26 kwietnia 2013

Pięć lat w piekle. Wyjątkowe doświadczenia Marianny de Torres

(Katedra w Quito, fot. putneymark / commons.wikimedia.org, licencja cc)

Marianna Franciszka de Jesús Torres y Berriochoa (1563-1635), przełożona klasztoru Niepokalanego Poczęcia w Quito (stolica Ekwadoru), jest bohaterką niezwykłej w historii świata opowieści. O piekle. Mogłaby nam dużo o nim powiedzieć, spędziła „tam” pięć lat swego świątobliwego życia.

 

Niezwykłe doświadczenie, które stało się udziałem przeoryszy z Quito, jest może jedynym w swoim rodzaju. Zazwyczaj spotykamy się z wizjami otchłani, w których niebo ukazuje nam los potępionych, by przestrzec przed nim człowieka. Te wizje zawsze są przepuszczane– tłumaczy Benedykt XVI – przez „filtr zmysłów”, dlatego różnią się od siebie znacząco. Każdy wizjoner potrzebuje innego, wpisanego w jego kulturę, języka wyobrażeń; nim właśnie posługuje się Bóg w przekazywaniu swego zbawczego orędzia. Nie są to nigdy „fotografie” piekła, lecz jedynie symboliczne ilustracje odwołujące się do ludzkich skojarzeń. W najstarszych wizjach były to obrazy nieczystości i cierpienia wprost związanego z popełnionymi grzechami. Wizje datowane na czasy średniowieczne i późniejsze pełne są ognia i siarki. Dziś językiem tłumaczącym rzeczywistość piekła jest samotność i pustka.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Z licznych świadectw dowiadujemy się też o innej formie objawiania rzeczywistości piekła – o jej nawiedzeniach przez świętych i wizjonerów. Tu również mamy do czynienia z symboliką opartą na „filtrze zmysłów”, a oprowadzanie po piekle (przewodnikiem jest zazwyczaj Najświętsza Maryja Panna,czasem anioł) ma cel dydaktyczny. To radykalne ostrzeżenie przed dramatyczną klęską, jaka może czekać każdego z nas. Motywacja pozytywna nie zawsze wystarcza. Nie każdy gotów jest zmienić życie, by osiągnąć szczęście wieczne. Czasem lepszą motywacją jest strach…

 

W przypadku siostry Marianny de Torres mamy do czynienia z czymś zupełnie innym. Nie ma „poznania” piekła, ale jego „doświadczenie”. Nie ma też żadnej dydaktyki. Jest cierpienie czasowe, by drugą osobę uratować przed cierpieniem wiecznym.

 

Tym razem doświadczenie zmysłowe („filtr zmysłów”) Marianny było jedynie narzędziem do przeżycia możliwie doskonale tego, co cierpieć miała pewna zakonnica z jej klasztoru – osoba, która swoim życiem powiedziała Bogu „nie”. I tu mamy obrazy. Są one jednak bez znaczenia. Liczy się tylko ból, który przez nie staje się udziałem człowieka. Trwający pięć lat, które dla siostry de Torres były jak wieczność.

 

Niewiara w piekło

Zobaczyć piekło? Zamieszkać w nim? Dla współczesnego człowieka wydaje się to niemożliwe. Czy dlatego, że nie do przyjęcia jest dla niego uznanie istnienia innej rzeczywistości niż wpisana w naszą czasoprzestrzeń? Otóż nie, okazuje się, że człowiek jest w stanie uwierzyć w rzeczy dla rozumu niepojęte – pod warunkiem, że wiedza ta nie jest dla niego zagrożeniem. Gdy nauka coraz głośniej sugeruje istnienie światów równoległych, ludzie są zdolni w to uwierzyć, nawet nie rozumiejąc zawiłych wywodów specjalistów od matematyki, fizyki, astronomii. Ale w równoległy świat nadprzyrodzoności, która w sposób istotny zahacza o naszą rzeczywistość, w świat Boga, aniołów i diabła, ci sami ludzie nie potrafią już uwierzyć…

 

Może to kolejny dowód na istnienie tego świata? Dowód na inteligencję Szatana, który w genialny sposób rodzi w ludzkich umysłach „mądrość” selekcyjnych wyborów. Zasada jest prosta: co jest wygodne – istnieje, co stawia wymagania – tego po prostu nie ma.

