26 listopada 2022

„Piekło kobiet”? To aborcja! Ale Robert Biedroń uparcie z barbarzyństwa czyni „prawo człowieka”

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Ukazana przez Szekspira w „Juliuszu Cezarze”, „Makbecie” czy „Hamlecie” rzeczywistość w konfrontacji z dzisiejszymi realiami pokazuje, że ludzka nikczemność w polityce jest czymś nie tylko często spotykanym, ale i ponadczasowym. Ma ona swoje różne oblicza, poziomy, konteksty. Niedawne posiedzenia w Parlamencie Europejskim Komisji Praw Kobiet i Równouprawnienia (FEMM) oraz Komisji Wolności Obywatelskich (LIBE) dotyczące „konsekwencji wprowadzenia faktycznego zakazu aborcji w Polsce”, są tego spostrzeżenia doskonałą egzemplifikacją.

Podczas wysłuchania w brukselskiej instytucji, szef komisji FEMM, Robert Biedroń przekonywał, że obowiązujące w Polsce od dwóch lat prawo antyaborcyjne jest „pogwałceniem podstawowych praw człowieka”.

Barbarzyńskie prawo ma swoje realne ofiary. Te ofiary mają swoje imiona i nazwiska. W Polsce jest sześć udokumentowanych przypadków kobiet, które w związku z tym barbarzyńskim prawem zmarły – mówił. Biedroń zaznaczył, że „rządzący w Polsce zgotowali piekło kobietom”.

Wesprzyj nas już teraz!

Ten sam problem, według działacza politycznego, dotyczy uciekających przed wojną Ukrainek, nie mają odstępu do aborcji w Polsce. –Uciekają z jednego piekła do drugiego piekła. My, jako Unia Europejska, nie możemy się temu biernie przyglądać – podkreślił.

Pomijając inne zagadnienia w toczącej się na ten temat w PE dyskusji, warto zauważyć, że ów polityk walczący od lat z „dyskryminacją wykluczonych”, nigdy publicznie nie omieszkał zauważyć, że obecnie najbardziej dyskryminowane i bezbronne są nienarodzone dzieci, którym odbiera się podstawowe prawo – prawo do życia. Ciekawe jest to, że najgorliwiej optującą za zabijaniem nienarodzonych ludzi siłą w strukturach politycznych Zachodu jest współcześnie lewica, której etos polegał zawsze na stawaniu po stronie wykluczonych, dyskryminowanych, bezbronnych.

Kontynuując ten wątek, należy zauważyć, że nie wszyscy lewicowi intelektualiści popierają aborcję. Wśród tych, którzy publicznie opowiedzieli się po stronie życia znajdujemy ludzi, takich jak choćby ateista Guliano Ferrera, pełniący niegdyś funkcję redaktora naczelnego włoskiego dziennika „Il Foglio”. Reprezentujący laicki humanizm Ferrera uważał, że prawo do życia jako najbardziej podstawowe jest ważniejsze od wszystkich innych praw ludzkich. Podobnie widzieli to inni myśliciele, których trudno posądzić o „katolickie przesądy”, do nich zaliczyć można myśliciela Norberto Bobbiego, włoskiego polityka Guliano Amato czy ateistkę Orianę Fallaci. Co ciekawe, przeciwko dzieciobójczym praktykom występował człowiek lewicy i zdeklarowany homoseksualista Pierra Paolo Pasolini, który aborcję nazywał moralnym przestępstwem, a jej legalizację symptomem masowej neurozy i początkiem panowania nowego faszystowskiego społeczeństwa konsumpcyjnego.

Dziś jednak krytyczny wobec zbrodniczych praw głos lewicowych intelektualistów przemilcza się, gdyż nie wpisuje się w obowiązujący schemat, który można streścić słowami posłanki: „my musimy to zrobić, bo jesteśmy lewicą. Robimy tylko to, co robią wszystkie lewice świata”.

Za swoisty paradoks należy uznać zatem fakt, że największymi heroldami antynatalistycznej w gruncie rzeczy polityki, są ludzie głoszący antydyskryminacyjne hasła. Dyskryminacji zaś upatruje się, wracając do wypowiedzi Biedronia, w braku dostępu polskich i ukraińskich kobiet do procedury prenatalnego zabójstwa. Przekonanie to okrasza się w dodatku emocjonalnymi argumentami jakoby uciekające przed koszmarem wojny Ukrainki miały wpaść z piekielnego deszczu pod piekielną rynnę.

