W sobotę 19 września papież Franciszek przybędzie na Kubę, której mieszkańcy od ponad 56 lat gnębieni są przez komunistów. Podobnie jak to miało miejsce w przypadku pielgrzymki Benedykta XVI w 2012 roku, tak i teraz z wyspy dochodzi głos oburzenia z powodu gestów Watykanu i samego Ojca Świętego. Będą one miały daleko idące konsekwencje społeczno-polityczne, a także religijne dla całej Ameryki Łacińskiej.
Jeszcze przed pielgrzymką Benedykta XVI wielu watykanistów pisało o powrocie do łask starej „Ostpolitik” Pawła VI, polegającej na dialogowaniu z komunistycznymi reżimami w nadziei na uzyskanie pewnych ustępstw dla Kościoła. Tuż po tym jak papież w 2012 r. opuścił ziemię rządzoną przez czerwoną dyktaturę wydawca internetowego wydania „The National Catholic Review”, Jack Fowler pisał, że wizyta „nie powiodła się pod każdym względem. Był to jedynie PR dla braci Castro. Nie zrobiono za dużo dla sprawy wolności narodu, dręczonego od prawie sześćdziesięciu lat”.
Wesprzyj nas już teraz!
„The National Catholic Reporter” zauważył z kolei, że „Kuba nie jest jedynym państwem komunistycznym dobrze ostatnio traktowanym przez Watykan”. Stolica Apostolska zmieniła też swoje podejście wobec Chin i Wietnamu. W 2007 r. Ojciec Święty skierował „List do chińskich katolików”, w którym zasugerował, że przyszłość „Kościoła katakumbowego”, zbudowanego na fundamencie oporu wobec komunizmu, zależeć będzie od jego gotowości do współpracy z Patriotycznym Stowarzyszeniem Katolików, zatwierdzonym przez rząd w Pekinie. Benedykt XVI odwołał w liście wydane dla Kościoła podziemnego dyrektywy, w tym te odnoszące się do zakazu przyjmowania sakramentów od duchownych zatwierdzonych przez reżim.
„Ostpolitik” w praktyce wyraża się w unikaniu mocnych słów potępienia dla zbrodniczych praktyk, w ustępliwości wobec tych reżimów i okazywaniu – zwykle przez stronę kościelną – gestów pojednawczych.
Sojusz sprzyja komunistom
Armando Valladares, pisarz, malarz i poeta, który spędził 22 lata w najgorszych więzieniach politycznych na Kubie a w ramach pełnionej w ONZ funkcji ambasadora USA przy komisji ds. praw człowieka walczył o wyzwolenie rodaków z komunistycznej niewoli, z bólem pisze o gestach i czynach papieża Franciszka. W jego przekonaniu sprzyjają one uciskowi narodu kubańskiego i umocnieniu lewicowych reżimów w Ameryce Łacińskiej. Valladares uważa, że obecny pontyfikat, wprowadzający wiele „zamieszania i chaosu”, będzie miał opłakane konsekwencje dla politycznej, społecznej i chrześcijańskiej przyszłości obu Ameryk.
Katolicki dysydent ubolewa, że zamiast słów potępienia komunistycznych rządów na Kubie, papież zawiązał z prezydentem Stanów Zjednoczonych Barackiem Obamą sojusz, który wzmocni tamtejszy reżim. Waszyngton – po wcześniejszych konsultacjach watykańsko-amerykańskich przy współudziale Kanady – ogłosił, że wznawia stosunki dyplomatyczne z władzami wyspy, będącej więzieniem dla 12 milionów ludzi. „To niewiarygodne – podkreśla dysydent – że system, który od lat przodował w wywoływaniu krwawych rewolucji w Ameryce Łacińskiej oraz Afryce, i nadal rozciąga swoje macki w trzech Amerykach [Północnej, Południowej i Środkowej], został podstępnie przedstawiony jako uciskany i prześladowany przez innych”.
Valladares przypomina, iż reżim kubański zawsze otrzymywał ogromną pomoc, najpierw od Rosji sowieckiej, potem od socjalistów z Wenezueli i Brazylii. Teraz zaś jesteśmy świadkami niebywałej „osi duchowo-politycznej Franciszek-Obama”, osi, która niezależnie od osobistych intencji obu przywódców, przyczyni się do dalszego wspierania aparatu represyjnego reżimu kubańskiego „rzeką pieniędzy”. Dziewiętnastego grudnia zeszłego roku, dwa dni po Rzymie, Waszyngton i Hawana jednocześnie zapowiedziały wznowienie stosunków dyplomatycznych. Dwanaście dni później policja w Hawanie rozbiła potężny marsz przeciwników reżimu. Wydarzenie to pokazało, że nie można mieć wątpliwości co do prawdziwych intencji braci Castro.