 

Atak „od wewnątrz”

Klasztor w Quito to jedno z tych miejsc na świecie, w których Bóg umieścił swój znak zwycięstwa

związany z tajemniczą siłą bezgrzeszności Maryi. Został on zbudowany w wieku XVI na cześć Niepokalanego Poczęcia, a sama Niepokalana zapowiedziała, że trwające za jego murami modlitwa i pokuta będą przynosiły niekończące się owoce nawrócenia. Stojący w stolicy Ekwadoru żeński klasztor był bastionem wiary i pokładania nadziei w Bogu, twierdzą nie do pokonania dla sił zła. Był źródłem bezsilnej nienawiści Szatana.

 

W końcu jednak diabeł znalazł sposób. Opracował podstępny plan zniszczenia świętego klasztoru od wewnątrz, przez zdradę jednej z jego mieszkanek. Jego cierpliwe wysiłki sprawiły, że pewna ekwadorska siostra zaczęła kwestionować autorytet przełożonej, jednocześnie kusząc inne zakonnice wizją lżejszego życia. La Capitana – jak nazywają ją historycy – domagała się rozluźnienia surowej reguły klasztoru. W końcu zdobyła posłuch… Na Mariannę złożyła fałszywy donos do biskupa i w konsekwencji sprawiła, że siostra de Torres wraz z innymi zakonnicami, które sprzeciwiły się decyzji złagodzenia reguły, znalazła się w klasztornym więzieniu.

 

Ujawnienie zła

Kiedy Marianna i wierne jej towarzyszki zostały w końcu wypuszczone, biskup zażądał nowych

wyborów władz klasztoru. Wtedy stało się coś nieoczekiwanego. Podczas głosowania La Capitana

wpadła w coś na podobieństwo szatańskiej ekstazy i zaczęła triumfalnie domagać się dla siebie stanowiska przełożonej, jednocześnie oskarżając Mariannę o niewyobrażalne rzeczy. Trudno było nie rozpoznać diabelskiego źródła zachowania Capitany. Dlatego reakcja biskupa była zdecydowana: kazał zamknąć ją w tym samym karcerze, w którym wcześniej przebywała siostra Marianna. Miał nadzieję, że czas i pokuta uświadomią zakonnicy, że stała się narzędziem diabła.

 

W tym czasie Marianna miała widzenie, w którym zobaczyła, że La Capitana stanowi już własność diabła i że czeka ją potępienie wieczne. Zaczęła więc błagać Jezusa o ocalenie współsiostry, On zaś

zgodził się wyrwać Capitanę z niewoli Złego i zesłać do czyśćca, ale pod jednym warunkiem. Marianna w zamian za tę łaskę miała podjąć się szczególnej ekspiacji – przez pięć lat cierpieć męki piekła. Świątobliwa mniszka wyraziła zgodę.

 

 

Ucieczka diabła

Nie upłynęło wiele czasu, gdy La Capitana popadła w obłęd. Marianna opiekowała się nią, ale zapiekła w nienawiści siostra odpłacała tylko przekleństwami i obelgami. Pewnego dnia zaczęła przeraźliwie krzyczeć, że umiera i że diabły ciągną jej duszę do piekła. Kiedy siostra de Torres pochyliła się nad umierającą zakonnicą, zauważyła dwa czarne stwory przyczajone pod ścianą w kącie pokoju, próbujące ukryć się przed nią. Przyszły zabrać duszę umierającej Capitany. Marianna, oburzona, zaczęła wołać do nich na cały głos: Dzikie i ohydne bestie, co wy tu robicie? Wracajcie do swojego okrutnego domu, bo to jest święte miejsce, dom modlitwy i pokuty. Wszystkie wysiłki, by wyrwać duszę mojej siostry, będą daremne. Jezus Chrystus umarł za nią i mimo waszych wysiłków, będzie zbawiona. Rozkazuję wam w imię tajemnic Trójcy Przenajświętszej, Bożej Eucharystii, Bożego Macierzyństwa Najświętszej Maryi Panny i chwalebnego Wniebowzięcia Jej ciałem i duszą do nieba, byście natychmiast opuściły to święte miejsce. Zostawcie je i nigdy więcej nie wracajcie dręczyć swą odrażającą obecnością którejkolwiek z moich sióstr. Diabły zniknęły, chora zakonnica nie umarła… Historia jej ostatnich dni jest niezwykła; pokazuje do jakiego stopnia człowiek może stać się niewolnikiem Szatana, niezdolnym do pojednania z ludźmi i z Bogiem, do odbycia spowiedzi i przyjęcia sakramentów. Tak było z La Capitaną, która chciała to uczynić, ale nie mogła… W końcu jednak zdołała przyjąć łaskę skruchy i zmarła pojednana z Bogiem i ludźmi.

