Sto lat temu, we wrześniu 1924 roku, pierwsi żołnierze Korpusu Ochrony Pogranicza stanęli na wschodniej granicy Rzeczypospolitej, by strzec polskiej ludności przed napadami bolszewickich band. A gdy przyszedł pamiętny wrzesień 1939 roku oni pierwsi stawili czoła niemieckiemu i sowieckiemu najeźdźcy.
Pilna potrzeba wzmocnienia wschodniej granicy
W roku 1920 sytuacja była nieco podobna, do tej jaką dziś mamy na naszej granicy z Białorusią. Po wiktorii Polski w wojnie z Sowietami i kończącym wojnę – pokoju ryskim, zawartym w roku 1921, na wschodniej granicy Rzeczypospolitej wciąż było niespokojnie. Bolszewicy nie chcąc się pogodzić z klęską, wysyłali na polskie tereny przygraniczne grupy dywersyjne, które dokonywały bandyckich napadów na polską ludność i rozpowszechniały komunistyczną propagandę. Strzelali do Polaków nawet w strefie przygranicznej. Jak niebezpiecznie było wówczas na granicy świadczy relacja jednego ze świadków tamtych czasów
Wesprzyj nas już teraz!
– Moja ciocia Krystyna zginęła w roku 1921. Chciała ona zobaczyć majątek Nowopole, gdzie się urodziła. Majątek ten po zawarciu układu ryskiego znalazł się po sowieckiej stronie granicy. Ciocia Krystyna była źle poinformowana o położeniu linii granicznej i nieświadomie ją przekroczyła. Sowieci zaczęli do niej strzelać. Ranili ją. Udało się jej przebiec na polską stronę, ale Ruscy bezprawnie również przekroczyli granicę. Zastrzelili ją, a ciało przeciągnęli na swoje terytorium. Ciotka została pochowana w Kojdanowie niedaleko Mińska. Potem rodzina odzyskała jej doczesne szczątki i spoczęły one ostatecznie w Rakowie – wspominał dr Jan Drucki Lubecki.
Istniała więc pilna potrzeba umocnienia granicy specjalną jednostką wojska. Decyzje o utworzeniu takiej jednostki zapadły we wrześniu 1924 roku. Odpowiednie rozkazy wydał generał dywizji Władysław Sikorski, pełniący wówczas funkcję ministra spraw wojskowych. Nakazał on utworzenie Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP) – specjalnej formacji wojskowej do ochrony pogranicza polsko-sowieckiego. Formacja taka, jej nazwy zmieniały się z biegiem lat, istnieje do dziś. Za czasów PRL jednostki broniące granicy nazywały się Wojska Ochrony Pogranicza, a od roku 1990 – Straż Graniczna.
Pierwsze jednostki KOP stanęły na wschodniej granicy Rzeczypospolitej już we wrześniu 1924 roku. Pierwszym ich dowódcą był generał dywizji Henryk Minkiewicz. Już w roku 1927 Korpus składał się z 6 dowództw brygad, 2 dowództw półbrygad, 29 batalionów granicznych, 20 szwadronów kawalerii i dywizjonu żandarmerii. Stan osobowy wynosił aż 25 tysięcy żołnierzy. Te siły starczyły, aby uszczelnić granicę i zaprowadzić na niej porządek.
Do zadań KOP należało też niedopuszczenie do nielegalnego przewozu i przerzutu towarów przez granicę, niedopuszczenie do nielegalnych przekroczeń granicy przez osoby, które nie miały do tego uprawnień, zwalczanie przemytu i wykroczeń skarbowych oraz wykroczeń w zakresie postanowień o granicach państwa, współdziałanie z organami wojska w dziedzinie obrony państwa.
Innym rodzajem działalności, jaką prowadził KOP, była działalność społeczna. Kiedy rejon przygraniczny dotknął pożar czy wystąpiła powódź, żołnierze Korpusu zaraz spieszyli miejscowej ludności z pomocą. W kuchniach batalionów dokarmiano dzieci wiejskiej biedoty. Jako, że pomoc lekarska była, w tamtych czasach, na terenach pogranicza trudno dostępna, dowództwo KOP pozwoliło miejscowej ludności cywilnej leczyć się u wojskowych lekarzy Korpusu. Strażnice i pododdziały KOP organizowały lokalne obchody świąt państwowych i kościelnych, a także imprezy sportowe, oświatowe, patriotyczne i kulturalne. W świetlicach KOP ludność mogła oglądać występy objazdowych teatrów i seanse kina.
W roku 1938 w związku z zagrożeniem ataku Niemiec, wiele jednostek KOP ściągnięto ze wschodu Polski na granicę zachodnią i północną. We wrześniu 1939 roku dowództwo KOP przejął gen. bryg. Wilhelm Orlik, a odwołany ze stanowiska gen. bryg. Jan Kazimierz Kruszewski objął dowództwo Grupy Operacyjnej. W trakcie kampanii wrześniowej oddziały KOP uczestniczyły w obronie polskiego wybrzeża. Szczególne znaczenie w opóźnianiu marszu Niemców miała obrona 2-3 września umocnień pod Węgierską Górką (powiat żywiecki) przez baon KOP „Berezwecz”. Walki tu prowadzone przeszły do historii jako Bitwa pod Węgierską Górką albo – Westerplatte Południa.
7 i 8 września pododdziały KOP w składzie 36. Dywizji Piechoty toczyły ciężkie walki w okolicach Kazanowa, Baraku i Szydłowca. Legendę wrześniowej kampanii stanowi bohaterska obrona 8 i 9 września linii umocnień pod Wizną i Górą Strękową przez 360 żołnierzy KOP pod dowództwem kpt. Władysława Raginisa. Natomiast 28-29 września zgrupowanie KOP gen. bryg. Wilhelma Orlika stoczyło z Armią Czerwoną zwycięską bitwę pod Szackiem (Wołyń).
Podczas działań wojny obronnej 1939 roku poległo 600 żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza. Zakończenie działań wojennych dla żołnierzy KOP nie znaczyły końca zagrożenia śmiercią. Na mocy decyzji Biura Politycznego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii, w ramach zbrodni katyńskiej NKWD aresztowało a później zamordowało około 1000 żołnierzy KOP.
– Mój ojciec Marcin Borowski, był zawodowym oficerem Wojska Polskiego, w stopniu kapitana. Do wojska po raz pierwszy trafił podczas I wojny światowej. Był wtedy żołnierzem I Korpusu Polskiego, dowodzonego przez gen. Józefa Dowbora – Muśnickiego. Później walczył w wojnie z bolszewikami w roku 1920. Po jej wygraniu wstąpił do KOP i strzegł granicy niepodległej Polski. Po 17 września 1939 został zatrzymany przez NKWD, a później rozstrzelany na Kuropach koło Mińska. Jego nazwisko i imię widnieje na białoruskiej liście katyńskiej – wspomina dr Tadeusz Borowski.
Adam Białous