Zgotowane im przez polskie władze piekło polega na tym, że nie mogą legalnie zabić swoich poczętych dzieci. Takie androny mogą publicznie wypowiadać tylko pożyteczni idioci, albo szczwani cynicy. Trudno określić, w której z tych grup należałoby umieścić Roberta Biedronia. Jedno jest pewne, jego wypowiedź przeczy oczywistym faktom. To nie nowość, bo środowiska przeciwne życiu od dawna pragną ubrać je w szaty mitu.

Należy stwierdzić, że obok toczących się zarówno na Ukrainie, jak w innych miejscach ziemskiego globu działań wojennych, od dekad jesteśmy świadkami bezprecedensowej, brutalnej i, bez wątpienia, najbardziej wyniszczającej wojny przeciwko człowiekowi. Wojny cywilizacji śmierci z cywilizacją życia. I tak, jak na każdej wojnie, obok zabitych – a mówimy już o ponad miliardzie dzieci – są też ranni.

Skutki zabicia swojego potomka ponosi przede wszystkim kobieta. Przeżycia dotkniętej syndromem poaborcyjnym matki przypominają do pewnego stopnia te, których doświadczają ofiary konfliktów zbrojnych. W tego rodzaju stanie cierpienia dostrzega się czasem szczególny, wywołany aborcją przypadek zespołu stresu pourazowego. Najbardziej typowym objawem negatywnych przeżyć związanych z dokonaniem aborcji jest ciągłe jej przeżywanie. Kobiecie przypominają się okoliczności, w której dokonała się zbrodnia: pora dnia, punkt miasta, sprzęt w pomieszczeniu, zapachy, sposób bycia asystujących przy tym ludzi. Czasem dręczą ją koszmary senne, majaki czy halucynacje, w których widzi różne momenty morderczej procedury nazywanej „zabiegiem”. Zetknięcie się z kobietą w ciąży, lekarzem, szpitalem, przychodnią wywołuje silne lęki, niepokoje. Uraz do takich sytuacji pozostaje w kobiecie nieraz do końca życia. Bolesne przeżycia smutku i żalu wracają przy okazji kolejnej rocznicy „usunięcia ciąży”.

Charakterystycznym objawem jest też unikanie osób związanych z dokonaną aborcją. Dotyczy to zarówno personelu medycznego, abortera, jak i bliskich, którzy w jakiś sposób przyczynili się, bądź wsparli te działania. Okazaną „pomoc” otoczenia matka zabitego dziecka postrzega wrogo. Bywa, że cierpiąca kobieta wycofuje się z życia towarzyskiego, ogranicza kontakty z najbliższymi. Ucieczka przed życiem znamionuje depresję, poczucie pustki, przygnębienia, brak nadziei na szczęśliwe i udane życie małżeńskie i rodzinne. Obniża się samoocena, wzmaga poczucie winy, pojawiają się częste stany rozdrażnienia, brak koncentracji. U kobiet mogą pojawić się myśli samobójcze lub reakcje somatyczne na widok dzieci, zwłaszcza w takim wieku, w jakim byłoby w danej chwili nienarodzone dziecko.

Konsekwencje decyzji o uśmierceniu dziecka dotykają też ojca. Ten rzadko podnoszony argument dobrze pokazują historie zmagających się ze stratą potomka rodziców. W powiązanym z facebookowym kontem „eMOCja Holistyczne Centrum Wsparcia po Stracie” świadectwie możemy przeczytać o traumie ojca po starcie dziecka uśmierconego w procedurze aborcji. Jak czytamy:

Nie rozpoznałem mojego syna. Tak zacząłem. Moja żona zaszła w drugą ciążę. Miałem nadzieję, że będzie chłopak, który po mnie przejmie stery. Okazało się jednak, że jest chory. I to bardzo. Moja żona zalana łzami, kiedy wszedłem do domu. To miała być rutynowa wizyta u ginekologa, gdy stwierdził, że z płodem coś nie tak. Dzisiaj miałby sześć lat. Za to było dokładnie tak jakbyśmy tego nie chcieli. Najlepsi specjaliści w kraju potwierdzili… nie ma na co czekać, lepiej żebyśmy tę wadliwą ciążę usunęli.

