16 października 2015

Było to – opowiada o. Abel, słynny konferencjonista wiedeński i apostoł mężczyzn – podczas dorocznej pielgrzymki do Mariazell nad jeziorem Erlaf. Zgromadzili się tam już moi wiedeńczycy na wesołą zabawę. Ja przybyłem nieco późno; przyjęli mię z olbrzymim entuzjazmem (znany jest powszechnie humor wiedeńczyków). Stałem w pośrodku moich mężczyzn z Mariazell na otwartym placu. Naraz przecisnęła się do nas jakaś młoda dama przez tłum i wręczyła mi wspaniały bukiet z bielutkich szarotek i róż alpejskich; prosiła, bym przyjął te kwiaty jako podziękę za kazanie. To powiedziawszy, znikła w tłumie. Uprzejme słowa, jakimi wyraziłem mą wdzięczność nieznanej mi pani, wywołały deszcz niewinnych żartów u panów.
Dlaczego to Ojciec nie zapytał tej panienki, kiedy się ostatni raz spowiadała? Mnie to zaraz by Ojciec o to męczył – żartował jeden.
Zapanowała powszechna wesołość. Kelner, przysłuchujący się rozmowie, trącił łokciem żartownisia i rzekł półgłosem:

To jest protestantka!

Tak? Któż ona jest?

Wesprzyj nas już teraz!

Nie znacie jej? Jest to aktorka W. S. z wiedeńskiego teatru; spędza u nas zawsze lato nad jeziorem Erlaf.

Na drugi dzień, w poniedziałek, o 7 rano uroczyście wyruszyła pielgrzymka z Mariazell. Ja pobiegłem jeszcze do kościoła, by odprawić Mszę Św., od 4 bowiem do 7-ej spowiadałem, a następnie miałem jeszcze pożegnalne kazanie. Na cmentarzu kościelnym zaszła mi znów drogę owa pani z nad jeziora Erlaf.

Czcigodny Ojcze, widziałam dopiero co, jak Ojciec rozdawał mężczyznom różańce. Czy mogłabym o jeden poprosić?

Z uśmiechem odpowiedziałem:

Pani, jak słyszałem, jest protestantką, więc chyba nie będzie mogła modlić się na różańcu.

Lecz moja towarzyszka jest katoliczką i będzie odmawiała ze mną różaniec. Proszę mi więc darować od razu dwa.

Dla was, panie, robię wyjątek, niewiastom bowiem nie daję tu w ogóle różańców. Do widzenia!

Po Mszy św. jechałem pociągiem do oddalonego o pięć godzin drogi Kernhof. Tu wręczył mi posłaniec pocztowy telegram z Mariazell następującej treści:
W tej chwili odmówiłam pierwszy raz w życiu różaniec! Decyzję mocną już powzięłam: zostanę katoliczką. W. S.

I rzeczywiście, nim rozpoczął się sezon teatralny, zjawiła się u mnie w Wiedniu pani W. S., by otrzymać dalsze wskazówki.

Czcigodny Ojcze, sprawa to dla mnie nader poważna i święta. Mój kontrakt trwa do lutego; wtedy porzucę teatr i rozpocznę naukę religii.

Skierowałem ją do Sióstr „od dusz czyścowych” przy ul. św. Marcina; tam złożyła na ręce ówczesnego kapelana nadwornego, a późniejszego biskupa z Kaschau, dr. Fischer-Colbrie, katolickie wyznanie wiary.

Za jej przykładem w rok później poszła jej sędziwa matka. Pochodziła ona z Nymwegen, gdzie się urodził św. Piotr Kanizy, dlatego pragnęła, by akt nawrócenia odbył się w kościele św. Piotr Kanizego. Pierwszą Komunię św. przyjęła w kościele Wizytek, ponieważ jedna z jej kuzynek była zaślubioną z potomkiem św. Franciszki de Chantal.

Matka z córką osiągnęły szczęście, o jakim ani marzyły.

O, jak dobra jest Matka Najświętsza, która przez różaniec pociągnęła do siebie dwie dusze!

Posłaniec Serca Jezusowego, październik 1933, s . 373-374.

(Pisownię uwspółcześniono)

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 306 471 zł cel: 300 000 zł
102%
wybierz kwotę:
Wspieram