Położony w górskiej miejscowości Annaya klasztor św. Marona, znany też jako sanktuarium św. Charbela, przygotowuje się na pierwszą w historii papieską wizytę. Leon XIV przyjedzie tam 1 grudnia o poranku, by modlić się przy grobie najbardziej znanego maronickiego świętego.
Drugi dzień swojej wizyty apostolskiej w Libanie, Ojciec Święty rozpocznie od odwiedzenia klasztoru położonego w górskiej miejscowości Annaya i dedykowanego św. Maronowi, któremu Kościół maronicki zawdzięcza swą nazwę i monastyczne podwaliny. To właśnie w tym klasztorze, który od dziesięcioleci jest miejscem pielgrzymek z całego świata, znajduje się grób św. Szarbela – jednego z najbardziej rozpoznawanych współcześnie świętych i duchowego spadkobiercy św. Marona. Leon XIV będzie pierwszym papieżem, który nawiedzi to miejsce.
Youssef Makhlouf urodził się w 1828 r., zaś imię Szarbel przyjął w maronickim Klasztorze Matki Bożej, do którego wstąpił, uciekając z domu, w wieku 23 lat. Niedługo potem, na osobistą prośbę, został przeniesiony do bardziej odosobnionego klasztoru św. Marona w Annayi. Jednak drugą połowę zakonnego życia spędził, za pozwoleniem przełożonych, w położonej powyżej klasztoru pustelni, żyjąc w skrajnej ascezie. Tam zmarł w wigilię Bożego Narodzenia 1898 r.
Wesprzyj nas już teraz!
Wydarzeniom, które później nastąpiły, towarzyszyły liczne nadprzyrodzone znaki, opisane dziś w publikacjach, poświęconych świętemu. Od natchnienia dotyczącego jego śmierci, jakie otrzymali równocześnie mieszkańcy pobliskich wiosek, przez znaki światła, przyjemnej woni i olejów, jakie wydobywały się z jego grobu, po liczne cuda, które do dziś wypraszane są za jego wstawiennictwem, zarówno pośród pielgrzymów w Annayi, jak też jego czcicieli w odległych stronach świata.
Dziś mówi się o co najmniej 30 tys. udokumentowanych przypadków, kiedy za wstawiennictwem św. Szarbela wyproszono nadprzyrodzone łaski. A wiele osób mówi o tym, że inspiracją do modlitwy za jego przyczyną stał się wizerunek z jego podobizną. Jedyny, jakim dysponuje Kościół i powstały w niezwykłych okolicznościach. Bowiem św. Szarbel, którego nikt nie sfotografował za życia, ukazał się w niewytłumaczalny sposób na fotografii, którą dwa lata po jego śmierci maroniccy zakonnicy wykonali przed jego pustelnią. Współbracia, pamiętający pustelnika, rozpoznali go w tajemniczej postaci, stojącej na grupowym zdjęciu, a jego wizerunek posłużył m.in. do beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego portretu.
Źródło: Dorota Abdelmoula-Viet – Watykan/vaticannews.va
pt