 

Pięć długich lat

Jezus ukazał się Mariannie i przypomniał jej, że nadszedł czas, żeby zapłacić za zbawienie duszy opętanej współsiostry. Zapowiedział, że Marianna zamieszka w piekle następnego dnia po otrzymaniu Komunii Świętej. Gdy nazajutrz rano świątobliwa mniszka podeszła do Komunii Świętej, wiedziała, że za chwilę na okres pięciu lat straci kontakt z ukochanym Zbawicielem. Nie, nie wahała się ani minuty. A gdy tylko Eucharystyczny Chleb rozpuścił się w jej ustach, poczuła straszny ból, jakby jej serce zostało wyrwane z piersi. Od tego momentu stała się całkowicie niewrażliwa na Boga i Jego łaskę.

 

Miała pozostać w tym stanie przez pięć lat, straciła jednak zupełnie pojęcie czasu i była przekonana, że zanurzyła się w wieczność. Bo potępienie nie ma końca. Jej wielka miłość do Boga i Jego Najświętszej Matki zmieniła się w uczucie nienawiści, obrzydzenia i rozpaczy. Jej dusza cierpiała męki potępionych, zaś wszystkie zmysły ciała zostały poddane straszliwym torturom. Siostra Marianna opisała ten stan w swej duchowej biografii.

 

Znowu napotykamy opis, w którym całe doświadczenie zostaje przefiltrowane przez aparat zmysłów człowieka. Zakonnica pisze, że jej ciało było jak rozżarzony węgiel, spalany bez końca pośród niewyobrażalnych cierpień. Że jej oczy widziały najstraszniejsze piekielne sceny, a uszy były wypełnione najokropniejszymi bluźnierstwami. Opisuje, jak zmysł węchu był nękany przez zapach wszelkiego rodzaju brudów ludzkości, a dotyk dręczony ostrymi ukłuciami przeszywającymi ją aż do serca. Jej zmysł smaku miał być torturowany przez straszne, nieznane smaki, a demony siłą wlewały jej do gardła roztopioną siarkę. A wszystko po to, by sprowokować ją do gniewu, rozpaczy i bluźnierstwa. Cierpiała męki piekła, wiodąc swe przykładne życie w klasztorze.

 

Nikt nie wiedział, co dzieje się w jej duszy. Pozostała przykładem delikatności, pokory i posłuszeństwa. Jedynym zewnętrznym znakiem jej cierpień był zmieniony wygląd. Jej twarz straciła swój kolor i stała się ziemistej barwy, a Marianna pod koniec ekspiacyjnego cierpienia była „chodzącym trupem”. Dopiero po upływie pięciu lat ekspiacji Maryja powiedziała: „Dość!”. Bo w wizjach piekła i w spotkaniach z szatanem to Ona właśnie ma moc zakończyć godzinę grozy.

 

Skąd wiemy o niezwykłym doświadczeniu siostry Marianny de Torres? Kierownik duchowy oraz biskup Quito nakazali jej pod posłuszeństwem spisać wszystko, co dotyczyło jej życia duchowego. Po śmierci wizjonerki jej kierownik duchowy i spowiednik, franciszkanin o. Michał Romero, napisał biografię zakonnicy. Dokumenty te znalazły się w wielkim tomie pt. „El Cuadernon” (razem z życiorysami innych sióstr założycielek klasztoru). Na podstawie tego źródła o. Manuel Souza Pereira, prowincjał ojców franciszkanów w Quito, napisał w 1790 roku książkę pt. „Cudowny żywot Matki Marianny de Jesús Torres, hiszpańskiej zakonnicy i jednej z założycielek Królewskiego Klasztoru Niepokalanego Poczęcia w mieście św. Franciszka.

 

Dr Wincenty Łaszewski

 

Artykuł ukazał się w 8. numerze miesięcznika „Egzorcysta”.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(1)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 300 555 zł cel: 300 000 zł
100%
wybierz kwotę:
Wspieram