W Stanach Zjednoczonych – zauważa dysydent – wielu specjalistów wykazało niezbicie, że „ustępliwa” polityka amerykańskiej administracji wobec Kuby szkodzi sprawie wolności na wyspie, której mieszkańcy są teraz jeszcze bardziej na łasce tyranów.
Porozumienie dzięki katolikom i żydom
Jednak – zdaniem Valladaresa – niewielu analityków wskazuje na najpoważniejszy i tragiczny aspekt tego porozumienia: odpowiedzialność, która spada na Franciszka, głównego architekta „pojednania” z braćmi Castro i mediatora w sprawie wznowienia stosunków dyplomatycznych między Kubą a USA. Jako pretekst do nawiązania normalnych relacji z rządem w Hawanie posłużył fakt uwolnienia „niektórych zatrzymanych” przez reżim kubański. Portal cruxnow.com informuje, że Franciszek jesienią zeszłego roku wysłał listy zarówno do Baracka Obamy, jak i Raula Castro. Korespondencja miała „przełamać lody” w relacjach między obu przywódcami.
Później zaczęły się nieformalne i formalne spotkania. Więcej szczegółów dotyczących mediacji podał wpływowy magazyn „Foreign Affairs”, na łamach którego publikują m.in. architekci polityki zagranicznej Waszyngtonu. Magazyn podkreśla, że do porozumienia nie doszłoby bez zaangażowania Kościoła katolickiego i organizacji żydowskich. Te ostatnie podjęły kampanię na rzecz uwolnienia Alana Grossa, wysłannika amerykańskiej agencji pomocy zagranicznej – USAID – i specjalisty w tworzeniu dostępu do Internetu.
Gross miał podjąć próbę zorganizowania na nowo opozycji na Kubie. W 2003 r. reżim aresztował i skazał 75 Kubańczyków, współpracujących z Amerykanami, grzebiąc „bardzo obiecujący plan rozbicia reżimu”. W 2009 roku Gross kilkakrotnie udawał się na wyspę z zamiarem stworzenia serwisu internetowego dla trzech gmin żydowskich. Władze kubańskie w końcu aresztowały jego i kilka innych osób w trakcie transportowania urządzeń potrzebnych do uruchomienia portalu. Według magazynu, Gross był cennym nabytkiem, który Kubańczycy zamierzali wymienić za pięciu swoich szpiegów, aresztowanych przez USA w 1998 r.
Wkrótce po uwięzieniu Grossa rozpętała się kampania na rzecz jego uwolnienia. Amerykański Komitet Żydowski, Liga Przeciw Zniesławieniom, loża masońska B’nai B’rith International i wiele innych podmiotów, w tym także organizacje prawosławne oraz setki rabinów od Australii, przez Kanadę, Kolumbię, Chiny, Niemcy, Izrael, Włochy, Szwecję aż po Wielką Brytanię, zaangażowały się w działania na rzecz uwolnienia mężczyzny. Na prośbę Żydów papież Benedykt XVI wspomniał o nim podczas swojej pielgrzymki na Kubie.
Reset kubański
W 2009 r. Obama, rozpoczynając pierwszą kadencję, obiecał „nowe relacje z Ameryką Łacińską”, zwłaszcza „nowy początek z Kubą”. Pierwsze oznaki odwilży w stosunkach obu państw pojawiły się trzy lata później, a w czerwcu 2013 r. rozpoczęto tajne negocjacje odnośnie wymiany szpiegów.
W styczniu zeszłego roku sekretarz stanu John Kerry odwiedził Watykan, gdzie rozmawiał z nowym sekretarzem Franciszka, kard. Pietro Parolinem. Podczas tego niezwykle długiego spotkania Kerry poprosił Watykan o pomoc w sprawie uwolnienia Grossa. „FA” sugeruje, że amerykański polityk prosił o interwencję papieża zgodnie z sugestią kubańskiego kardynała Jaime Ortegi, obawiając się ewentualnego fiaska rozmów z reżimem. Watykański sekretarz stanu doskonale znał sprawę Grossa, gdyż od 2009 do 2013 r. był nuncjuszem w Wenezueli. Podobnie jak większość liderów w Ameryce Łacińskiej, uważał amerykańsko-kubański impas i embargo za szkodliwe dla regionu. Kard. Parolin wraz ze swoim zastępcą, abp Giovannim Becciu, który przez dwa lata pełnił na Kubie funkcję nuncjusza, postanowili, że Watykan będzie „gwarantem” porozumienia.