Dla mnie – świadomego człowieka – nie było innego rozwiązania. Nie chciałem, by żona się męczyła, a i pamiętam lata osiemdziesiąte, kiedy moja mama opowiadała o skrobance. Miałem mieć brata albo siostrę jeszcze, ale załatwiało się to ot tak.. po prostu. Gdy coś było źle…Bóg ma upodobanie w ukrytej prawdziwe. Skąd to wiem? Moja żona po wszystkim bardzo zamknęła się. Zabieg wywołania porodu okazał się trudny i bolesny. Upokarzający dla mojej kobiety. Musiała urodzić przedwcześnie. A najgorsze było to, że ten płód oddychał jeszcze. Moja żona to widziała. Była sama. Dopiero po wielu miesiącach mi o tym powiedziała. I że nie mogła przytulić nawet, była w szoku, cała obolała, nie wiedziała, co zrobić i że zabrali po prostu jak skonało takie zimne, takie sine.. ciało?  Nie umiała sobie z tym poradzić. I we mnie nie zmieściła się ta historia. Komu mieliśmy o tym powiedzieć? Do kogo pójść? Jak się wyleczyć? Nie wiedziałem, że tak to będzie wyglądać. Myślałem, że w znieczuleniu nie będzie musiała nic czuć, niczego oglądać. Chciałem ochronić ją przed cierpieniem i dziecko też… A wyszło?

Od dwóch lat jest na świecie nasze trzecie dziecko. Syn. Nosiłem go na rękach, tuliłem do policzka, gdy płakał, uczyłem chodzić… Ale inaczej niż na córkę… Wciąż patrzę na tego chłopca ze złamanym sercem, jakby ktoś wbił bardzo zimny nóż, którego nie da się wyjąć. Bo nie rozpoznałem mojego syna, który był chory. Nie nosiłem go na rękach, choć może na porodówce miałbym taką okazję… złapać jego jeden oddech… ale nie odłożyć na zimną nerkę, za to przytulić do serca, powiedzieć czułe słowa.

Nie wiedziałem, że tak można… Nie wiedziałem, że tak można. Ciągle ta historia do mnie dociera. Sporo czytam z żoną o chorych dzieciach. Zmasakrowały nas protesty dwa lata temu, jakby na ulice ktoś wywlókł naszą trudną historię i biczował z każdej strony. Wtedy właśnie żona była w zdrowej ciąży, która nie cieszyła tak jak powinna. Przeżywaliśmy na nowo cały ten dramat. Mój drugi syn urodził się zdrowy, ale ze znamieniem bólu, krzyku, żalu, nieprzepracowanej żałoby. Dużo w tym czasie rozmawialiśmy o tym co się stało i jakie to dla nas bolesne…

Zbliżyliśmy się do siebie. Kochamy naszą córkę i małego Frania, ale oboje mamy tak bardzo zbolałe, poranione serce. Synu mój, synu mój, synu mój… nie rozpoznałem Ciebie. Nie nosiłem Cię na rękach, prawdę odkryłem dopiero po wszystkim, bo prawda… ukryta. Tajemnice mądrości dostępne tylko dla tych, którzy rozumieją co to znaczy, gdy po usunięciu dziecka nic się nie kończy, dusza zaczyna krzyczeć, a wokół nastaje nieznośna cisza… Która przypomina, że mój syn, którego nie rozpoznałem, w samotności, nieprzytulony, przestał oddychać.

I co tym może wiedzieć człowiek, który kapitał polityczny zbił na swojej orientacji seksualnej? Zapewne nigdy nie będzie mu dane zmagać się z piekłem aborcji, z powodu której ofiary tej morderczej praktyki cierpią, często w samotności. Co jest zatem lepiej ocalić życie czy zabić? (por. Mk 3,4) Na to Jezusowe pytanie dobitnie odpowiada nam zranione grzechem serce ojca i matki.

Anna Nowogrodzka-Patryarcha

Dlatego aborcja jest złem. Poznaj 10 dowodów

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(6)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 141 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram