieli z wielkodusznością odpowiadać na potrzeby grup wiernych pragnących uczestnictwa w starszej formie. Co w sytuacji gdy to wierni proszą, a kapłani na te prośby odpowiadają? Czy te nowe ograniczenia nie będą nową postacią liturgicznego klerykalizmu?” – czytamy.
Dalej, papież Franciszek ocenił, że decyzje dotyczące „starej” liturgii podejmowane przez Jana Pawła II i Benedykta XVI miały na celu „zaleczenie schizmy” ruchu zapoczątkowanego przez arcybiskupa Marcela Lefebvre’a. Równocześnie, Bractwo Kapłańskie św. Piusa X wciąż nie posiada w Kościele uregulowanej sytuacji kanonicznej, a papież Franciszek udzielił kapłanom Bractwa formalnego prawa do spowiadania i błogosławienia sakramentalnego małżeństwa. „Czy restrykcje wobec formy nadzwyczajnej, połączone z hojniejszym podejściem Ojca świętego do Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X oznaczają, że wierni preferujący starszą formą liturgii będą częściej odwiedzać kaplice Bractwa, skoro zmniejszy się dostępność formy nadzwyczajnej w ich diecezjach? To możliwe, niezamierzone skutki” – pisze ks. de Souza.
Źródło: ncregister.com
mat