Dysydent katolicki Valladares ostro krytykuje takie podejście i wskazuje, że niezależnie od intencji watykańskiego Sekretariatu Stanu i samego papieża, który był głównym mediatorem w tej sprawie, Ojciec Święty nie powinien podejmować się tej misji.
Zdaniem Valladaresa, papież nie po raz pierwszy wykonuje gesty i podejmuje decyzje, które obiektywnie sprzyjają lewicy w Ameryce Łacińskiej. Na przykład, osobiście uczestniczył w Światowym Spotkaniu Ruchu Ludowego z udziałem stu rewolucyjnych przywódców światowych, w tym znanych latynoamerykańskich agitatorów i zwolenników tzw. teologii wyzwolenia. Franciszek odwołał suspensę nałożoną przez Jana Pawła II na księdza z Nikaragui – Miguela d’Escoto Brockmanna – który przyłączył się do marksistowskich sandinistów, prześladujących katolików.
Według Valladeresa, wszystkie gesty i czyny Franciszka wobec Kuby i Ameryki Łacińskiej, bezpośrednio lub pośrednio sprzyjają utrzymaniu represyjnego aparatu uciskającego Kubańczyków i „przesunięciu kontynentu w lewo”. Valladares pisze: „Jako więzień polityczny i katolik, który spędził 22 lata w lochach Castro, gdzie wiara moja mimo to umocniła się jeszcze bardziej, widząc młodych odważnych katolików, wznoszących okrzyki przed plutonem egzekucyjnym: Viva Cristo Rey, precz z komunizmem!, muszę zamanifestować swój niepokój i dramatyczne rozterki, które mną wstrząsają, dostrzegając te wszystkie bolesne znaki”.
Dysydent przypomina, że jest wiernym synem Kościoła, lecz w sprawach politycznych i dyplomatycznych nawet papieże nie są nieomylni i katolicy nie są zobowiązani do akceptacji takich słów i czynów, które uwiarygadniają zbrodnicze reżimy. Valladeres dodaje, że po wizycie Jana Pawła II, a potem Benedykta XVI wierni kubańscy robili sobie pewne nadzieje. Teraz czują rozczarowanie. Pielgrzymki za każdym razem były wykorzystane przez reżim do celów propagandowych, a ustępstwa wobec Kościoła, na które liczył Watykan – nie następowały, albo były znikome.
Ramię w ramię z ekologistami
Z Kuby papież uda się do Stanów Zjednoczonych, gdzie będzie przemawiał m.in. na forum ONZ, ponaglając wspólnotę międzynarodową do podpisania paktu klimatycznego w grudniu tego roku w Paryżu. Niedawno podczas konferencji z burmistrzami dużych miast z całego świata Franciszek w „spontanicznym przemówieniu” apelował do nich o podjęcie „drastycznych działań na rzecz obniżenia temperatury planety o 2 stopnie Celsjusza”.
Jak wiadomo, zwolennicy teorii „globalnego ocieplenia” prześcigają się w pomysłach, jak to zrobić. Niektórzy (ekolodzy duńscy) postulują, by drastycznie ograniczyć przyrost naturalny, bo – według nich – to człowiek jest głównym sprawcą ocieplenia klimatu. Pracownicy NASA sugerują z kolei, że globalne ocieplenie mogłaby zatrzymać… lokalna wojna nuklearna. Czy Watykan nie obawia się, że autorytet Namiestnika Chrystusa na ziemi wykorzystany zostanie do uwiarygodnienia tak absurdalnych postulatów?
Jak poinformował ostatnio rzecznik Watykanu, ks. Federico Lombardi, nie jest wykluczone, że papież spotka się w Hawanie z Fidelem Castro. Warto zwrócić uwagę na gesty i czyny Franciszka podczas całej pielgrzymki (od 19 do 27 września), nie tylko na Kubie, ale także w Stanach, ponieważ będą to gesty przemyślane i celowe. Ks. Lombardi zapewnił, że „Franciszek bardzo dobrze przygotował się do pielgrzymki”.
Agnieszka Stelmach